piątek, 27 marca 2015

Rozdział dziesiąty



Usłyszał ciche pukanie, dlatego podniósł się do pozycji siedzącej. Po powrocie do domu wziął długą kąpiel i od razu położył się do łóżka. Mimo ogromnego zmęczenia i tak nie mógł zasnąć. Myśli Justina wciąż krążyły wokół osoby niejakiego Caleba, który zginął na jego oczach. Wyrzuty sumienia zaczęły zżerać go od środka. Gdyby wcześniej przewidział zamiary blondyna, wszystko mogłoby potoczyć się zupełnie inaczej.
W progu pokoju ujrzał Shailene. Minę miała przygnębioną, a w brązowych tęczówkach błyszczał smutek. Uniosła głowę i wysiliła się na lekki uśmiech, jednak zniknął on tak szybko, jak się pojawił.
- Za trzy dni pogrzeb - wydusiła z siebie. Na jej twarzy momentalnie pojawiła się ulga. Wypuściła z ust powietrze gwałtownie, a jej klatka piersiowa opadła. Usiadła na skraju łóżka, odwracając się w stronę szatyna. Patrzył na nią szeroko otwartymi oczami, nie chcąc dać po sobie poznać, jak bardzo wstrząsnęła nim ta wiadomość.
Cholera, przecież ten chłopak miał przed sobą całe życie. Obraz tak młodej twarzy w grobie, zakopywanym kilka metrów pod ziemią, nie mieścił się w głowie Justina.
- Pójdziesz tam ze mną? - to pytanie zbiło go z tropu. Najpierw miał wrażenie, że się przesłyszał. Shailene jednak zerkała na niego wyczekująco, z nadzieją w tęczówkach. Westchnął. Nie potrafił jej odmówić. Sam nie wiedział, czemu tak na niego działała, ale to stało się co najmniej dziwne.
- Jeśli tylko tego chcesz - uśmiechnął się, lecz gest ten bardziej przypominał grymas. Justin nie chciał ukrywać, że w jego sercu zapanował smutek, ale równocześnie Shailene nie mogła zacząć czegoś podejrzewać. Zdążył zauważyć, że była zbyt ciekawska i potrafiła wyciągnąć od ludzi najróżniejsze informacje.
- Mam jeszcze jedną prośbę - powiedziała, bezwiednie zagryzając wargę. Justin ponownie obdarował ją spojrzeniem szerokich źrenic i przeczesał dłonią i tak potargane włosy. - Obejrzymy jakiś film? Jeśli będę musiała dalej siedzieć sama w pokoju, to chyba zwariuję.
Skinął głową, bo nie było nic złego w oglądaniu filmu z dziewczyną. Przecież do niczego między nimi nie dojdzie, choć jego męski instynkt pragnął czegoś innego. Podniósł się z łóżka i podszedł do półki wypełnionej płytami DVD. Cała kolekcja należała do Wesleya i musiał poświęcić wiele czasu, aby ją zebrać. Znajdowały się tam najróżniejsze gatunki, od dokumentu, po horrory i komedie, nawet romantyczne. Ustalili zgodnie, że obejrzą film akcji, by przypadkiem nie zasnąć, znużonym nudną fabułą. Wsunął płytę do odtwarzacza, poczekał, aż się załaduje i zamierzał wrócić na swoje wcześniejsze miejsce. Nim jednak mu się to udało, Shailene niespodziewanie chwyciła jego dłoń i pociągnęła go tak, że poleciał na łóżko i znalazł się tuż nad nią.
Zamrugał gwałtownie. Znowu to robiła, kusiła go i mieszała mu w głowie. Kompletnie nie rozumiał jej zachowania, bo do niedawna Justinowi wydawało się, że umawiała się z Tylerem. A teraz? Naprawdę był taki seksowny, że rzuciła wszystko, by trochę się z nim podroczyć? Podtrzymywał się na wyprostowanych rękach i patrzył na nią intensywnie. Pod nim wyglądała wręcz idealnie. Brązowe kosmyki włosów rozsypały się na pościeli. Z tak bliskiej odległości dojrzał urocze piegi na nosie Shailene. Uśmiechnęła się, nie łagodnie, lecz drapieżnie. Wiedziała, czego chce. W jej tęczówkach niemal błysnęło pożądanie. Nie mógł ponownie ulec. Wraz z Wesleyem mieli swoją teorię. Wszystkie nieatrakcyjne dla nich dziewczyny wyobrażali sobie w przebraniu foki, by móc się pośmiać. Jednocześnie wierzyli, że każda z nich ma w sobie coś z syreny. Jeśli tylko się postarała, mogła błyszczeć jak diament.
Problem tkwił w tym, że Shailene od pierwszego spotkania, w oczach chłopaka wyglądała piękniej niż jakaś tam syrena. Mimo, że czasami jej temperament go irytował, była dla niego pieprzonym ideałem. Coraz częściej przyłapywał się na tym, że jego myśli sprowadzały się do niej. Przysłowiowo chodziła mu po głowie i wydeptywała nowe ścieżki w umyśle chłopaka, przez co często nie potrafił skupić się na własnych sprawach.
Otrząsnął się z zamyśleń, w samą porę, by ujrzeć jak Shailene stopniowo przybliża do niego swoją twarz. Panika wniknęła w głąb czaszki chłopaka. Pierwszy raz w życiu nie wiedział, co robić w takiej sytuacji. Normalnie pewnie czekałby w spokoju na to, co ma się wydarzyć. Tym razem Shailene wciąż była siostrą Wesleya i nie było szans, aby coś między nimi zaiskrzyło. A przynajmniej to próbował sobie wmówić. Uciekał wzrokiem na bok, byleby nie spojrzeć na szatynkę. Kiedy poczuł zapach jej słodkich ust, przeturlał się na drugą stronę łóżka i wlepił wzrok w film, który już dawno się rozpoczął.
Dziewczyna nie dawała za wygraną. Ponownie przybliżyła się do niego, kładąc dłoń na klatce piersiowej towarzysza. Zerknął na nią gniewnie, choć nie do końca miał to na myśli.
- O co ci chodzi? - spytała z wyrzutem. Potrzebowała bliskości, bo była przygnębiona. A on zachowywał się jak ostatni dupek.
- Mi? - nie kontrolując tego, zaśmiał się. - To ty się do mnie kleisz - powiedziawszy to, zauważył jak wyraz twarzy Shail zmienił się momentalnie. Mięśnie twarzy napięły się, a usta zacisnęły w wąską linię. Westchnął, podniósł się do pozycji siedzącej i odruchowo złapał ją za rękę. Drgnęła. On również poczuł dreszcz przebiegający między nimi. - Posłuchaj - westchnął i odważył się na nią spojrzeć. Tęczówki dziewczyny niemal wypalały dziurę w jego twarzy. – Jeśli na coś liczysz… - zrobił znaczącą pauzę. Nie potrafił dobrać odpowiednich słów. Naprawdę ostatnim, czego chciał, to zranienie jej. Czuł, że ta rozmowa kompletnie popsuje ich stosunki, które ostatnio się polepszyły. - Ty i ja. To nie ma prawa się stać. Jesteś siostrą mojego najlepszego przyjaciela.
- I co w związku z tym? - prychnęła pod nosem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Mogę spotykać się z kim chcę.
- Ale ja nie mogę spotykać się z tobą - mruknął posępnie. – Nawet, jeśli cholernie bym tego pragnął, a uwierz, że jakaś cząstka mnie oszalała na twoim punkcie. Jesteś dla mnie zakazanym owocem, Shail - za późno ugryzł się w język. Sam nie mógł uwierzyć, że powiedział to na głos. Shailene przełknęła nerwowo ślinę. Jej serce momentalnie zaczęło chaotycznie kołatać w klatce piersiowej. Słyszała swój urywany, nierównomierny oddech. - Przykro mi.
Przeraziła się faktu, jak bardzo zabolały ją te słowa. Miała ochotę rozpłakać się jak mała dziewczynka. Nie mogła. Nie tutaj, nie przy nim. Zacisnęła mocno powieki, by żadna łza przypadkiem nie wydostała się na zewnątrz.
- Jesteś palantem, skoro mówisz mi takie rzeczy i nie zamierzasz nic z tym zrobić - mówiła, co ślina przyniosła jej na język. Smutek niespodziewanie przerodził się w złość. Myślała tylko o tym, aby uderzyć go w twarz z taką siłą, że czerwony ślad jej ręki zostałby na jego policzku, nieustannie o niej przypominając. Powstrzymała się jednak, wstała i wyszła trzaskając drzwiami.
- Kurwa - westchnął, opadając plecami na łóżko. Znowu wszystko zepsuł.

Ludzie w czarnych ubraniach krążyli wokół cmentarza. Na ich twarzach malował się smutek i przygnębienie. Zielona trawa wręcz nie pasowała do tego miejsca, a pogoda zdawała się współgrać z nastrojami uczestników mszy żałobnej. Niebo zaszło gęstymi, szarymi chmurami, a na ziemię spadały z niego maleńkie kropelki wody, potocznie zwane mżawką.
Obserwował wszystko z bezpiecznej odległości, skryty przed światem w swoim srebrnym Porsche. Siedział na miejscu kierowcy, bacznie przyglądając się poczynaniom żałobników. Czuł się, jakby oglądał kiepski film akcji. Ziewnął ze znudzenia, jednocześnie przeczesując palcami swoje bujne włosy. Parę sekund później grzywka ponownie opadła na jego czoło, ale machnął na to ręką. Usłyszał ciche pojękiwanie, dlatego przechylił głowę, by zerknąć na ukochanego psa. Marzył o nim od dziecka i wreszcie go miał.
Czarny Amstaff siedział na przednim fotelu z dumnie wypiętą do przodu piersią. Tak jak jego pan, rozglądał się po okolicy brązowymi oczami.
- Co jest, psinko? - spytał pieszczotliwie słodkim głosem. Zwierzę odwróciło pysk w jego stronę i momentalnie otworzyło gębę, z której wyleciał różowy, długi język. Właściciel poklepał go po karku. - Zastanawiasz się na kogo dziś polujemy?
Uniósł wzrok i wtedy ją ujrzał. Stała na uboczu, ubrana w skromną czarną sukienkę. Kosmyki brązowych włosów zaczesała za uszy. Nie była sama. U jej boku stał wyższy od niej chłopak w ciemnym garniturze. Wyglądał jak ochroniarz, gdy podejrzanie wodził wzrokiem po okolicy. Ręce schowane miał głęboko w kieszeniach spodni. Włosy delikatnie opadały mu na twarz, przez przelotny deszcz.
- Shailene Queen - powiedział sam do siebie, pieszcząc w ustach te słowa. Sięgnął do schowka i wyciągnął z niego zwykłą koszulkę, należącą do dziewczyny. Podsunął ją pod nos psa i polecił: - A teraz Hades zabierz ją do bram piekła.
Pies jak na zawołanie podniósł się z pozycji siedzącej i gotowy do działania, wybiegł z wnętrza samochodu, kiedy tylko drzwi stanęły przed nim otworem. Jego właściciel również opuścił wóz. Wysiadł, wygładził dłonią garnitur i ruszył do reszty zebranych.
Przecież znał Caleba. Musiał go pożegnać.

Shailene była rozdarta. Nie potrafiła rozszyfrować swoich uczyć. Z jednej strony wciąż pałała wściekłością do Justina i strasznie irytowała ją jego obecność obok. Kompletnie nie rozumiała zachowania chłopaka. Skoro tak bardzo nie chciał się do niej zbliżać, to, dlaczego nie opuszczał jej na krok? Dla niej to było zdecydowanie za wiele. Szczególnie wtedy, kiedy w deszczu stała przed grobem kolegi.
Czuła smutek, który wypełniał każdą część jej organizmu, niczym rak. Nie mogła uwierzyć, że zginął w wieku osiemnastu lat. Wściekała się na siebie, że nie zdołała zauważyć żadnych oznak. Caleb nigdy się nie przejmował, żył chwilą. Co więc podkusiło go do tak okrutnego czynu? Może Shailene nie znała go tak dobrze, jakby się wydawało. Gdyby rzeczywiście tak było, musiałaby coś dostrzec. Uzmysłowiła sobie, że tak naprawdę niewiele o nim wiedziała. Mimo wszystko przyznała w duchu, że był odważny. Nie każdy potrafiłby tak po prostu zrezygnować z przyjaciół, rodziny i życia. Ona nigdy nie podjęłaby takiej decyzji. Była tchórzem, a Caleb w jakimś stopniu bohaterem.
Starała wierzchem dłoni pojedynczą łzę, spływającą po rozgrzanym policzku. Nie chciała, aby ktokolwiek to zobaczył, bo wyszłoby na jaw jak słaba była. Nie mogła poradzić sobie ze śmiercią chłopaka, z którym nawet się nie przyjaźniła. Owszem znali się, ale polegało to na krótkiej rozmowie od czasu do czasu i kiwaniu głową na powitanie, gdy mijali się na ulicy. Żałowała, że nie miała szansy spędzać z nim więcej czasu. Nagle słowa ojca Shailene, nabrały większego sensu. Docenisz, gdy stracisz, przemknęło przez bałagan myśli dziewczyny.
Potrząsnęła głową. Wokół zdążył zebrać się spory tłum osób. Rozpoznała kilka znajomych twarzy ludzi ze szkoły, nauczycieli i… Tylera. Stał mniej więcej po środku i również zerkał na nią smutnymi, brązowymi tęczówkami. Uśmiechnęła się do niego nikle, ale po chwili spuściła wzrok. Nie rozmawiali od czasu ich sprzeczki w barze. Harris ruszył przed siebie, a niecałą minutę później zatrzymał się obok Shailene. Przywitał się również z Justinem i wymienili kilka słów, jednak Shail nie usłyszała żadnego z nich. Od kiedy zaczęli się kolegować?  W ich towarzystwie nie zabrakło też Connora. Trójka panów wyglądała nienagannie i adekwatnie do ponurej uroczystości.
- Nie mogę w to uwierzyć. Parę dni temu grałem z nim w lacrosse, a teraz… - zaczął Tyler, łamiącym się głosem. - Teraz Caleb nie żyje - ostatnie słowo z trudem przeszło mu przez gardło.
Shailene uciekała wzrokiem na boki, czując jak łzy zaczynając znów piec ją pod powiekami. Nawet Harris znał Caleba lepiej od niej. Zżerały ją wyrzuty sumienia, że nigdy nie postanowiła poprawić z nim kontaktów. Wlepiła beznamiętny wzrok w martwy punkt przed sobą. Oglądała z daleka jak matka Caleba wypłakuje się na ramieniu jego ojca, nie mogąc dłużej dusić w sobie emocji. Kobieta była w totalnej rozsypce. Obraz ten tak bardzo ścisnął serce Shailene, że aż miała ochotę pocieszyć rodzicielkę i odebrać, chociaż połowę jej cierpienia.
Przeniosła wzrok na trumnę, którą powoli zsuwano w kilkumetrowy dół. Im głębiej się znajdowała, tym gorzej się czuła. Uświadomiła sobie, że równie dobrze ona mogła leżeć w drewnianej skrzynce. Nie umiała pogodzić się z jego losem. Powinien umrzeć w o wiele starszym wieku, w swoim łóżku, otoczony osobami, które go kochały.
Uroczystość minęła tak szybko, a Shailene miała wrażenie, że stała tam zaledwie parę sekund. Ludzie powoli zaczęli się rozchodzić. Tyler wraz z Connorem jak na dobrych kolegów przystało, podeszli do świeżo wykopanego grobu i rzucili na niego garstkę piachu oraz kwiaty. Justin nalegał, aby wracać do domu, ale Shail nie zamierzała go słuchać. Parę dni temu naprawdę chciała, żeby tu był i ją wspierał, lecz teraz kompletnie go olewała.
Nie wiedząc, czemu, nogi dziewczyny same zaprowadziły ją pod grób. Kucnęła obok, patrząc na tablicę z imieniem i nazwiskiem blondyna oraz tak młodym rocznikiem.
- Przepraszam, że nie zdążyłam cię lepiej poznać - mruknęła, pociągnąwszy nosem. - Spoczywaj w spokoju.
Podniosła się na równe nogi i w tej samej chwili zza jej pleców dobiegło głośne powarkiwanie. Nie zdobyła się na odwagę, by się odwrócić. Bała się tego, co może zobaczyć.
- Shail, nie waż się odwracać! - krzyknął Justin gdzieś z tyłu, a co za tym szło na pewno miała kłopoty.

~*~
 Wow, to już 10 rozdział? Kiedy? Jak?
 Rozdział trochę nudny, ale w następny będzie akcja! Mam nadzieję, że was nie zawiodłam. 
Ktoś z was ma już jakieś swoje domysły dotyczące Jacka Fishera aka Destro?
 Jak wam się podoba długo wyczekiwana scena Shailstin/Justline?

A teraz kilka spraw! 
1. Jak pewnie zauważyliście wybiło 25 tysięcy wyświetleń, jestem z tego bardzo dumna, ale to nie dokonałoby się bez was!  Z tego powodu wielkie podziękowania dla was! Jesteście najlepsi (mówię to po raz 95729742083 ale cii)
2. Pod ostatnim rozdziałem było więcej komentarzy i za to też chcę wam podziękować! Potraficie się zmotywować! Chętnie dodałabym rozdział w tygodniu (jeśli chcecie) ale wszystko zależy od was! Jeśli zobaczę wasze zaangażowanie, dostaniecie nagrodę! ( haha jak to zabrzmiało!)
3. Proszę o polecanie Opiekuna i tweetowanie #OpiekunPL. To zawsze jakaś reklama!

33 komentarze:

  1. Ojeju jak smutno ten pogrzeb szkoda go :c jeju a tak fajnie bylo miedzy nimi i duupa musial to zrabac ehh jak mozna skonczyc w takim momencie noo ciekawosc mnie normalnie zje hihi xd a ten pies jeju dobrze ze Justin tam byl,czekam na kolejny ;) @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdzial. Boję się o Shaily !!! @Little1Lies

    OdpowiedzUsuń
  3. o jejku tak, tak, tak! dodaj następny w ciągu tygodnia, bo nie wytrzymam! ahhh! genialny rozdział jak wszystkie pozostałe z resztą! /pfctpxyne

    OdpowiedzUsuń
  4. idealny <3
    jeszcze więcej momentów Justline poproszę! :*
    z każdym rozdziałem jestem coraz bardziej ciekawa tego, jak ta cała historia się potoczy <3
    czekam na kolejny, kochana :*
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  5. Mało! Ciagle mi mało i naprawdę liczę na nagrodę hah xd
    Informuj :D @yeeahme

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejciu jedno z lepszych opowiadan jakie czytałam :3 czekam na kolejny <3 dawaj jak najszybciej!

    OdpowiedzUsuń
  7. Znowu zaczyna sie dziać, nareszcie!!!! Juz nie mogę doczekać sie następnego rozdziału:)

    OdpowiedzUsuń
  8. chyba jej nie pogryzie nie ? :O

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie no nawet nie wiem jak skomentować, poważnie! To co się teraz dzieje sprawia, że czekam tylko na więcej. Każde ich zbliżenie przyprawia mnie o ciarki na ciele i uśmiecham się jak głupia. Ale co teraz będzie? Czy Justin uratuje ją przed zagrożeniem, które stoi tuż za jej plecami?

    http://collision-fanfiction.blogspot.com/

    Proszę o głosy: http://sonda.hanzo.pl/sondy,241637,P804.html

    OdpowiedzUsuń
  10. Myslalam, ze zejde, jak lezeli na tym lozku! Mogloby w koncu cos sie miedzy nimi stac :p <3

    Co do reszty to cudowna <3 <3 <3

    Bylabym niezwykle zachwycona, gdybys dodala rozdzial jeszcze w tym tygodniu! :D

    Ten blog jest tak interesujacy! Jeden z moich ulubionych! 👍👌

    Wspaniale opisy, nie jest nudno, caly czas cos sie dzieje.

    Dziekuje za to! 😍😘

    💕💗💕💘💝💞💗💕💘

    X.O.X.O
    PS. Your forever.

    OdpowiedzUsuń
  11. Rozdział świetny :) Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wspaniały rozdział jak zawsze, te relascje pomiędzy Shailine, a Justinem są cudowne, naprawde. Mam nadzieje, że kiedyś jednak do czegoś dojdzie pomiędzy nimi i zbliżą się do siebie :) Ostatnia scena oczywiście tajemnicza przez co chciałabym jak w książce przewrócić karte i dostać ciąg dalszy, ale to nie taka książka. Nie moge już sie doczekać kolejnego rozdziału i życzę duuuużo wenu do pisania
    @_KidrauhlsBack_ ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Omggg ���� /@melodiime

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam nadzieję, że oni w końcu się trochę do siebie zbliżą. :P
    Rozdział jest cudowny i czekam na nn ♥
    mam nadzieję, że niedługo pojawi się next ;p
    zapraszam do mnie
    http://fuck-everything-im-belieber.bloblo.pl/

    OdpowiedzUsuń
  15. Przeczytałam dziś całe i omg świetne to ff!

    OdpowiedzUsuń
  16. To coś innego bo zdążyłam się przyzwyczaić, że to Justin zawsze dolatywał do jakiś dziewczyn, flirt i te sprawy, a tu jest kompletnie inaczej. Szkoda, że akcja zakończyła się w tym momencie, z niecierpliwością czekam na następny rozdział/ @Sweet_lieber

    OdpowiedzUsuń
  17. Omg. Genialny rozdzial. Dodawaj jak najszybciej nowy rozdział. :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Boski rozdział. Ja na miejscu Shail dostała zawału. Mam nadzieje że Justin coś zrobi i nic się jej nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
  19. o Boże, mam nadzieję że nic jej się nie stanie i Justin coś z tym zrobi
    z wielką niecierpliwością czekam na nowy
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  20. Co z nią?! mam nadzieje, ze nic jej nie będzie!

    OdpowiedzUsuń
  21. Ojoj nie dobrze.Rozdział super i czekam :D :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Niech wreszcie sie pocałują! :D nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału ;) @kunegunda99, a mogę być informowana na tt o następnych rozdziałach? :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Ty to wiesz kiedy przerwać rozdział....

    OdpowiedzUsuń
  24. świetne!
    będę tu zaglądać :)
    dołączam do obserwatorów i liczę na to samo :)
    zapraszam do siebie na ff http://art-of-killing.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny rozdział ja chcę już nexta

    OdpowiedzUsuń
  26. Aww genialny Justin chyba zaczyna coś do niej czuć świetny i do następnego ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Woooooow *_____* co tu sie działo, rany! Jak ty mogłaś skończyc w takim momencie? Zreszta czytam to z tygodniowym opoznieniem wiec pewnie zaraz dodasz kolejny rozdzial i bd wiedziala co i jak :D he e he

    Do rzeczy...

    Dobry rozdzial, malo błędow, jesteś genialna ;)

    @perfbieberxx

    OdpowiedzUsuń
  28. Przeczytałam całe opowiadanie dzisiaj i stwierdzam ze jesteś genialna! Brawo!

    OdpowiedzUsuń
  29. Wreszcie scena Justline! Wspaniała *.* Końcówka taka ahfadfhsghajh... ^^ Ogólnie cały rozdział-ba! całe ff- boski!!!!!! <33333

    OdpowiedzUsuń