sobota, 9 maja 2015

Rozdział osiemnasty

CZYTASZ, PROSZĘ SKOMENTUJ 

W ciszy przyglądał się chłopakowi w średnim wzroście. Jego włosy barwą przypominały płynny karmel i chociaż zaczesał je do góry, pozostawały w kompletnym nieładzie. Brązowe tęczówki lśniły zadowoleniem. Kąciki ust drgnęły, by sekundę później uformować się w delikatny uśmiech. Dwa kolczyki w uszach i zegarek na nadgarstku mieniły się srebrem. Biała koszula leżała na nim idealnie. Dla lepszego efektu wsadził ją w dżinsy i podwinął rękawy. Patrzył uważnie na własne odbicie i pomyślał, że wygląda całkiem nieźle. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby nie czarny krawat, z którym męczył się od dobrych paru minut.
Nieoczekiwanie drzwi pokoju otworzyły się z hukiem. W lustrze zauważył zbliżająca się sylwetkę Shailene. Wyglądała na zdenerwowaną, wyczytał to z jej ruchów. Poruszała się gwałtownie, kręciła po pokoju. Mimochodem zlustrował ją wzrokiem, nie przestając walczyć z krawatem. Miała na sobie sięgającą kolan czerwoną sukienkę, która stopniowo rozszerzała się ku dołowi. Czarne, lśniące szpilki dodatkowo podkreślały szczupłe, zgrabne nogi. Justin odruchowo oblizał spierzchnięte wargi.
- To będą najgorsze urodziny w moim życiu - jęknęła, siadając na łóżku, jednak po chwili coś jej nie pasowało i ponownie wstała.
- Co? Dlaczego? - spytał zdziwiony, kompletnie nie rozumiejąc, co może chodzić po głowie Shailene.
- Wesley zawsze przyjeżdżał. Zawsze - odpowiedziała, akcentując ostatnie słowo. - Teraz go nie będzie. Już nigdy nie przyjedzie - dodała smutnym głosem. Stanęła naprzeciw niego. Żal i ból mieniły się w jej dużych szaroniebieskich oczach. Uśmiechnęła się nikle, chociaż ten gest bardziej przypominał grymas. Bez słowa odrzuciła na bok ręce towarzysza i kręcąc głową z rozbawienia, poprawnie zawiązała krawat.
- Daj spokój, nie może być aż tak źle - mruknął. Za wszelką cenę chciał ją pocieszyć, ale nie do końca wiedział jak powinien to zrobić. Shailene miała prawo się smucić. To były jej dziewiętnaste urodziny. Pierwsze, które spędzi bez brata. Pierwsze, które spędzi wiedząc, że już nigdy go nie zobaczy. Im dłużej o tym myślał, tym bardziej rozumiał, jak okropnie musiała się czuć. Złapał ją za ramiona i spojrzał głęboko w jej tęczówki, niemal przeszywając ją na wylot. Zauważył, jak na odkrytej skórze dziewczyny pojawia się gęsia skórka. - Teraz masz przecież mnie. To prawie to samo - zaśmiał się, rozkładając ręce na bok, jakby prezentował się bogatemu kupcowi. Problem tkwił w tym, że tak naprawdę to nie było prawie to samo. Justin nie był jej bratem, nie łączyły ich żadne więzy krwi. Shail nie mogła nic poradzić na to, że czuła motylki w brzuchu, kiedy Justin obdarowywał ją uśmiechem.
- Wiesz, że nie musisz tego robić? - spytała o wiele smutniejszym tonem. Ponownie złapała za krawat chłopaka i pociągnęła go lekko, przez co zbliżył się do niej o parę centymetrów. Mało brakowało, a zderzyliby się nosami.
- Shailene, rozmawialiśmy o tym - westchnął ciężko. Naprawdę trudno było jej cokolwiek przetłumaczyć. Ostatnim razem, kiedy zaczęli ten temat, pokłócili się. Nie chciał powtarzać tego błędu. Przecież powinna się cieszyć. Za kilka godzin cały ten koszmar się skończy i będzie mogła wrócić do normalnego życia. Jak gdyby nigdy nic. Ale czy to w ogóle było możliwe? Już zawsze w jej pamięci będą przewijać się tragiczne wydarzenia, w których musiała brać udział. - Nawet nie zauważysz, że mnie nie ma - kontynuował.
Stali tak blisko, że bez problemu czuł na swojej twarzy ciepły oddech Shail, a zapach jej mocnych perfum uderzał o jego nozdrza. Znał tylko jeden sposób na pocieszenie dziewczyny i jednocześnie pozwolenie jej na zapomnienie o wszystkich złych rzeczach, jakie ją ostatnio spotkały.
- Czas na mój prezent! - nie dopuszczając jej do słowa, zakrył oczy Shailene swoją dłonią. W myślach policzył do trzech. Potem kompletnie oddał się swoim męskim instynktom. Stanowczo popchnął ją na najbliższą ścianę i przylgnął do niej ciałem. Była kompletnie zdezorientowana, ale jednocześnie czuła podniecenie. Rozumiała, do czego to wszystko zmierza. Oddech Justina niemal przenikał przez jej skórę i powodował, że drżała. Nachylił się nad nią i przygryzając płatek ucha, szepnął:
- Wszystkiego najlepszego - po tych słowach odnalazł jej usta i wpił się w nie stanowczo, zachłannie. Jakby przez ten pocałunek miał coś wygrać; jakby miał to być ostatni pocałunek w życiu Justina. Nie chciał przestawać, choć wiedział, że nie powinien tego robić. Było mu tak dobrze, że mógłby trwać w tej chwili przez całą wieczność. Shailene wplątała palce w bujne włosy chłopaka, ciągnąc za ich końce. Wbrew zdrowemu rozsądkowi oddawała muśnięcia z taką łakomością, jakby cały świat od tego zależał. Sprawił, że potrafiła myśleć tylko o nim. Osiągnął swój cel. Tylko, dlaczego on też mógł myśleć wyłącznie o niej?
Jej paznokcie delikatne drapały kark Justina, zostawiając po sobie czerwone ślady. Niemal miażdżył nabrzmiałe usta Shailene swoimi. Nagle cofnął się gwałtownie. Nawet nie zdążyła zaprotestować. Przejechał koniuszkiem języka po swojej dolnej wardze. Oddychał głośno, prawie dysząc. Ciężko było mu to przerwać. Gdyby tylko mógł, rzuciłby ją na łóżko, a potem… Skarcił się w duchu za takie absurdalne myśli. Nic nie zmieniało faktu, że Shailene była młodszą siostrą Wesleya. A Justin złożył mu obietnicę, którą zamierzał dotrzymać. Z resztą nigdy nie złamał danego słowa. Poza tym liczyło się tylko to, aby wreszcie pozbyć się Destro, Jacka czy jak mu tam było. Raz na zawsze.
- Wrócę. Obiecuję - szepnął, a sekundę później zniknął z zasięgu jej wzroku.

Wszyscy zaproszeni goście bawili się wyśmienicie. Wszyscy z wyjątkiem siedzącej w kącie Shailene. A przecież powinna świętować i choć na chwilę zapomnieć o śmierci Wesleya, nowym psychopatycznym bracie i Justinie, który po raz kolejny namieszał jej w głowie. Dziewiętnaste urodziny ma się tylko raz w życiu – pomyślała. To jednak wcale nie pomogło. Wciąż mogła myśleć tylko o samobójczej misji, w jaką wplątał się Justin. Sama już nie wiedziała czy był na tyle głupi, a może odważny. Między tymi dwiema cechami pojawiła się cieniutka granica.
Obserwowała gości z bezpiecznej odległości i kiedy było trzeba uśmiechała się sztucznie. Musiała grać, stwarzać pozory, że wszystko jest w porządku. A przecież wcale nie było. Całe życie Shailene legło w gruzach, w momencie, gdy w drzwiach jej mieszkania pojawił się nieznajomy, przystojny chłopak. Z początku wydawałoby się, że nic się nie zmieniło. Justin miał zamieszkać u nich na jakiś czas, a potem zniknąć. Gdyby ktoś opowiedział jej późniejsze wydarzenia, nigdy by nie uwierzyła. Ba, nawet roześmiałaby mu się w twarz. Przedtem uważała, że takie rzeczy dzieją się tylko w tandetnych filmach akcji. A teraz? Miała własnego prześladowcę, w dodatku był nim przyrodni brat.
Przez moment zastanawiała się nad tym, jak mógł wyglądać Jack Fisher. Był podobny do niej, Wesleya czy ojca? Miał włosy w odcieniu blond, czerni lub brązu? Próbowała wyobrazić sobie kolor jego oczu. Prawdopodobnie były brązowe po Wesleyu i tacie. Przynajmniej tak jej się wydawało. Westchnęła. Od tych rozważań rozbolała ją głową.
Rozejrzała się dookoła. Mnóstwo ludzi krzątało się po ogromnym salonie państwa Queen. Większość gości ubrała się, co najmniej tak, jakby przybyli na bal. Moira rozmawiała z każdym po kolei, przy okazji częstując ich pysznymi przystawkami i drogim szampanem. W oddali mignęła jej burza blond loków. Stephanie najprawdopodobniej przepychała się, szukając swojej dzisiejszej ofiary, czyli dość przystojnego, nadzianego chłopaka, który kiedyś mógłby zostać jej mężem. Shailene nie zdziwiła się, dostrzegłszy przy barze z alkoholem uradowanego Tylera w towarzystwie Connora. Obaj popijali trunki z kryształowych szklanek, śmiali się i obgadywali eleganckich odwiedzających. Już na pierwszy rzut oka kompletnie nie pasowali do tego obrazka. Byli po prostu sobą, nikogo nie udawali. W przeciwieństwie do całej reszty. Brakowało tylko Justina. On, jako jedyny zrozumiałby Shail. Poczuła zawód. Ale dlaczego zrobiło jej się smutno z powodu Justina Biebera?
Została zmuszona do wstania. Moira przywołała ją na sam środek pomieszczenia. Shailene wiedziała, do czego to zmierza. Matka chciała, aby wygłosiła przy wszystkich jakąś tandetną przemowę. Nawet jej nie przygotowała. Nienawidziła tego. Stanie, uśmiechanie i dziękowanie tym wszystkim fałszywym osobom, po prostu ją obrzydzało. Nie miała najmniejszej ochoty brać w tym udziału, ale od niechcenia zatrzymała się obok rodzicielki.
- Wznieśmy proszę toast za moją wspaniałą córkę – odezwała się jasnowłosa kobieta z szerokim uśmiechem na twarzy. Uniosła kieliszek do połowy wypełniony szampanem, a po chwili zawtórowało jej całe towarzystwo. Shail wysiliła się na nikły uśmiech. Obserwowała każdego i nie mogła uwierzyć, jak bardzo zakłamani byli. Dlaczego wcześniej tego nie zauważyła? – Myślę, że Wesley również życzy ci wszystkiego najlepszego – szepnęła Moira na ucho Shail, jednocześnie obejmując ją ramieniem. To było zdecydowanie za wiele.
Shailene czuła jak płacz ściskał ją w gardle, aż myślała, że ją udusi. Bez słowa wycofała się i ruszyła ku wyjściu. Potrzebowała świeżego powietrza, by spokojnie pomyśleć. Zżerały ją wyrzuty sumienia, ponieważ musiała okłamywać mamę. Z drugiej strony rozumiała, że informacja o śmieci syna kompletnie by ja załamała. W tej rodzinie było już zdecydowanie zbyt wiele przygnębiających wieści oraz pogrzebów.
Otworzyła szeroko drzwi i odetchnęła z ulgą, gdy chłodny wiatr uderzył o jej skórę. Była pewna, że jej twarz stała się czerwona od nadmiaru wrażeń. Usiadła na schodkach i oparła czoło na kolanach. Klatka piersiowa dziewczyny unosiła się i opadała gwałtownie. Zaczęła rozmasowywać obolałe skronie. Wiedziała, że wszyscy pewnie zastanawiają się gdzie jest. Przecież wybiegła bez słowa. A może nawet się nie przejęli? Mogłaby się założyć, że przyszli tutaj tylko po to, aby pokazać nowe ubrania i to ile mieli pieniędzy. Pomijając dwie, może trzy osoby, cała reszta pragnęła tylko udowodnić, że jest lepsza od innych. Nikomu tak naprawdę nie zależało na Shailene. Ona sama przestała dbać o siebie.
Niespodziewanie jej myśli znów powędrowały ku osobie Justina. Coś ścisnęło ją w żołądku, czuła niepokój. Bała się, bo od kilku godzin nie dawał znaku życia. W głowie Shail krążyły same czarne scenariusze. Nie mogła wybaczyć sobie, że puściła go samego. Jeśli coś mu się stanie, chyba umrze. Potrzebowała go w tej chwili, a jego akurat zabrakło. Nagle roześmiała się głośno, bo nigdy wcześniej nie pomyślałaby, że ten chłopak będzie coś dla niej znaczyć. Przecież chciała się go pozbyć. A zamiast tego zaczęła z nim flirtować. Jak bardzo zwariowała?
Usłyszała skrzypnięcie drzwi. Nawet się nie odwracała, ponieważ była pewna, że to Moira wreszcie zainteresowała się zniknięciem córki. Zdziwiła się, kiedy do jej nozdrzy wdarł się mocny zapach męskich perfum. Chwilę później poczuła powiew wiatru. Przechyliła głowę na bok i ujrzała niedaleko Connora. Bez słowa zajął miejsce obok dziewczyny, w ciszy wpatrując się w przestrzeń. Walsh był chyba ostatnią osobą, której mogła się spodziewać. Nie mieli dobrego kontaktu. Spotykali się na mieście, zamienili kilka słów, ale Connor był kolegą Tylera, nie jej. Wzruszyła ramionami, postanawiając kompletnie zignorować jego obecność.
- Całkiem spoko impreza, ale jak dla mnie – zaczął i po raz pierwszy postanowił na nią spojrzeć. Jak zawsze jego szczękę zdobił ciemny zarost, a grzywka opadała na czoło. Wyglądał na roztrzęsionego, albo takie sprawiał wrażenie. – Zbyt elegancka.
- Wiem coś o tym – mruknęła.
- Mam coś dla ciebie! – powiedział z entuzjazmem i zaczął szukać czegoś po kieszeniach. Najpierw sprawdził spodnie, a potem bluzę, aż wreszcie wyciągnął małe pudełeczko. Shail zmarszczyła brwi ze zdziwienia. Connor Walsh zamierzał dać je prezent? W życiu by się tego nie spodziewała. Podrapała się po karku, zawsze tak robiła, gdy czuła się niezręcznie. Bez słowa wyciągnął w kierunku szatynki dłoń. Uśmiechnęła się sztucznie i odebrała podarunek.
Patrzył na nią wyczekująco, aż czuła presję. Ulokowała pudełko na kolanach i delikatnie podniosła wieczko. Zaciekawiona zajrzała do środka, co okazało się błędem. Z wrażenie zakryła usta dłonią i odsunęła się. Do nosa dziewczyny wdarł się nieprzyjemny zapach nieświeżego mięsa. Zbierało jej się na wymioty. Jeszcze raz zerknęła na prezent. Nie mogła w to uwierzyć. Connor podarował jej prawdziwe serce. Spojrzała z przerażeniem na chłopaka, który tylko wyszczerzył się chytrze. Jego białe zęby kontrastowały z ciemnością, panującą na dworze.
- Przepraszam, to jakiś żart? – odchrząknęła, zamknęła pudełko i oddała je wcześniejszemu właścicielowi. Jeśli Connor postanowił zrobić jej kawał, to mu się udało. Dawno nie czuła takiego przerażenia. Przełknęła nerwowo ślinę, bowiem brunet wciąż milczał z podejrzanym wyrazem twarzy.
- Ależ skąd – machnął ręką. – Przykro mi, że ominąłem ostatnie osiemnaście urodzin – wydął do przodu dolną wargę, chcąc wyglądać na smutnego. Shailene nie miała zielonego pojęcia, o co mu chodziło. Był niezłym aktorem.  Ale żarty się już skończyły. Pragnęła wejść już do środka i zapomnieć o tej chore sytuacji. Skinęła głową i wstała, lecz Walsh w porę złapał jej nadgarstek. Mocno, aż poczuła pieczenie. Spojrzała na niego z góry. Dostrzegł przerażenie w niebieskich tęczówkach. Czerpał z tego przyjemność. Czas wyłożyć karty na stół, pomyślał. – Naprawdę mi przykro, siostrzyczko.
Usłyszawszy ostatnie słowo zakręciło jej się w głowie. Modliła się, aby to był tylko chory sen. Uszczypnęła się w rękę i co gorsza, nie obudziła się. Wciąż stała na ganku ze swoim psychopatycznym, przyrodnim bratem.

Oficjalnie miała przesrane.

~*~ 
Wreszcie poznaliśmy Destro! Spodziewaliście się tego? Niezły prezent, prawda? Jak myślicie co zrobi Shailene? 

Wybaczcie za opóźnienie, ale szczerze mówiąc odechciało mi się tego ff. Włożyłam w nie całe serce, pisze dla was już 3 część, a wy po prostu mnie olewacie. Owszem jest paręnaście osób, które są ze mną stale i cholernie wam za to dziękuję! Przykro mi jednak, bo wyświetleń jest coraz więcej, a komentarzy mniej... Nie wiem czy to ja nawalam, czy niektórzy z was są po prostu zbyt leniwi by docenić moją pracę. 
PROSZĘ WAS O SKOMENTOWANIE, NAPISZCIE CO SĄDZICIE O TYM FF, PROSZĘ. 

Zaczęłam publikować Opiekuna na swoim kącie na WATTPAD. Będzie mi miło jeśli osoby, które posiadają tam konto dadzą gwiazdkę, to naprawdę wiele dla mnie znaczy! Mogę na was liczyć?

Tak jak obiecałam, ZAPOWIEDŹ DRUGIEJ CZĘŚCI !!! ja sie jaram, a wy? 

p.s zapraszam na wspaniale ff -> G-SIDES, I'm (not) girl, Don't look just love 

39 komentarzy:

  1. Jezu, no tego to sie nie spodziewałam, aż pokazał ten swój cały prezent. Jezu, biedna Shail. Mam nadzieje, że nagle gdzieś tam pojawi sie Justin i szybko ją uratuje. Jeny noo... Ja już chce kolejny rozdział. Życzę duuużo weny do pisania i ide oglądać zwiastun 2 części. Jaram sie lol
    @_KidrauhlsBack_ ❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Co z Justinem ? Przeciez on pojechal na spotkanie z nim. Czyje to bylo serce? Omg
    /@melodiime

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie spodziewałam się, ale czyje to jest serce? :o Gdzie jest Justin, skoro Destro jest tutaj? Kto teraz ją uratuje?! Nie no nie wierzę, cholera. On był ciągle tak blisko... Jak to możliwe!
    Co do komentarzy to myślę, że to z lenistwa nie piszą ich. Mogłabym się założyć o własną głowę, że gdybyś kolejny rozdział dodała za 2-3 tygodnie to miałabyś tyle obrażających komentarzy, że cieszyłabyś się z nich xD
    Co do zwiastuna... WOW, nie mogę się doczekać! Kocham to opowiadanie <3 Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział i nie martw się komentarzami. Jestem z Tobą.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie no, Shailene nie ma łatwo w życiu, a tu jeszcze jej brat się ujawnia. Rozdział super! Czekam na kolejny ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Powiedziałam, że skomentuję na koniec, ale nie mogę się powstrzynać. Jakim kurwa cudem?! W życiu bym się nie spodziewała, że to Connor :o i jeszcze ten prezent. Skąd on w ogóle wytrzasnął to serce? I gdzie do cholery jest Justin?! Ja tu dostanę palpitacji serca przez ciebie xd czekam na nn xx
    @Agnes5542

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeku, genialne, kompletnie sie nie spodziewałam. :3 kocham twoje fanfictions :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Ale szok...lubię takie zaskoczenia :D Świetnie piszesz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Omg to się porobiło. Niezły prezent urozdzinowy.
    Świetny rozdział czekam na nn ♥

    OdpowiedzUsuń
  9. świetny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  10. jestem w szoku!coz justinem?!musi uratowac shai!!! pisz szybko nastepny,bo umre!

    OdpowiedzUsuń
  11. wow!! ale się porobiło! świetny! @Mika69_1D xo

    OdpowiedzUsuń
  12. Aaaaaa <3 kocham! To jest zdecydowanie najlepsze ff jakie czytałam! :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Super. Prezent strasznie mnie zdziwil xd nie spodziewalam sie tego.

    Ciesze sie, ze dodalas woja historie na wattpada. Tylko uprzedze, ze jak zaczne tam czytac, to nie bd wchodzila na blogspot by komentowac, a zrobie to tam :)

    OdpowiedzUsuń
  14. jdshndjfiasifs zwiastun <3

    cudeńko rozdział ! ciekawe co będzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  15. Po prostu świetne. ;)) Normalnie kocham to ff
    I nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;D

    OdpowiedzUsuń
  16. O jjeju, co gdzie jest justin? co się z nim stało.?przecież miał się z nim spotkać. mogę się doczekać kolejnego rozdziału, życzę powodzenia w pisaniu ;) @henatalczii

    OdpowiedzUsuń
  17. Biedna Shail :'( mam nadzieję, że Justin ją uratuje... Wspaniały rozdział!!!! A ty piszesz świetnie ❤ czekam nn! I na druga część też. :D ( zwiastun bardzo fajny) @kunegunda99

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja.pierdziele. NO TEGO SIE SERIO NIE SPODZIEWAŁAM

    OdpowiedzUsuń
  19. O Juzu! Cudowny rozdział. Zaskoczyłaś mnie na Maksa!!!

    OdpowiedzUsuń
  20. No to sie porobiło. Świetny rozdział. Czekam nn :)

    OdpowiedzUsuń
  21. znalazłam to ff dziś rano i od razu przeczytałam całe, świetnie napisane i nie mogę się doczekać kolejnego rozdiału!

    OdpowiedzUsuń
  22. O M G tego to ja sie nie spodziewalam... o.o

    OdpowiedzUsuń
  23. Tego to się nie spodziewałam,że on będzie bratem Shail. Jeśli Destro był na przyjęciu to w takim razie gdzie jest Justin.Mam nadzieję że nic mu się nie stało. I proszę pisz dalej nie kończ tego ff jest to moje ulubione!Czekam na następny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  24. nie no tego to bym się w życiu nie spodziewała! ale zaskoczenie to Twoje drugie imię, więc nie ma się co dziwić haha <3
    ale czekaj, skoro Destro to Connor i był na przyjęciu (z tym psychopatycznym prezentem!) to gdzie do cholery jest Justin?! już nic z tego nie rozumiem.. ale niedługo się to wyjaśni, prawda? :*
    a no i jeszcze jedno: CIESZYŁAM SIĘ JAK GŁUPIA Z TEGO MOMENTU SHAIL I JUSTINA! chcę więcej! haha <3
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  25. no niezle;ooo nie spodziewalam sie i fuu jeszcze to serce
    czekam nn xx

    OdpowiedzUsuń
  26. o mój boże, jestem w totalnym szoku! w życiu bym się tego nie spodziewała. tylera miałam od początku za dupka, a connora za jego kolegę, który nie odgrywa tu dużej roli i po prostu wow, szok. kompletny szok. nigdy bym nie pomyślała, że to on jest destro, jezu, błagam niech teraz wparuje to justin haha proszę?
    i ten ich wcześniejszy pocałunek aws taki asdfghjerj
    rozdział po prostu idealny!! /imqxen

    OdpowiedzUsuń
  27. oby nic jej się nie stało, mam nadzieję że Justin się pojawi przy niej...rozdział świetny
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  28. No to nas zaskoczyłaś! Super:)

    OdpowiedzUsuń
  29. Awwww pocalowal ja i obiecal ze wroci *-* jezu nie spodziewalam sie ze ten zjeb pojawi sie na jej imprezie nie noo szok po prostu,ciekawi mnie kogo bylo to serce w tym pudelku na poczatku myslalam ze ta beda jakies kolczyki czy cos a tu buuuum xd mam nadzieje ze Justin'owi nic sie nie stalo,ta ciekawosci i wyczekiwania mnie zjadaja xdd ale niecierpliwie czekam na kolejny ;) @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  30. W sumie miałam takie małe podejrzenia, ze to własnie on może być Destro. Mam nadzieje, ze nic nie bedzie Justinowi!

    OdpowiedzUsuń
  31. O kurczaki. Tego sie nie spodziewalam! Destro podawal sie za Connora! ;O jestes genialna! Czekam na nowy xx

    OdpowiedzUsuń
  32. Super!!!! Moment Shailene i Justin <3 - cudny!!!! Destro Connorem? I skąd on wytrzasnął to serce?!

    OdpowiedzUsuń
  33. KURWA AMC
    NIE WIEM OD CZEGO ZACZAC
    OD TEGO ZAJEBISTEGO ZWIASTUNU
    OD TEGO POCALUNKU
    OD TEGO BRATA
    OD TEJ IMPERZY
    JEZU
    KOCAM TO OKEJ
    SERIO NAJLEPSZE FF EVER
    KURWA NO
    DSKNJGBAKGBDAJGBJA
    KOCHAM

    OdpowiedzUsuń
  34. kocham jejku!! <3 zakochalam sie, serio :)

    ps. te gify z ta dziewczyna z jakiego filmu?

    OdpowiedzUsuń
  35. czekam na nowy rodzial!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  36. woooow ale dowaliłaś nie pomyślałabym,że to on okaże się bratem...chociaż coś podejrzane było,że wyszedł do niej dać prezent,ale jejku...serio tak mnie zatkało (pozytywnie oczywiście) że nawet nie wiem co napisać,zeby odpowiednio wyrazić jak bardzo podoba mi się rozdział naprawdę wow jest świetny! i omg 3 części się szykują no no mega się cieszę bo to znaczy,ze duuuużo się bedzie jeszcze dziać ahh jak fajnie ;D oczywiście nie mogę następnego się doczekać pozdrawiam >3
    p.s. wybacz,że znów nie komentowałam każdego po kolei,ale mam nadzieję,ze rozumiesz że no nie miałam czasu czytać na bieżąco jednak wszystko ładnie nadrabiam tak jak zawsze

    OdpowiedzUsuń