Muzyka zwolniła; pewnie po to, by
dać odrobinę wytchnienia tańczącym. Zatrzymał się na środku parkietu i dopiero
wtedy puścił dłoń Shailene. Zrobił to z jednego powodu, musiał ulokować ręce na
jej talii. Dzięki temu mógł kołysać nimi delikatnie na boki w rytm piosenki.
Włosy dziewczyny podskakiwały z każdym jej ruchem. Poruszała się z gracją,
jakby taniec od zawsze był ważnym elementem jej życia.
Bezwiednie zagryzł wargę.
Powtarzał sobie w myślach, że powinien przestać gapić się na nią jak idiota,
ale nie potrafił oderwać wzroku od sylwetki Shailene, a co dopiero jej twarzy.
Jednym szybkim ruchem przyciągnął ją do siebie tak, że wpadła na jego klatkę piersiową.
Odruchowo zarzuciła mu ręce na szyję. Okręcali się wokół własnej osi, co jakiś
czas robiąc krok w przód lub w tył.
Zapach mocnych perfum chłopaka,
zmieszany z alkoholem stanowił mieszankę wybuchową. Obraz przed oczami Shail
wirował nieustannie. Nie mogła dać po sobie poznać, że wypiła odrobinę za dużo.
Bała się, że za chwilę straci równowagę. I tak ciężko było jej skoordynować
swoje ruchy. Cieszyła się, że chociaż Justin wciąż podtrzymywał ją w pasie.
Miała tylko nadzieję, że nie zauważył, jak bardzo plączą jej się nogi.
Uniosła wzrok, wpadając w sidła
czekoladowych tęczówek szatyna. Miała wrażenie, że próbował odczytać myśli,
które wtedy pałętały się po głowie Shailene. Tak intensywnie na nią patrzył.
Serce Shailene zaczęło bić głośniej, aż czuła je każdym zmysłem, z wyjątkiem zapachu.
Nie pierwszy raz pragnęła go pocałować, choć równocześnie była na niego
wściekła. Stwierdziła, że ich relacje należały do naprawdę popapranych. Kto
normalny zachowywał się w ten sposób?
Justin przysunął się jeszcze
bardziej. Ich ramiona nachodziły na siebie, a biodra stykały się. Po ciele
Shail przeleciały dreszcze, a żołądek skręcił się w supeł. Obwiniała za to
wszystko alkohol i jednocześnie zdawała sobie sprawę, że na trzeźwo jej ciało
zareagowałoby identycznie. Pragnęła bliskości chłopaka, każdą komórką. Pochylił
się i schował nos w zagłębieniu jej szyi.
- Przykro mi - ciepły oddech
chłopaka uderzył w skórę dziewczyny z siłą kuli armatniej. Wzdrygnęła się
machinalnie.
- Za bycie notorycznym kłamcą? -
wywróciła oczami. Na szczęście otrząsnęła się w porę i przypomniała sobie, jak
bardzo ją irytował. Zdziwiła się, kiedy chłopak roześmiał się radośnie, jakby
właśnie opowiedziała kawał. Następnie wyprostował się i znów spojrzał głęboko w
jej tęczówki. Miała wrażenie, że zagląda w jej duszę. Poczuła się obnażona.
Uniósł rękę i niespodziewanie zaczesał za ucho Shailene kosmyk włosów.
- Przykro mi, bo nie mogę
powiedzieć ci prawdy - wyjaśnił. - Jeszcze.
A więc kiedyś zamierzał to zrobić?
Potrząsnęła głową. Skoro grali w otwarte karty, powinna uświadomić go, że wie
już o wszystkim. A przynajmniej o połowie. Bo większość wciąż stanowiła dla
niej zagadkę. Wtuliła się w jego ciepłą, umięśnioną klatkę piersiową. Tylko w
ten sposób inni nie mogli usłyszeć ich rozmowy.
- Justin - mruknęła. Tym samym
zwróciła na siebie jego uwagę. Spuścił wzrok, wpatrując się w brązowe włosy
dziewczyny. Zadarła podbródek, aby zrównać ich spojrzenia. - Gdzie tak naprawdę
jest Wesley?
Zdziwiony, odsunął się na
odległość ramion. Zamrugał gwałtownie i roześmiał się nerwowo, czym utwierdził
Shailene w przekonaniu, że ma rację. Rozchylił usta, jednak nie pozwoliła dojść
mu do słowa. Wiedziała, że spróbuje wcisnąć jej kolejny kit, który nie trzymał się
kupy. Przyłożyła wskazujący palec do ciepłych warg Justina, groźnie mrużąc
oczy.
- Wiem, że dawno zwolniliście się
ze służby - powiedziała na jednym tchu, orientując się, że jak dotąd
wstrzymywała powietrze. - O co tu chodzi?
Dała mu chwilę na przetworzenie
informacji. Westchnął ciężko. W ciemności mogła dostrzec zarys jego twarzy, ale
nie widziała, jaką miał minę. Patrzył na nią smutno, jakby bardzo pragnął, by
wierzyła mu bez zastrzeżeń. Prawda była taka, że nie wierzyła już w żadne słowo
Justina. Otworzył usta, lecz znów nie mógł się bronić.
Niespodziewanie wszystkie światła
w mieszkaniu zgasły, a muzyka przestała grać. Wokół zapanował chaos. Ludzie
zaczęli przepychać się w stronę drzwi, trącając przy tym innych i potykając się
o różne przedmioty. Dziewczyny zaczęły krzyczeć. Panika ogarnęła dosłownie
każdego. Justin odruchowo objął Shailene i przycisnął ją do swojej klatki
piersiowej. Słychać było jedynie urywane oddechy imprezowiczów oraz odgłosy
przypominające szamotaninę. Szkło nieustannie upadało na ziemię, rozbijając się
na kawałki.
Minęły może trzy minuty, zanim
Tyler po omacku dotarł do korków i ponownie je włączył. Kiedy światło znów
rozbłysło, wszyscy zgromadzeni zamarli w bezruchu. Nawet Justin się tego nie
spodziewał. Z żyrandolu zwisał gruby sznur, z pętlą na końcu, zawiązaną wokół
szyi jakiegoś dzieciaka. Oczy miał zamknięte, a buzię przerażająco bladą. Nie
musiał sprawdzać, był pewien, że puls już dawno ustał. Nikt nie odezwał się
słowem, każdy zastanawiał się, kim był sprawca zbrodni. Nikt nie potrafił w to
uwierzyć. Napięcie było nie do wytrzymania, nie słyszał, aby ktokolwiek
oddychał.
Ciało Shailene trzęsło się w
ramionach Justina. Do jej oczu momentalnie napłynęły łzy i walczyła, by nie
znalazły ujścia. Szatyn cmoknął ją przelotnie w czubek głowy, po czym ostrożnie
podszedł do wisielca. W zaciśniętej dłoni, trzymał kartkę papieru. Bieber nie
zważając na ciekawskie spojrzenia, wyszarpnął liścik i otworzył go.
Shailene
niedługo dołączy do brata. Jest następna na liście.
Justin zacisnął wargi tak mocno,
że aż poczuł metaliczny smak krwi w ustach. Zorientował się, że roztrzęsiona
dziewczyna stoi tuż za nim i na pewno zdołała odczytać wiadomość, jaką chciał
przekazać jej Destro. Nic z tego nie rozumiała. Dołączy do brata? Nawet nie
wiedziała, gdzie on się podziewał. Przepadł jak kamień w wodę, nie dawał znaku
życia. Tylko Justin znał sytuację Wesleya. Coś zaczynało świtać w głowie
dziewczyny, lecz nie chciała w to na razie wierzyć.
Justin był wściekły na siebie, że
na to pozwolił. Nigdy nie powinna się o tym dowiedzieć. Nie miała siły zadawać
następnych pytań. Pragnęła jedynie wrócić do domu i zasnąć, by choć na chwilę
zapomnieć o tym wszystkim. Była następnym celem jakiegoś psychopaty. Ta myśl
przerażała ją, więc zepchnęła ją w najdalszy zakamarek umysłu. Mimo to panika i
strach, których doświadczyła tak często w przeciągu kilku ostatnich dniu,
ponownie z pełną siłą zawładnęły jej ciałem. Ta impreza naprawdę nie mogła
zakończyć się lepiej.
Szatyn rzucił spojrzeniem po
wystraszonych i zarazem kompletnie zdezorientowanych twarzach zebranych.
Wierzył, że Destro wciąż tu jest. Nie było opcji, aby zmył się z miejsca
zbrodni w tak szybkim tempie. Istniała również opcja, że po raz kolejny wynajął
kogoś do brudnej roboty. Nie przekonała ona Justina. Wątpił, że Destro odpuścił
takie widowisko. Psychole tacy jak on, czerpali dziką satysfakcje, widząc
efekty swojej pracy. Rośli w siłę, napawając się strachem innych. Uwielbiali
patrzeć na wszystko z ukrycia. Idealnie wtapiali się w tło. Stawali się
znajomymi, a czasem nawet najlepszymi przyjaciółmi. Nikt w życiu nie
podejrzewałby ich o takie okrucieństwo.
Najpierw przyjrzał się znajomym
osobom. Tyler krążył nerwowo po pomieszczeniu, gestykulując i głośno rozmawiając
przez telefon. Niedbale próbował skleić słowa w całość, ale słabo mu to
wychodziło. Możliwe, że dzwonił na policję. Najprawdopodobniej ze strachu narobił
w majtki, przynajmniej to Justin wywnioskował z jego dziwacznej miny. Harris
był przerażony, choć zawsze zgrywał twardziela. Bieber od razu skreślił go z
lisy podejrzanych.
Następnie powlókł wzrok na
Connora. Chłopak wyglądał gorzej niż okropnie. Spocone od tańca włosy oblepiły
jego prawie zieloną od mdłości twarz. Zakrył usta dłonią i czym prędzej popędził
do łazienki, by przypuszczalnie zwrócić cały alkohol, jaki spożył i resztki
posiłku. Ten widok stanowił dla niego zbyt wiele. Skoro tak reagował na trupy,
nie było sensu w ogóle brać go pod uwagę. Connor Walsh odpada z gry.
Kolejnym obiektem, na którym
zatrzymał brązowe tęczówki, okazała się Stephanie. Cała trzęsła się z
przerażenia. Miała delikatnie rozchylone usta, a oczy całkowicie nieobecne.
Justin dojrzał w nich nawet łzy. Potrząsnął głową. Miał ochotę roześmiać się z
własnej głupoty. Jak prawdopodobne było to, że brat Wesleya i Shail nagle okaże
się siostrą? Urodziwej blondynce towarzyszył wysoki, postawny mężczyzna. Krótko
ścięte czarne włosy, parodniowy zarost, brązowe tęczówki i twarz bez
jakiegokolwiek wyrazu. Sprawiał wrażenie w ogóle nieprzejętego zaistniałą
sytuacją. Chyba, jako jedyny z tłumu spłoszonych niczym zwierzęta nastolatków.
Szczękę zaciskał mocno, przez co delikatnie drgała.
Patrząc na niego, szatyn coś
sobie uświadomił. Spotkał tajemniczego bruneta pod motelem oraz tutaj. Był w
dwóch miejscach, w których powinien pojawić się prześladowca Queenów. Nie podał
swoich danych. Żadnego imienia, nazwiska, chociażby ksywki. Justin musiał być
kretynem, skoro wcześniej nie połączył tych faktów. Destro wciąż znajdował się
pod jego nosem, a on po prostu tego nie zauważył. Mentalnie zdzielił się w
twarz. Zaczął przedzierać się przez tłum, odpychając ludzi rękoma na boki.
Połowa z nich zataczała się i cudem unikała zderzenia z ziemią. W tamtym
momencie w ogóle o to nie dbał. Liczyło się tylko to, aby wreszcie dorwać tego
gnoja. Miał go na wyciągnięcie ręki. Tak blisko, a zarazem tak daleko.
Brunet w porę zauważył zbliżającego
się szatyna i zaczął wycofywać się ku wyjściu. Justin jednak nie zamierzał
odpuścić, podążał za nim jak cień i bezustannie miał go na oku. Nie mógł stracić
takiej okazji. Jeśli mu się uda, wreszcie odetchnie z ulgą i pomści
przyjaciela. Wybiegł na zewnątrz, gdzie od razu powitało go chłodne jak na tą porę
roku powietrze. Zdyszany oparł dłonie na kolanach, wypuszczając powietrze
nosem. Uświadomił sobie, że tajemnicza postać zniknęła, rozpłynęła się w
powietrzu. Nie mógł pojąć, jakim cudem mu się to udało. Przepływająca przez
jego ciało krew zagotowała się, a nerwy puściły. Odwrócił się, gotowy wbić
pięść w ścianę. Ktoś jednak zablokował ten cios, łapiąc stanowczo nadgarstek
chłopaka i zatrzymując go w powietrzu. Justin nie wierzył, że tuż przed nim
stoi brunet. Jak to było możliwe? Dlaczego wcześniej o tym nie pomyślał?
- Wybacz - mruknął tym samym
zachrypłym i pozbawionym emocji głosem. Bieber nie do końca go zrozumiał.
Zmarszczył brwi. Powinien go powstrzymać, rzucić się na niego z pięściami, ale
nagle każda komórka jego ciała odmówiła posłuszeństwa. Coś podpowiadało mu, że
nie powinien tego robić. Nim zdążył uporać się z myślami, poczuł mocny ból w
okolicy nosa. Brunet zamachnął się i z całej siły uderzył czołem w twarz
Justina. Chłopak był za bardzo zszokowany, żeby zareagować. Pod wpływem ciosu
zatoczył się, prawie upadając na ziemię. Przyłożył dłoń do obolałego miejsca i
uświadomił sobie, że wypływa z niego cholernie dużo krwi. Czerwona ciecz
przepływała mu przez palce, miał nadzieję, że to nie złamanie. Odwrócił się
przez ramię i zamglonym wzrokiem zobaczył jak czarne Chevy Camaro odjeżdża z
podjazdu, pozostawiając po sobie jedynie szary dym.
- Cholera - syknął zarówno z bólu
fizycznego, jak i z powodu kolejnej porażki.
- O Mój Boże, nic ci nie jest? -
usłyszał za plecami. Sekundę później Shailene pojawiła się przed nim, dotykając
jego twarzy opuszkami palców. Żołądek po raz kolejny zacisnął się w supeł ze
strachu. Justin syknął, znów odczuwając tępy ból. Skinął głową, tym samym
odpowiadając na pytanie towarzyszki. Jedną ręką wciąż uciskając nos, ruszył
przed siebie. Musieli jak najszybciej
wrócić do domu.
Czas najwyższy wyznać całą prawdę.
Jechał jak wariat. Kilka razy
przekroczył dozwoloną prędkość, nie zatrzymał się przed znakiem stop oraz przejechał na
czerwonym świetle. Miał konsekwencje głęboko w poważaniu. Pod domem znalazł się
w przeciągu siedmiu minut, choć zazwyczaj ten dystans pokonywał, w co najmniej piętnaście.
Wysiadł z auta bez słowa i to samo uczyniła Shailene.
Bała się pytać o cokolwiek. Umysł
szatynki wciąż nie przetworzył tego, co stało się na imprezie. Nie chciała
dopuścić do siebie myśli, że zginęła kolejna osoba i prawdopodobnie z jej
powodu. Zrozumiała, że była na celowniku, choć wolałaby, aby to wszystko okazało
się nieudanym żartem. Wiedziała, że jutrzejszego dnia będzie musiała zmierzyć
się z prawdą. Tej nocy jednak pragnęła odpocząć, kompletnie odizolować się od
otaczającego ją świata, który okazał się o wiele gorszy, niż przypuszczała.
Weszła do swojego pokoju, nawet
nie zapalając światła. Justin nadal jej towarzyszył, nie chciał zostawić jej
samej, widząc, w jakim jest stanie. Równocześnie zdawał sobie sprawę z tego, że
zapewne należy do osób, których akurat teraz Shailene nie ma ochoty oglądać.
Spuścił głowę, zastanawiając się nad tym, co powinien powiedzieć. Pragnął dodać
jej otuchy, zapewnić, że wszystko się ułoży.
- Jeśli będziesz czegoś
potrzebować, wiesz gdzie mnie szukać - powiedział szczerze, z troską w głosie.
Odwrócił się, gotowy do wyjścia, lecz usłyszał za plecami cichy głos Shail.
- Właściwie jest coś, co możesz
dla mnie zrobić.
Zmarszczył brwi, chociaż ona nie
mogła tego zauważyć. Na chwilę między nimi zapanowała cisza. Shailene najpierw
przeraziła się swoich myśli. Chociaż sytuacja była beznadzieja, jej ciało wciąż
pragnęło tylko jednego. Parę razy otwierała usta, by później je zamknąć, jakby
nagle zabrakło odpowiednich słów.
- Pocałuj mnie. Proszę.
~*~
Oho! Chyba zbliża się to na co długo czekaliście, czyli Shailstin moment! Jesteście podekscytowani? Jak wrażenia po rozdziale?
NALEŻĄ SIĘ WAM OGROMNE PODZIĘKOWANIA!!! BLOG PRZEKROCZYŁ 30 TYSIĘCY WYŚWIETLEŃ, A POD OSTATNIM ROZDZIAŁEM BYŁO 35 KOMENTARZY! WIDZICIE, JEŚLI CHCECIE POTRAFICIE. MOŻE TAK ZOSTAĆ NA DŁUŻEJ? PROSZĘ?
P.S OPIEKUN MA NOWY ZWIASTUN. ZACHĘCAM DO OGLĄDANIA! Serdecznie dziękuję utalentowanej @niallervxs za jego wykonanie! ♥
omfg! Nie mogę się doczekać następnego! <3!
OdpowiedzUsuńGenialne!!! Już nie mogę doczekać się pocałunku ❤ @kunegunda99
OdpowiedzUsuńO Jezu, boski ten rozdział! Akcja cały czas cudowna, chociaż szkoda tego chłopaka, który zginął i nosa Justina. Nie moge uwierzyć, że skończyłaś w takim momencie! Nie moge sie już doczekać kolejnego rozdziału i życzę Ci duuuużo weny do pisania
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
aaaaaa! jak mogłaś przerwać w takim momencie?! :(
OdpowiedzUsuńtak mnie wciągnął ten rozdział, że nie chciałam, żeby się kończył.. <3 już nie mogę się doczekać kolejnego :*
@saaalvame
Rozdział super :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba lecz rozdziały są krótkie więc moim zdaniem powinnaś dodawać 2 razy w tygodniu
chxe juz.kolejny!omg omg omg cudo!
OdpowiedzUsuńchxe juz.kolejny!omg omg omg cudo!
OdpowiedzUsuńJezu czemu ucielas w takim momencie? ;_______; czekam na następny ze zniecierpliwieniem jajdjsjsjsjiaus
OdpowiedzUsuńo Boże ! czemu w takim momencie?! świetny ahgdahsdgha*<*
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńczekam na więcej! zapraszam do siebie! :)
http://art-of-killing.blogspot.com/
Wspaniały ! Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńEj no!! Oni mieli się już TERAZ pocałować! Jak my mamy wytrzymać cały tydzień z takim zakończeniem?!?! Boski rozdział!
OdpowiedzUsuńJustin I shail to będzie coś, awww nie mogę się doczekać kolejnych części. @henatalczii
OdpowiedzUsuńomg omg omg najlepsze! /imqxen
OdpowiedzUsuńJezu w koncu się może pocałują ! Mam nadzieję, że Shail zrozumie, że Justin chce dla niej jak najlepiej i zauważy, że coś ją ciągnie do niego :) @xpaulls
OdpowiedzUsuńDOJDZIE DO TEGO ?! :D :D :D SDNDFDJFNDASD <3
OdpowiedzUsuńSkończyć w takim momencie?? Nie wierzę że Nam to zrobiłaś. Znając życie to nie dojdzie do tego pocałunku ale tam gdzieś mam nadzieję że zrobisz niespodziankę i się po całują :) Rozdział świetny jak zawsze.Czekam na następny z niecierpliwością :)
OdpowiedzUsuńHsvscgshajajshz! Niech sie zgodzi! Prosze, niech sie zgodzi! :D aaaaaaa! Dodaj szybko nastepny!
OdpowiedzUsuńX.O.X.O
PS. Your forever.
jak mogłaś skończyć w takim momencie ? Komentuje na tym blogu chyba pierwszy raz, ale czytam regularnie i hswjxbcsybcjksab. nooo chyba się rozumiemy :)
OdpowiedzUsuńczekam na następny <3
@xhoraneeex
PO PIERWSZE - ZWIASTUN - kocham! Mimo, że jest krótki, jest po prostu wspaniały. PO DRUGIE rozdział. Nawet nie wiem co powiedzieć. Kolejna zabita osoba. Kim jest ten facet? Jak to wszystko w ogóle się rozwiąże? O co do cholery chodzi?! A końcówka... WOW, niech on ją w końcu pocałuje, błagam! Nie wiem jak ona, ale ja tego potrzebuję *.* hahaha Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, tylko... jak mogłaś skończyć w takim momencie?!
OdpowiedzUsuńParanoja! Dziewczyna nie powinna mówić chłopakowi takich rzeczy, ale rozdział ogólnie genialny.
OdpowiedzUsuńNieeeee jak mogłaś skończyć w takim momencie? To tak jam reklama w najlepszym momencie :D ale tak rozdział mega <3 i czekam oczywiście z niecierpliwością na następny :)
OdpowiedzUsuńAwww cuuudo *.* dlaczego w takim momencie no xd nie moge sie juz doczekac nastepnego :* @nxd69
OdpowiedzUsuńIdealny :)
OdpowiedzUsuńGratuluję! Zostałaś nominowana do Liebster Award! Regulamin i pytania znajdziesz u mnie na blogu : )
OdpowiedzUsuńhttp://dark-bieber-fanfiction.blogspot.com/
Dziękuję ci bardzo jeszcze raz ♥ Jestem ogromnie szczęśliwa, że mogę czytać to ff. Znalazłam swoje nowe, małe uzależnienie ♥ Justin tutaj jest na swój sposób zły i kochany, najlepsze połączenie. Ta tajemniczośc, rożne punkty widzenia, relacje bohaterów i wydarzenia sprawiają, że to opowiadanie się pochłania, a nie czyta. Już nie mogę się doczekać kolejnych rozdziałów ♥
OdpowiedzUsuńZnsnsnzjsnsownsowbsiw jezu nareszcie ����������/@melodiime
OdpowiedzUsuńDobra, więc przyszła pora i na mój komentarz. W końcu zdałam sobie sprawę z tego jak ważne są opinie Czytelników, gdy sama zaczęłam pisać. Dlatego też komentuję Twój rozdział i... OMG! Nie zniosę następnej zabitej osoby! Boże, dziewczyno, ranisz moje emocje! Zrobiłaś z Justina takiego złośnika, haha! Ale podoba mi się to. Wszędzie gra zakochanego chłoptasia, a tutaj wyznaczył sobie jakiś konkretny cel i do niego dąży.
OdpowiedzUsuńAle to zakończenie, okeeeej... ZABIŁAŚ MNIE! Dosłownie mnie zabiłaś. I teraz ja mam ochotę zabić Ciebie. Kiedy następny rozdział! Nie mogę się doczekać! Ciągle zastanawiam się co takiego zrobi Justin, omg! Ale coś mi się wydaje, że jej nie pocałuje, chociaż może...? :D Wiadomo co każda z nas chciałaby przeczytać, ale to jest Twoje opowiadanie i to Ty decydujesz.
Jeśli miałabym oceniać w skali od 1 do 10 Twoje opowiadanie to dałabym 8274892347134891 punktów, serio! Koniecznie zgłoś się do jakiejś ocenialni, a na pewno dostaniesz max'a!
Zwiastun? PERFEKT.
Pozdrawiam gorąco i zapisuję się do obserwatorów!
P.S.
Zapraszam Cię również na moje nowo powstałe opowiadanie: www.sys-paul.blogspot.com
Omfg! To takie awwww <3333 Nie mogę się doczekać tego momentu :3
OdpowiedzUsuńP.S. Super trailer!
Usuń