CZYTASZ, PROSZĘ SKOMENTUJ
W ciszy przyglądał się chłopakowi
w średnim wzroście. Jego włosy barwą przypominały płynny karmel i chociaż zaczesał
je do góry, pozostawały w kompletnym nieładzie. Brązowe tęczówki lśniły zadowoleniem.
Kąciki ust drgnęły, by sekundę później uformować się w delikatny uśmiech. Dwa
kolczyki w uszach i zegarek na nadgarstku mieniły się srebrem. Biała koszula
leżała na nim idealnie. Dla lepszego efektu wsadził ją w dżinsy i podwinął rękawy.
Patrzył uważnie na własne odbicie i pomyślał, że wygląda całkiem nieźle. Byłoby
jeszcze lepiej, gdyby nie czarny krawat, z którym męczył się od dobrych paru
minut.
Nieoczekiwanie drzwi pokoju
otworzyły się z hukiem. W lustrze zauważył zbliżająca się sylwetkę Shailene.
Wyglądała na zdenerwowaną, wyczytał to z jej ruchów. Poruszała się gwałtownie,
kręciła po pokoju. Mimochodem zlustrował ją wzrokiem, nie przestając walczyć z
krawatem. Miała na sobie sięgającą kolan czerwoną sukienkę, która stopniowo
rozszerzała się ku dołowi. Czarne, lśniące szpilki dodatkowo podkreślały
szczupłe, zgrabne nogi. Justin odruchowo oblizał spierzchnięte wargi.
- To będą najgorsze urodziny w
moim życiu - jęknęła, siadając na łóżku, jednak po chwili coś jej nie pasowało
i ponownie wstała.
- Co? Dlaczego? - spytał
zdziwiony, kompletnie nie rozumiejąc, co może chodzić po głowie Shailene.
- Wesley zawsze przyjeżdżał.
Zawsze - odpowiedziała, akcentując ostatnie słowo. - Teraz go nie będzie. Już nigdy
nie przyjedzie - dodała smutnym głosem. Stanęła naprzeciw niego. Żal i ból
mieniły się w jej dużych szaroniebieskich oczach. Uśmiechnęła się nikle,
chociaż ten gest bardziej przypominał grymas. Bez słowa odrzuciła na bok ręce
towarzysza i kręcąc głową z rozbawienia, poprawnie zawiązała krawat.
- Daj spokój, nie może być aż tak
źle - mruknął. Za wszelką cenę chciał ją pocieszyć, ale nie do końca wiedział
jak powinien to zrobić. Shailene miała prawo się smucić. To były jej dziewiętnaste
urodziny. Pierwsze, które spędzi bez brata. Pierwsze, które spędzi wiedząc, że
już nigdy go nie zobaczy. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej rozumiał, jak
okropnie musiała się czuć. Złapał ją za ramiona i spojrzał głęboko w jej tęczówki,
niemal przeszywając ją na wylot. Zauważył, jak na odkrytej skórze dziewczyny
pojawia się gęsia skórka. - Teraz masz przecież mnie. To prawie to samo -
zaśmiał się, rozkładając ręce na bok, jakby prezentował się bogatemu kupcowi. Problem
tkwił w tym, że tak naprawdę to nie było prawie to samo. Justin nie był jej
bratem, nie łączyły ich żadne więzy krwi. Shail nie mogła nic poradzić na to,
że czuła motylki w brzuchu, kiedy Justin obdarowywał ją uśmiechem.
- Wiesz, że nie musisz tego robić?
- spytała o wiele smutniejszym tonem. Ponownie złapała za krawat chłopaka i
pociągnęła go lekko, przez co zbliżył się do niej o parę centymetrów. Mało
brakowało, a zderzyliby się nosami.
- Shailene, rozmawialiśmy o tym -
westchnął ciężko. Naprawdę trudno było jej cokolwiek przetłumaczyć. Ostatnim
razem, kiedy zaczęli ten temat, pokłócili się. Nie chciał powtarzać tego błędu.
Przecież powinna się cieszyć. Za kilka godzin cały ten koszmar się skończy i będzie
mogła wrócić do normalnego życia. Jak gdyby nigdy nic. Ale czy to w ogóle było
możliwe? Już zawsze w jej pamięci będą przewijać się tragiczne wydarzenia, w
których musiała brać udział. - Nawet nie zauważysz, że mnie nie ma -
kontynuował.
Stali tak blisko, że bez problemu
czuł na swojej twarzy ciepły oddech Shail, a zapach jej mocnych perfum uderzał
o jego nozdrza. Znał tylko jeden sposób na pocieszenie dziewczyny i jednocześnie
pozwolenie jej na zapomnienie o wszystkich złych rzeczach, jakie ją ostatnio
spotkały.
- Czas na mój prezent! - nie
dopuszczając jej do słowa, zakrył oczy Shailene swoją dłonią. W myślach policzył
do trzech. Potem kompletnie oddał się swoim męskim instynktom. Stanowczo
popchnął ją na najbliższą ścianę i przylgnął do niej ciałem. Była kompletnie
zdezorientowana, ale jednocześnie czuła podniecenie. Rozumiała, do czego to
wszystko zmierza. Oddech Justina niemal przenikał przez jej skórę i powodował,
że drżała. Nachylił się nad nią i przygryzając płatek ucha, szepnął:
- Wszystkiego najlepszego - po
tych słowach odnalazł jej usta i wpił się w nie stanowczo, zachłannie. Jakby
przez ten pocałunek miał coś wygrać; jakby miał to być ostatni pocałunek w życiu
Justina. Nie chciał przestawać, choć wiedział, że nie powinien tego robić. Było
mu tak dobrze, że mógłby trwać w tej chwili przez całą wieczność. Shailene wplątała
palce w bujne włosy chłopaka, ciągnąc za ich końce. Wbrew zdrowemu rozsądkowi
oddawała muśnięcia z taką łakomością, jakby cały świat od tego zależał.
Sprawił, że potrafiła myśleć tylko o nim. Osiągnął swój cel. Tylko, dlaczego on
też mógł myśleć wyłącznie o niej?
Jej paznokcie delikatne drapały kark
Justina, zostawiając po sobie czerwone ślady. Niemal miażdżył nabrzmiałe usta
Shailene swoimi. Nagle cofnął się gwałtownie. Nawet nie zdążyła zaprotestować.
Przejechał koniuszkiem języka po swojej dolnej wardze. Oddychał głośno, prawie dysząc.
Ciężko było mu to przerwać. Gdyby tylko mógł, rzuciłby ją na łóżko, a potem…
Skarcił się w duchu za takie absurdalne myśli. Nic nie zmieniało faktu, że
Shailene była młodszą siostrą Wesleya. A Justin złożył mu obietnicę, którą
zamierzał dotrzymać. Z resztą nigdy nie złamał danego słowa. Poza tym liczyło
się tylko to, aby wreszcie pozbyć się Destro, Jacka czy jak mu tam było. Raz na
zawsze.
- Wrócę. Obiecuję - szepnął, a
sekundę później zniknął z zasięgu jej wzroku.
Wszyscy zaproszeni goście bawili
się wyśmienicie. Wszyscy z wyjątkiem siedzącej w kącie Shailene. A przecież
powinna świętować i choć na chwilę zapomnieć o śmierci Wesleya, nowym
psychopatycznym bracie i Justinie, który po raz kolejny namieszał jej w głowie.
Dziewiętnaste urodziny ma się tylko raz w
życiu – pomyślała. To jednak wcale nie pomogło. Wciąż mogła myśleć tylko o
samobójczej misji, w jaką wplątał się Justin. Sama już nie wiedziała czy był na
tyle głupi, a może odważny. Między tymi dwiema cechami pojawiła się cieniutka
granica.
Obserwowała gości z bezpiecznej
odległości i kiedy było trzeba uśmiechała się sztucznie. Musiała grać, stwarzać
pozory, że wszystko jest w porządku. A przecież wcale nie było. Całe życie
Shailene legło w gruzach, w momencie, gdy w drzwiach jej mieszkania pojawił się
nieznajomy, przystojny chłopak. Z początku wydawałoby się, że nic się nie
zmieniło. Justin miał zamieszkać u nich na jakiś czas, a potem zniknąć. Gdyby
ktoś opowiedział jej późniejsze wydarzenia, nigdy by nie uwierzyła. Ba, nawet
roześmiałaby mu się w twarz. Przedtem uważała, że takie rzeczy dzieją się tylko
w tandetnych filmach akcji. A teraz? Miała własnego prześladowcę, w dodatku był
nim przyrodni brat.
Przez moment zastanawiała się nad
tym, jak mógł wyglądać Jack Fisher. Był podobny do niej, Wesleya czy ojca? Miał
włosy w odcieniu blond, czerni lub brązu? Próbowała wyobrazić sobie kolor jego
oczu. Prawdopodobnie były brązowe po Wesleyu i tacie. Przynajmniej tak jej się
wydawało. Westchnęła. Od tych rozważań rozbolała ją głową.
Rozejrzała się dookoła. Mnóstwo
ludzi krzątało się po ogromnym salonie państwa Queen. Większość gości ubrała się,
co najmniej tak, jakby przybyli na bal. Moira rozmawiała z każdym po kolei,
przy okazji częstując ich pysznymi przystawkami i drogim szampanem. W oddali
mignęła jej burza blond loków. Stephanie najprawdopodobniej przepychała się,
szukając swojej dzisiejszej ofiary, czyli dość przystojnego, nadzianego
chłopaka, który kiedyś mógłby zostać jej mężem. Shailene nie zdziwiła się,
dostrzegłszy przy barze z alkoholem uradowanego Tylera w towarzystwie Connora.
Obaj popijali trunki z kryształowych szklanek, śmiali się i obgadywali
eleganckich odwiedzających. Już na pierwszy rzut oka kompletnie nie pasowali do
tego obrazka. Byli po prostu sobą, nikogo nie udawali. W przeciwieństwie do
całej reszty. Brakowało tylko Justina. On, jako jedyny zrozumiałby Shail.
Poczuła zawód. Ale dlaczego zrobiło jej się smutno z powodu Justina Biebera?
Została zmuszona do wstania.
Moira przywołała ją na sam środek pomieszczenia. Shailene wiedziała, do czego
to zmierza. Matka chciała, aby wygłosiła przy wszystkich jakąś tandetną
przemowę. Nawet jej nie przygotowała. Nienawidziła tego. Stanie, uśmiechanie i
dziękowanie tym wszystkim fałszywym osobom, po prostu ją obrzydzało. Nie miała
najmniejszej ochoty brać w tym udziału, ale od niechcenia zatrzymała się obok
rodzicielki.
- Wznieśmy proszę toast za moją
wspaniałą córkę – odezwała się jasnowłosa kobieta z szerokim uśmiechem na
twarzy. Uniosła kieliszek do połowy wypełniony szampanem, a po chwili
zawtórowało jej całe towarzystwo. Shail wysiliła się na nikły uśmiech.
Obserwowała każdego i nie mogła uwierzyć, jak bardzo zakłamani byli. Dlaczego
wcześniej tego nie zauważyła? – Myślę, że Wesley również życzy ci wszystkiego
najlepszego – szepnęła Moira na ucho Shail, jednocześnie obejmując ją
ramieniem. To było zdecydowanie za wiele.
Shailene czuła jak płacz ściskał
ją w gardle, aż myślała, że ją udusi. Bez słowa wycofała się i ruszyła ku
wyjściu. Potrzebowała świeżego powietrza, by spokojnie pomyśleć. Zżerały ją
wyrzuty sumienia, ponieważ musiała okłamywać mamę. Z drugiej strony rozumiała,
że informacja o śmieci syna kompletnie by ja załamała. W tej rodzinie było już
zdecydowanie zbyt wiele przygnębiających wieści oraz pogrzebów.
Otworzyła szeroko drzwi i
odetchnęła z ulgą, gdy chłodny wiatr uderzył o jej skórę. Była pewna, że jej
twarz stała się czerwona od nadmiaru wrażeń. Usiadła na schodkach i oparła
czoło na kolanach. Klatka piersiowa dziewczyny unosiła się i opadała
gwałtownie. Zaczęła rozmasowywać obolałe skronie. Wiedziała, że wszyscy pewnie
zastanawiają się gdzie jest. Przecież wybiegła bez słowa. A może nawet się nie
przejęli? Mogłaby się założyć, że przyszli tutaj tylko po to, aby pokazać nowe
ubrania i to ile mieli pieniędzy. Pomijając dwie, może trzy osoby, cała reszta
pragnęła tylko udowodnić, że jest lepsza od innych. Nikomu tak naprawdę nie
zależało na Shailene. Ona sama przestała dbać o siebie.
Niespodziewanie jej myśli znów
powędrowały ku osobie Justina. Coś ścisnęło ją w żołądku, czuła niepokój. Bała
się, bo od kilku godzin nie dawał znaku życia. W głowie Shail krążyły same
czarne scenariusze. Nie mogła wybaczyć sobie, że puściła go samego. Jeśli coś
mu się stanie, chyba umrze. Potrzebowała go w tej chwili, a jego akurat zabrakło.
Nagle roześmiała się głośno, bo nigdy wcześniej nie pomyślałaby, że ten chłopak
będzie coś dla niej znaczyć. Przecież chciała się go pozbyć. A zamiast tego
zaczęła z nim flirtować. Jak bardzo zwariowała?
Usłyszała skrzypnięcie drzwi.
Nawet się nie odwracała, ponieważ była pewna, że to Moira wreszcie
zainteresowała się zniknięciem córki. Zdziwiła się, kiedy do jej nozdrzy wdarł
się mocny zapach męskich perfum. Chwilę później poczuła powiew wiatru. Przechyliła
głowę na bok i ujrzała niedaleko Connora. Bez słowa zajął miejsce obok
dziewczyny, w ciszy wpatrując się w przestrzeń. Walsh był chyba ostatnią osobą,
której mogła się spodziewać. Nie mieli dobrego kontaktu. Spotykali się na
mieście, zamienili kilka słów, ale Connor był kolegą Tylera, nie jej. Wzruszyła
ramionami, postanawiając kompletnie zignorować jego obecność.
- Całkiem spoko impreza, ale jak
dla mnie – zaczął i po raz pierwszy postanowił na nią spojrzeć. Jak zawsze jego
szczękę zdobił ciemny zarost, a grzywka opadała na czoło. Wyglądał na roztrzęsionego,
albo takie sprawiał wrażenie. – Zbyt elegancka.
- Wiem coś o tym – mruknęła.
- Mam coś dla ciebie! –
powiedział z entuzjazmem i zaczął szukać czegoś po kieszeniach. Najpierw
sprawdził spodnie, a potem bluzę, aż wreszcie wyciągnął małe pudełeczko. Shail
zmarszczyła brwi ze zdziwienia. Connor Walsh zamierzał dać je prezent? W życiu
by się tego nie spodziewała. Podrapała się po karku, zawsze tak robiła, gdy
czuła się niezręcznie. Bez słowa wyciągnął w kierunku szatynki dłoń.
Uśmiechnęła się sztucznie i odebrała podarunek.
Patrzył na nią wyczekująco, aż
czuła presję. Ulokowała pudełko na kolanach i delikatnie podniosła wieczko.
Zaciekawiona zajrzała do środka, co okazało się błędem. Z wrażenie zakryła usta
dłonią i odsunęła się. Do nosa dziewczyny wdarł się nieprzyjemny zapach
nieświeżego mięsa. Zbierało jej się na wymioty. Jeszcze raz zerknęła na
prezent. Nie mogła w to uwierzyć. Connor podarował jej prawdziwe serce.
Spojrzała z przerażeniem na chłopaka, który tylko wyszczerzył się chytrze. Jego
białe zęby kontrastowały z ciemnością, panującą na dworze.
- Przepraszam, to jakiś żart? –
odchrząknęła, zamknęła pudełko i oddała je wcześniejszemu właścicielowi. Jeśli
Connor postanowił zrobić jej kawał, to mu się udało. Dawno nie czuła takiego
przerażenia. Przełknęła nerwowo ślinę, bowiem brunet wciąż milczał z podejrzanym
wyrazem twarzy.
- Ależ skąd – machnął ręką. –
Przykro mi, że ominąłem ostatnie osiemnaście urodzin – wydął do przodu dolną
wargę, chcąc wyglądać na smutnego. Shailene nie miała zielonego pojęcia, o co
mu chodziło. Był niezłym aktorem. Ale
żarty się już skończyły. Pragnęła wejść już do środka i zapomnieć o tej chore
sytuacji. Skinęła głową i wstała, lecz Walsh w porę złapał jej nadgarstek.
Mocno, aż poczuła pieczenie. Spojrzała na niego z góry. Dostrzegł przerażenie w
niebieskich tęczówkach. Czerpał z tego przyjemność. Czas wyłożyć karty na stół, pomyślał. – Naprawdę mi przykro,
siostrzyczko.
Usłyszawszy ostatnie słowo
zakręciło jej się w głowie. Modliła się, aby to był tylko chory sen. Uszczypnęła
się w rękę i co gorsza, nie obudziła się. Wciąż stała na ganku ze swoim
psychopatycznym, przyrodnim bratem.
Oficjalnie miała przesrane.
~*~
Wreszcie poznaliśmy Destro! Spodziewaliście się tego? Niezły prezent, prawda? Jak myślicie co zrobi Shailene?
Wybaczcie za opóźnienie, ale szczerze mówiąc odechciało mi się tego ff. Włożyłam w nie całe serce, pisze dla was już 3 część, a wy po prostu mnie olewacie. Owszem jest paręnaście osób, które są ze mną stale i cholernie wam za to dziękuję! Przykro mi jednak, bo wyświetleń jest coraz więcej, a komentarzy mniej... Nie wiem czy to ja nawalam, czy niektórzy z was są po prostu zbyt leniwi by docenić moją pracę.
PROSZĘ WAS O SKOMENTOWANIE, NAPISZCIE CO SĄDZICIE O TYM FF, PROSZĘ.
Zaczęłam publikować Opiekuna na swoim kącie na WATTPAD. Będzie mi miło jeśli osoby, które posiadają tam konto dadzą gwiazdkę, to naprawdę wiele dla mnie znaczy! Mogę na was liczyć?
Tak jak obiecałam, ZAPOWIEDŹ DRUGIEJ CZĘŚCI !!! ja sie jaram, a wy?
p.s zapraszam na wspaniale ff -> G-SIDES, I'm (not) girl, Don't look just love
Jezu, no tego to sie nie spodziewałam, aż pokazał ten swój cały prezent. Jezu, biedna Shail. Mam nadzieje, że nagle gdzieś tam pojawi sie Justin i szybko ją uratuje. Jeny noo... Ja już chce kolejny rozdział. Życzę duuużo weny do pisania i ide oglądać zwiastun 2 części. Jaram sie lol
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Co z Justinem ? Przeciez on pojechal na spotkanie z nim. Czyje to bylo serce? Omg
OdpowiedzUsuń/@melodiime
No nie spodziewałam się, ale czyje to jest serce? :o Gdzie jest Justin, skoro Destro jest tutaj? Kto teraz ją uratuje?! Nie no nie wierzę, cholera. On był ciągle tak blisko... Jak to możliwe!
OdpowiedzUsuńCo do komentarzy to myślę, że to z lenistwa nie piszą ich. Mogłabym się założyć o własną głowę, że gdybyś kolejny rozdział dodała za 2-3 tygodnie to miałabyś tyle obrażających komentarzy, że cieszyłabyś się z nich xD
Co do zwiastuna... WOW, nie mogę się doczekać! Kocham to opowiadanie <3 Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i nie martw się komentarzami. Jestem z Tobą.
Nie no, Shailene nie ma łatwo w życiu, a tu jeszcze jej brat się ujawnia. Rozdział super! Czekam na kolejny ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny♥:-* ♥
OdpowiedzUsuńPowiedziałam, że skomentuję na koniec, ale nie mogę się powstrzynać. Jakim kurwa cudem?! W życiu bym się nie spodziewała, że to Connor :o i jeszcze ten prezent. Skąd on w ogóle wytrzasnął to serce? I gdzie do cholery jest Justin?! Ja tu dostanę palpitacji serca przez ciebie xd czekam na nn xx
OdpowiedzUsuń@Agnes5542
Jeku, genialne, kompletnie sie nie spodziewałam. :3 kocham twoje fanfictions :3
OdpowiedzUsuńAle szok...lubię takie zaskoczenia :D Świetnie piszesz :)
OdpowiedzUsuńOmg to się porobiło. Niezły prezent urozdzinowy.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział czekam na nn ♥
świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńjestem w szoku!coz justinem?!musi uratowac shai!!! pisz szybko nastepny,bo umre!
OdpowiedzUsuńwow!! ale się porobiło! świetny! @Mika69_1D xo
OdpowiedzUsuńAaaaaa <3 kocham! To jest zdecydowanie najlepsze ff jakie czytałam! :D
OdpowiedzUsuńSuper. Prezent strasznie mnie zdziwil xd nie spodziewalam sie tego.
OdpowiedzUsuńCiesze sie, ze dodalas woja historie na wattpada. Tylko uprzedze, ze jak zaczne tam czytac, to nie bd wchodzila na blogspot by komentowac, a zrobie to tam :)
jdshndjfiasifs zwiastun <3
OdpowiedzUsuńcudeńko rozdział ! ciekawe co będzie dalej
Po prostu świetne. ;)) Normalnie kocham to ff
OdpowiedzUsuńI nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;D
O jjeju, co gdzie jest justin? co się z nim stało.?przecież miał się z nim spotkać. mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę powodzenia w pisaniu ;) @henatalczii
OdpowiedzUsuńBiedna Shail :'( mam nadzieję, że Justin ją uratuje... Wspaniały rozdział!!!! A ty piszesz świetnie ❤ czekam nn! I na druga część też. :D ( zwiastun bardzo fajny) @kunegunda99
OdpowiedzUsuńJa.pierdziele. NO TEGO SIE SERIO NIE SPODZIEWAŁAM
OdpowiedzUsuńO Juzu! Cudowny rozdział. Zaskoczyłaś mnie na Maksa!!!
OdpowiedzUsuńNo to sie porobiło. Świetny rozdział. Czekam nn :)
OdpowiedzUsuńznalazłam to ff dziś rano i od razu przeczytałam całe, świetnie napisane i nie mogę się doczekać kolejnego rozdiału!
OdpowiedzUsuńO M G tego to ja sie nie spodziewalam... o.o
OdpowiedzUsuńTego to się nie spodziewałam,że on będzie bratem Shail. Jeśli Destro był na przyjęciu to w takim razie gdzie jest Justin.Mam nadzieję że nic mu się nie stało. I proszę pisz dalej nie kończ tego ff jest to moje ulubione!Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńnie no tego to bym się w życiu nie spodziewała! ale zaskoczenie to Twoje drugie imię, więc nie ma się co dziwić haha <3
OdpowiedzUsuńale czekaj, skoro Destro to Connor i był na przyjęciu (z tym psychopatycznym prezentem!) to gdzie do cholery jest Justin?! już nic z tego nie rozumiem.. ale niedługo się to wyjaśni, prawda? :*
a no i jeszcze jedno: CIESZYŁAM SIĘ JAK GŁUPIA Z TEGO MOMENTU SHAIL I JUSTINA! chcę więcej! haha <3
@saaalvame
no niezle;ooo nie spodziewalam sie i fuu jeszcze to serce
OdpowiedzUsuńczekam nn xx
o mój boże, jestem w totalnym szoku! w życiu bym się tego nie spodziewała. tylera miałam od początku za dupka, a connora za jego kolegę, który nie odgrywa tu dużej roli i po prostu wow, szok. kompletny szok. nigdy bym nie pomyślała, że to on jest destro, jezu, błagam niech teraz wparuje to justin haha proszę?
OdpowiedzUsuńi ten ich wcześniejszy pocałunek aws taki asdfghjerj
rozdział po prostu idealny!! /imqxen
oby nic jej się nie stało, mam nadzieję że Justin się pojawi przy niej...rozdział świetny
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
No to nas zaskoczyłaś! Super:)
OdpowiedzUsuńAwwww pocalowal ja i obiecal ze wroci *-* jezu nie spodziewalam sie ze ten zjeb pojawi sie na jej imprezie nie noo szok po prostu,ciekawi mnie kogo bylo to serce w tym pudelku na poczatku myslalam ze ta beda jakies kolczyki czy cos a tu buuuum xd mam nadzieje ze Justin'owi nic sie nie stalo,ta ciekawosci i wyczekiwania mnie zjadaja xdd ale niecierpliwie czekam na kolejny ;) @nxd69
OdpowiedzUsuńW sumie miałam takie małe podejrzenia, ze to własnie on może być Destro. Mam nadzieje, ze nic nie bedzie Justinowi!
OdpowiedzUsuńO kurczaki. Tego sie nie spodziewalam! Destro podawal sie za Connora! ;O jestes genialna! Czekam na nowy xx
OdpowiedzUsuńSuper!!!! Moment Shailene i Justin <3 - cudny!!!! Destro Connorem? I skąd on wytrzasnął to serce?!
OdpowiedzUsuńKURWA AMC
OdpowiedzUsuńNIE WIEM OD CZEGO ZACZAC
OD TEGO ZAJEBISTEGO ZWIASTUNU
OD TEGO POCALUNKU
OD TEGO BRATA
OD TEJ IMPERZY
JEZU
KOCAM TO OKEJ
SERIO NAJLEPSZE FF EVER
KURWA NO
DSKNJGBAKGBDAJGBJA
KOCHAM
kocham jejku!! <3 zakochalam sie, serio :)
OdpowiedzUsuńps. te gify z ta dziewczyna z jakiego filmu?
serial Arrow :)
Usuńczekam na nowy rodzial!!! :)
OdpowiedzUsuńwoooow ale dowaliłaś nie pomyślałabym,że to on okaże się bratem...chociaż coś podejrzane było,że wyszedł do niej dać prezent,ale jejku...serio tak mnie zatkało (pozytywnie oczywiście) że nawet nie wiem co napisać,zeby odpowiednio wyrazić jak bardzo podoba mi się rozdział naprawdę wow jest świetny! i omg 3 części się szykują no no mega się cieszę bo to znaczy,ze duuuużo się bedzie jeszcze dziać ahh jak fajnie ;D oczywiście nie mogę następnego się doczekać pozdrawiam >3
OdpowiedzUsuńp.s. wybacz,że znów nie komentowałam każdego po kolei,ale mam nadzieję,ze rozumiesz że no nie miałam czasu czytać na bieżąco jednak wszystko ładnie nadrabiam tak jak zawsze
super!
OdpowiedzUsuń