Nie zdążył do nich zajrzeć. A
może nawet nie chciał. Bał się tego, co mógłby tam ujrzeć. Dopóki blondyn
pozostawał anonimowy, Justin nie miał tak wielkich wyrzutów sumienia. W
momencie poznania jego tożsamości, stałby mu się bliższy i jeszcze trudniej
byłoby mu żyć z myślą, że nie zdołał w jakikolwiek sposób pomóc.
Niespodziewanie wokół rozległa się
melodia, świadcząca o nadchodzącym połączeniu i odbijała się echem od wysokich
konarów drzew. Justin odruchowo zatkał głośnik, bojąc się, że ktoś mógł go
przez to ujrzeć. Odwrócił się na pięcie i jak gdyby nigdy nic, żwawym krokiem
ruszył w stronę mieszkania Tylera. Jednym płynnym gestem odebrał, a po drugiej
stronie zdołał usłyszeć tylko krótki, urywany oddech.
- Zgaduję, że mamy nowego gracza!
- krzyknął energicznie. Głos rozmówcy został zmodyfikowany, przez co Justin nie
potrafił go rozpoznać, nawet, jeśli usilnie próbował. - Miło wreszcie z tobą
porozmawiać.
- Kim jesteś? - syknął szatyn i
odruchowo przycisnął mocniej telefon do ucha, jakby to pomogło mu dorwać tego
drania.
- Tajemnica. Ale jestem blisko.
Bliżej niż ci się wydaje – zaśmiał się gardłowo. Justin zaczął gorączkowo rozglądać
się na boki. Jedyną osobą, jaką zobaczył był Tyler, ale nie rozmawiał z nikim.
Od razu skreślił go ze swojej listy podejrzanych.
- Kazałeś mu się zabić? - musiał
uzyskać jak najwięcej odpowiedzi w cholernie krótkim czasie. Nie mógł
przewidzieć jak długo będą rozmawiać. Grał na zwłokę. - Temu chłopakowi?
- To tylko pionek w mojej grze.
Był słaby. Śmierć to najlepsze, co go spotkało.
- Jesteś jebanym psychopatą - jęknął
szatyn i przeczesał dłonią gęste włosy, ciągnąc za ich końcówki. Tym sposobem
próbował zebrać myśli do kupy, jednak one jak na złość rozproszyły się po całym
umyśle. Nic już nie stanowiło całości. Były tylko miliony niepoukładanych
puzzli i żaden z nich nie pasował do kolejnego. - Nie znam twoich zamiarów, ale
przysięgam znajdę cię skurczybyku i sprawię, że będziesz błagał o śmierć.
Osoba po drugiej stronie linii
zarechotała złowieszczo. Po ciele szatyna, aż przebiegło stado, galopujących i
nieprzyjemnych dreszczy.
- Właśnie na to czekam - usłyszał.
- Czas ucieka. Nie każ mi długo czekać, bo wtedy staję się naprawdę nieznośny.
Bieber otwierał usta, aby coś
odpowiedzieć, jednak wyprzedził go dźwięk przerwanego połączenia. Jęknął z
irytacji. Miał ochotę roztrzaskać swój telefon na kawałeczki. Był bezradny i
ten fakt bardzo go wkurzał. Pierwszy raz nie miał zielonego pojęcia, co ze sobą
zrobić. Ściskał w dłoniach komórkę i patrzył pustym wzrokiem przed siebie,
dopóki znowu nie usłyszał piosenki, która nagle przestała mu się podobać.
Spojrzał przelotnie na ekran, a dostrzegłszy na nim znane imię, westchnął.
Zamknął na chwilę powieki, by ochłonąć. Wcisnął zieloną słuchawkę, po wzięciu
kilku głębokich wdechów. Nie mógł dać po sobie poznać, że coś było nie w porządku.
- Potrzebuję podwózki. Pomyślałam
o tobie - odezwał się słodki, kobiecy głosik. Momentalnie na usta chłopaka
wkradł się delikatny uśmiech, choć sam nie wiedział, czym było to spowodowane. Shailene
z jakiegoś dziwnego powodu działała na niego niesamowicie kojąco. Odchrząknął,
chcąc brzmieć jak najbardziej naturalnie.
- Jasne, zaraz tam będę.
Miał nadzieję, że Tyler zdołał
uporać się z dwoma szybami.
Zdecydowanie nie pisał się na
zostanie prywatnym szoferem panny Queen. Owszem mógł ją gdzieś podwieźć,
ewentualnie zaczekać parę minut, ale kiedy musiał wozić jej tyłek po całym mieście,
po prostu miał dość. Paliwo wcale nie było takie tanie, a korki o tej porze były
okropne. Wstąpili już do centrum handlowego, fryzjera i kosmetyczki.
Dwie kobiety w jednym aucie to o
dwie za dużo. Nie mógł poradzić sobie z jedną, a co dopiero z parą szurniętych
przyjaciółek. Stephanie siedziała na tylnych siedzeniach, leniwie przeżuwając balonową
gumę. Shailene natomiast za wszelką cenę próbowała zmienić stacje radiową, na
taką, gdzie grają przereklamowany pop. Rozmawiały na najbardziej banalne tematy
świata: co założą do szkoły, kto właśnie porzucił swoją dziewczynę i jaki był
najgorętszy towar w Seattle. Justin przysiągł sobie, że jeżeli jeszcze raz będzie
musiał o tym słuchać, to odstrzeli sobie łeb. Wszystko wydawało się lepsze niż
słuchanie tych bzdur.
Nic nie mówił, tylko skupiał się
na drodze. Starał się wyłączyć, ale to było trudniejsze, niż sobie wyobrażał.
Ciągle słyszał chichot dziewczyn, który chyba na stałe utkwił w jego umyśle.
Przypomniał sobie o wspomnianym przez samobójcę motelu i bez wahania postanowił
tam zajechać. Jego towarzyszki w tej kwestii nie miały nic do gadania. Gwałtownie
skręcił i zawrócił, zmierzając ku obrzeżom miasta. Docisnął gazu, ponieważ
nagle poczuł ogromną potrzebę, znalezienia się tam jak najszybciej się dało.
Czuł, że znajdzie jakieś wskazówki.
- Przepraszam, co ty robisz? -
spytała surowym tonem Shailene i spojrzała gniewnie na Justina. Wzruszył
ramionami w odpowiedzi, nie musiał się nikomu tłumaczyć.
Mniej więcej dziesięć minut później
dojechali do celu. Parking był niemal pusty, ale nie zdziwił go ten fakt. Motel
nie wyglądał na zadbany. Pomyślał, że nawet w najgorszej sytuacji nie chciałby zatrzymać
się w tym miejscu. Budynek chyba żywcem wyciągnięto z horroru. Nad głównym
wejściem wisiał szyld z nazwą schroniska. Jedna z literek migała światłami, a
kolejna przekrzywiła się o kilkanaście stopni.
Motel
4 - mało oryginalnie,
przemknęło mu przez myśli.
Zgrabnie skręcił, by zaparkować
na jednym z wolnych miejsc. W oddali zauważył stojące na końcu asfaltu czarne
auto. Chevy Camaro, najprawdopodobniej najnowszy model. Samochód od razu mu się
spodobał. Podziwiał go zza szyby i ta czynność tak bardzo go zaabsorbowała, że
nawet nie zauważył, kiedy znikąd przed nimi wyrósł jakiś mężczyzna. Justin
zahamował gwałtownie, modląc się, aby udało mu się na czas. Jeden samobójca na
jeden dzień, zdecydowanie wystarczy. Nie miał najmniejszej ochoty brać
odpowiedzialności za czyjąś śmierć.
Czerwone Audi zatrzymało się z
piskiem opon zaledwie centymetry przed nieznajomym. Najwyraźniej fakt, że mógł
zginąć, wcale go nie przejął, bowiem jak gdyby nigdy nic, wziął porządnego łyka
piwa. Robiąc to, spoglądał przenikliwie na Justina. Szatyn miał wrażenie, że
chłopak próbuje mu coś przekazać. Ale przecież nie był wróżką, nie potrafił
czytać w myślach!
Obiegłszy wzrokiem sylwetkę
intruza, starał się zapamiętać jak najwięcej szczegółów jego wyglądu. Na
wszelki wypadek. Kruczoczarne włosy nieznajomego miały kilka centymetrów długości.
Z daleka dało się ujrzeć intensywnie brązowe, niemal czarne tęczówki. Migotały
w świetle dziennym jak rozżarzone iskierki, które właśnie wypadły z kominka.
Uniósł lekko brwi ku górze, dzięki czemu na jego czole pojawiła się lwia
zmarszczka. Kilkudniowy zarost porastał szczękę bruneta, nadając mu męskości.
Był umięśniony. Justin widział to nawet przez materiał ciemnego garnituru. Mężczyzna
kiwnął do niego głową, po czym odsunął się na bok, wciąż nie spuszczając wzroku
z czerwonego pojazdu.
- Dziwak - prychnęła pod nosem
Shailene. - Diabelsko seksowny dziwak - pokiwała głową z uznaniem, a na jej
ustach namalował się marzycielski uśmieszek. Momentalnie spojrzała w lusterko. Sylwetka
bruneta ciągle się zmniejszała.
Bieber zaparkował niedaleko
Chevroleta. Mruknął do dziewczyn, aby poczekały w spokoju. Liczył na to, że
dowiedzenie się czegokolwiek nie zajmie mu zbyt wiele czasu. Kto wie, co
przyjdzie do głowy Shailene oraz jej przyjaciółce, kiedy zbyt długo zostaną
same.
Rozejrzał się po okolicy. Tajemniczy
brunet, jakby wyparował. Justin pomyślał nawet, że może w ogóle go tam nie było.
Z drugiej strony nie narzekał na swój umysł, więc raczej nie mógł płatać mu
figli. Ciężkim krokiem zaczął maszerować do głównego wejścia. Wszedł do środka
i wnętrze wcale go nie zachwyciło. Niewielki hol prezentował się jeszcze
gorzej, niż zewnętrzna część budynku. W tak małej przestrzeni chłopak prawie się
dusił. Zrobiło mu się niedobrze od zapachu stęchlizny. Odruchowo zakrył nos dłonią
i podszedł do lady, za którą siedział podstarzały facet. Miał na sobie powyciąganą,
ubrudzoną koszulę w kratę, a na głowie czapkę z daszkiem.
- Potrzebuję paru informacji –
mruknął Justin, opierając łokcie na blacie. Mężczyzna spojrzał na niego
leniwie, unosząc brwi w pytającym geście. - Szukam gościa, na którego wołają
Destro. Podobno można go tu spotkać.
- O nikim takim nigdy nie słyszałem
- wzruszył ramionami recepcjonista i wrócił do przeglądania świerszczyka.
Cierpliwość Justina na ten dzień już dawno się wyczerpała. Jednym szybkim
ruchem złapał kołnierzyk koszuli towarzysza i siłą zmusił go do wstania z
krzesła. Wolną ręką sięgnął po pistolet i przyłożył lufę do skroni tego
oblecha.
- Gadaj - syknął. Przez moment
naprawdę był gotowy strzelić.
- Spokojnie. Rzeczywiście,
przychodzi tu ktoś taki. Nie znam jego prawdziwej tożsamości. Wiem tylko, w
jakim pokoju się zatrzymuje - szatyn naładował broń, przez co mężczyzna
przełknął nerwowo ślinę. - 213! - krzyknął na jednym tchu. Justin otrzymał to,
czego chciał, więc poluzował uścisk i odwrócił się na pięcie ku wyjściu. W
drzwiach wpadł na jakiegoś chłopaka, jednak nie mógł dojrzeć jego twarzy
poprzez naciągnięty na głowę kaptur. Wzruszył ramionami i jednocześnie usłyszał
jak coś pęka pod jego butem. Schyliwszy się, ujrzał leżący na ziemi naszyjnik.
Podniósł go i odwrócił się, by zawołać zakapturzonego chłopaka, ale on też
zniknął. Odruchowo schował wisiorek do kieszeni bluzy.
Zatrzymał się pod drzwiami z
numerem 213. Tutaj również jedna z liczb została przekrzywiona. Uniósł rękę, by
zapukać. Oczywiście mógł wyważyć te drzwi, ale na razie nie było takiej
potrzeby. Musiał się upewnić, że Destro przebywał właśnie tutaj. Uderzył pięścią
w drewno, lecz nie otrzymał odpowiedzi. Próbował zajrzeć do środka przez okno,
ale uniemożliwiała to pomarańczowa firanka.
- Lepiej zabieraj stąd swoje
dupsko - usłyszał i aż podskoczył. Jego ciało wzdrygnęło się na dźwięk
ochrypłego, męskiego głosu. Bał się, że ktoś go przyłapał. A może stał za nim Destro
z wycelowanym pistoletem? Odwrócił się powoli, rejestrując wzrokiem wszystko
dookoła. Jakie było zdziwienie chłopaka, gdy przed sobą ujrzał tego samego mężczyznę
w ciemnym garniturze, który wcześniej niemal wskoczył mu pod koła. Justin
podrapał się po karku. Znowu nic nie rozumiał.
Powoli zakładał, że brunet to
Destro.
- Justin, prawda? - spytał, nieco
łagodniejszym tonem i oparł się o zardzewiałą barierkę. Szatyn rozdziawił usta,
chcąc spytać go, skąd do cholery znał jego imię, ale nie zdążył. - Wracaj do
auta i jedź jak najdalej stąd.
Brunet całą swoją postawą
ukazywał pogardę względem całego świata. Ramiona miał zgarbione, ręce głęboko
schowane w kieszeniach spodni, a minę ponurą.
- Nie zapomnij o tych dwóch ślicznotkach
- wskazał brodą na szatynkę w towarzystwie blondynki, rozmawiające na zewnątrz.
Justin poczuł złość, że wysiadły bez jego pozwolenia. Przecież coś mogło im się
stać. Destro mógł dopaść Shailene. I wtedy wszystko stało się jasne. Bieber był
największym idiotą, skoro przyprowadził ją właśnie tutaj. To tak, jakby wsadził
ją w paszczę lwa. - To nie miejsce dla was. Nie o tej porze.
- Co masz na myśli? - zapytał słabym
głosem Justin. Nie spuszczał wzroku z Shailene. Bał się, że kiedy to nastąpi,
może ją stracić na zawsze.
- Po prostu mi zaufaj - kiwnął głową
brunet i uśmiechnął się nikle. Nie wiedząc czemu, posłuchał go. Nim odszedł,
zapytał go o imię. Naprawdę chciał je znać, bo mimo wszystko poczuł, że
nieznajomy może kiedyś mu pomóc. - Zapewniam cię, że jeszcze kiedyś się spotkamy,
Justin - odpowiedział, klepiąc szatyna po ramieniu. W tym samym momencie puścił
mu oczko i Bieber niemal poczuł jak nawiązuje się między nimi jakaś dziwna nić
porozumienia. Nie do końca rozumiał, co to oznaczało. Nim odszedł odwrócił się
przez ramię, by rzecz:
- Jeśli to ty jesteś Destro,
ponownie cię znajdę.
- Oh, chciałbyś, żebym nim był –
zaśmiał się nieznajomy kręcąc głową. Justin próbował przetworzyć jego słowa,
ale wtedy otrzymał dodatkowe odpowiedzi. – On w przeciwieństwie do mnie nie ma
sumienia.
Nie odzywając się więcej Bieber
zbiegł po schodach i w ułamku sekundy znalazł się przy dziewczynach. Odpalił
auto i ruszył pustą drogą. W lusterku wciąż odbijała się sylwetka tajemniczego
bruneta. W oddali usłyszał huk, ale nie mógł być pewny skąd pochodził. Czuł
jednak, że chodziło o motel. I jak na zawołanie dziennikarz w radio podał
najświeższe informacje o wybuchu gazu w Motelu 4. Justin wybałuszył gały. Zrozumiał,
dlaczego brunet kazał im spadać. W umyśle szatyna pojawiły się kolejne pytania,
które tylko namnożyły i tak panujący tam chaos. Co właśnie się stało?
Shailene pogłośniła sprzęt, gdy
reporter przeszedł do kolejnej informacji.
- Powszechnie znany i lubiany, osiemnastoletni
Caleb Brook popełnił samobójstwo, rzucając się pod nadjeżdżające auto. Jakie
były jego motywy?
Bieber zachłysnął się własną śliną.
Kaszlał i dusił się na zmianę. Oczy niemal wyleciały mu z orbit. Wciąż nie mógł
uwierzyć, że był świadkiem tego tragicznego wydarzenia. Automatycznie wyłączył
radio, przez co Shailene spiorunowała go wzrokiem.
- O Mój Boże -zakryła usta dłonią.
Oczy momentalnie zaszły mgłą, a twarz wykrzywiła się w grymasie. - Znałam go.
Umysł Justina wariował. Cały się
zagotował, poczerwieniał na twarzy. Kropelki potu zaczęły spływać po jego
karku. W myślach powtarzał jedno pytanie.
Że co?
~*~
Co wy na to? Justin był tak blisko, a jednak się nie udało! Poza tym pojawił się jeden z moich ulubionych bohaterów, ale jeszcze długo nie zdradzi swojej tożsamości!
Nie chcę wyjść na kogoś komu zależy tylko na komentarzach, ale rozumiecie, że to bardzo ważna część. Dzięki temu wiem co myślicie o moich pomysłach, jak to oceniacie i mniej więcej wiem jak dalej nakierować fabułę, żeby wam się spodobało. Przykro mi, bo statystyka ciągle rośnie, a komentarzy jest coraz mniej. Nie chcę was do niczego zmuszać, ale napisanie komentarza zajmie wam kilka sekund! Proszę was, docencie moją pracę! :)
P.S I TAK WAS KOCHAM ♥
Zachęcam do obserwowania i polecania opowiadania!
PAMIĘTAJCIE, ŻE OPIEKUN JEST JUŻ DOSTĘPNY NA WATTPAD!
jak to Shail go znała?! :O
OdpowiedzUsuńBoże.. musiałaś skończyć w takim momencie?! :(
genialny rozdział <3 już się nie mogę doczekać kolejnego rozdziału.. ciekawi mnie strasznie kim jest Destro! :3
@saaalvame
Rozdział jest niesamowity!!!!! Już nie mogę się doczekać nowego rozdziału:)
OdpowiedzUsuńJejkuu *-* Cudny, naprawdę ;3
OdpowiedzUsuńSwietny! Dobrze, ze nic im sie nie stalo w tym motelu.
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze miedzy Shail a Jusem w koncu zacznir bardziej iskrzyc i moze W KONCU sie pocaluja!
Dzieki za rozdzial, :*
X.O.X.O
PS. Your forever
Rozdział świetny!!! Nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńDwa pytania właściwie w kwesti jednego kim. Są ci dwaj faceci omg, i need know xd więcej dialogów z Shai i wgl a,tak to jest super.
OdpowiedzUsuńWow, No nieźle. Świetny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńjeju wspanialy i ten tajemniczy chlopak dnrejhfnre juz myslalam ze to ten Destro omg czekamna next
OdpowiedzUsuń@overagainxx
Wspaniały :)
OdpowiedzUsuńCudowny! *-*
OdpowiedzUsuńO jezu co tu się dzieje o.O Ja już naprawdę nic nie rozumiem. Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział!
OdpowiedzUsuńhttp://collision-fanfiction.blogspot.com/
Bardzo proszę o głosy: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241637,P804.html
Woow ale sie wyprawia *.* ona go znala ?hmm to daje do myslenia jeju a ten chlopak noo kurcze ciekawi mnie to tak bardzo ze nie wytrzymam do kolejnego ;) rozdzial boski ;3 @nxd69
OdpowiedzUsuńWiem wiem zawalilam. Tak bardzo cie przepraszam, ze nie skomentowalam poprzedniego rozdzialu ani na blogu ani na twitterze. Przepraszam ale zapomnialam o tym. Tak wiec zrobie to teraz i od razu nawiaze do tego rozdzialu. Wow akcja sie rozpoczela niesamowite. Nie spodziewalam sie ze Justin bedzie swiadkiem samobojstwa ze w ogole bedzie samobojstwo robi sie niebezpiecznie. No i to ostrzezenie tego faceta. Kim on byl i dlaczego mu pomogl? Ten wybuch po co to ktos zrobil? No i koncowka szok. Ona znala tego chlopaka, ktory popelnil samobojstwo. Jedno mnie zastanawia kim jest Destro i czego on chce on Justina i Shailene? Nwm dlaczego ale mam wrazenie ze jej brat ma cosz tym wspolnego i ze zyje ale moge sie mylic. Swietnie piszesz i czekam na kolejny rozdzial. @TheUnfairLifes
OdpowiedzUsuńJezu genialny rozdzial zjsnzjsjksjwizbwi / @melodiime
OdpowiedzUsuńnajlepszy blog ever.czrkam na nastepny!:*
OdpowiedzUsuńomg nie teraz /pfctpxyne
OdpowiedzUsuńo.O no no ciekawe kim jest ten tajemniczy mezczyzna w garniturze,ale musi byc kims waznym skoro mowisz,ze to jeden z twoich ulubionych bohaterow...dobrze,ze ostrzegl Justina...ciekawe kiedy znajdzie tego Destro kurde no nie moge doczekac sie juz nastepnego rozdzialu bo ten jest super! ;D
OdpowiedzUsuńuwielbiam :)
OdpowiedzUsuńmalo zrozumialam ale i tak zajebiste xd i malo scen justina i sheil :((
OdpowiedzUsuńsuper ! czekam aż jeszcze bardziej rozkręci się akcja :D
OdpowiedzUsuńrozdział jest naprawdę świetny ale... musiałaś skończyć w takim momencie?! czekam na następny <3
OdpowiedzUsuńGenialny!!! Nie mogę doczekać się następnego :) jestem ciekawa co będzie dalej ^^ @kunegunda99
OdpowiedzUsuńJejku, cudowny rozdział. Cały czas coś sie dzieje :) Jestem bardzo ciekawa kim jest ten facet którego Justin spotkał w motelu i czy to on spowodował ten wybuch gazu motelu. Życzę duuuużo weny do pisania i czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
genialny! ciekawe co dalej
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
HEJ <3
OdpowiedzUsuńnadrobiłam wszyściutko! no dziewczyno, gdy zaczynałam czytać to ff to przyznam szczerze nie przeniosłam go na listę pt "osiągnie murowany sukces", a tutaj proszę...jak bardzo się myliłam.
jestem mega zaskoczona tymi rozdziałami wszystkimi, oczywiście pozytywnie.
JUSTIN! kocham wykreowanego przez Ciebie Justina. Taki niegrzeczny a przede wszystkim niebezpieczny, groźny i bezwzględny a przy tym potrafi też czuć i ma serce, mimo wszystko jest wrażliwy na swój sposób i 'miękki' choć nie wiem czy to odpowiednie mimo wszystko słowo co do jego postaci. Ubóstwiam go <3
Shailene jest świetna :D lubię jej charakterek, taka mała zadziora z niej.. cóż więcej o niej powiedzieć? Jest mega ciekawa całego Justina, co on skrywa i myślę, że po tej strzelaninie to nie odpuści tak łatwo! Niech drąży i szuka wyjaśnień :)
Ogółem.. masz doskonałe opisy, potrafisz czytelnika przenieść w tamten stworzony przez Ciebie świat. Bardzo łatwo jest sobie wyobrazić każde miejsce, czy sytuacje, a nawet wygląd i mimikę postaci :) po głowie mi chodzi ta scena, gdy Shail wyszła z pokoju bodajże i zderzyła sie z Justina i czuła jego zapach. Wszystko widziałam , serio po prostu niesamowita historia. Wciągnęła mnie na maxa. Jestem zachwycona i z całego serca gratuluję. Jedno z moich ulubionych ff, zdecydowanie :)
W dodatku jesteś mega pomocna, zdolna i masz do mnie cierpliwość :D
Sciskam mocno bardzo i tysiące buziaków :* <3
przy okazji zapraszam na nowy rozdział u mnie :)
dont-lie-baby.blogspot.com
kochana dziękuję ci za tak wyczerpujący komentarz! to naprawdę wiele dla mnie znaczy! cieszę się, że postaci przypadły ci do gustu! :) i zawsze chętnie służę pomocą! ♥
UsuńJeeju ale się dzieje ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nastepnego :D
Dzisiaj zaczęłam czytać tego bloga i a muszę przyznać, że jest super. Ekstra się czyta. Bombowy rozdział.
OdpowiedzUsuńto sie robi za bardzo skomplikowane! Cały czas coś sie dzieje więc to dobrze. czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńWOW! Jedno, wielkie wow! Co tu się stało, jeny nie umiem sie wysłowić! Dobrze, że oni zdążyli odjechać, bo nie chce mysleć co by bylo gdyby tam zostali... Ten wybuch, dlaczego? Jejku, mam tyle pytań, że naprawdę nie wiem jak wytrzymam do piątku. Rozdział był świetny. Nie mam do czego się pzyczepić. Wszystko okej, mało błedów, jest dobrze :) no i chyba nie musze mowic, że strasznie mnie ciekawi kim jest Destro? A no i juz to pisalam (chyba pod pierwszym rozdZialem) ze shippuje Shail i Justina lmao hahahah nie moge się doczekac aż zacznie się coś między nimi dziać. Uwielbiam Justina w tym ff... Jest taki tajemniczy i wgl. Strasznie ciekawi mnie jak potoczy sie dalej fabuła, więc nie ma co duzo gadac. Trzeba czekac na kolejny, wspaniały rozdzial. I powiem ci jeszcze, że naprawde zaliczam twoje ff do jenych z najlepszych zaraz po TRM, SOE i Zdrajcy ;)
OdpowiedzUsuńKocham cię i dziękuje za taki cudny rozdział ❤️
Twoja fanka, mecząca ci dupe na twitterze o nowy rozdział xD
@perfbieberxx
Świetny rozdział :) @Little1Lies
OdpowiedzUsuńBoskie!!!!!!
OdpowiedzUsuń