Wzrok Justina stał się ciężki,
jakby nosił w sobie jakieś brzemię, coś, czego nie mógł z siebie wyrzucić. Każdy
nerw w jego ciele napiął się jak struna, podobnie było z mięśniami na twarzy.
Szczękę zacisnął tak mocno, że aż drgała. Na zmianę zginał i rozprostowywał
palce. Przez dłuższy moment skupiał swoje oczy w jednym miejscu.
Był w transie, jakby myślał o
czymś trudnym dla niego. Emocje tak szybko zmieniały się na twarzy chłopaka, że
Shailene miała wrażenie, że ogląda film w przyśpieszonym tempie. Bała się, że
wybuchnie. Pociągnęła go za rękaw bluzy, chcąc zwrócić na siebie jego uwagę.
Spojrzał na nią leniwie i krótko.
- Idź do samochodu - rozkazał i
wcisnął kluczyki w dłoń szatynki. - Zaraz wracam.
Obserwowała jak sylwetka Justina
się oddala. Mogła jedynie wyobrażać sobie, co zamierzał zrobić. Nie miała
jednak ochoty na to patrzeć. Posłuchała go, a kilka minut później siedziała już
w aucie.
Dystans między nim, a brunetem
diametralnie szybko się zmieniał. Kiedy był już wystarczająco blisko, zatrzymał
się i odchrząknął. Tyler przez moment próbował ogarnąć, co dzieje się wokół.
Uniósł głowę i zaczął błądzić zamglonym wzrokiem po twarzy szatyna. Mina Justina
nie zwiastowała nic dobrego. Harris podparł się o krawędzie stołu i wstał ostatkiem
sił. Alkohol powoli dawał się we znaki.
- Kochanek Shail, we własnej
osobie! - powiedział nieco za głośno, bo najwyraźniej jego mózg nie kontaktował
za dobrze. Klasnął energicznie w dłonie i ukłonił się przed nim teatralnie.
- Posłuchaj szczylu - warknął
Justin. Nie zamierzał owijać w bawełnę. - Mam w dupie to, co jej powiedziałeś,
ale ktoś powinien wytłumaczyć ci, mój drogi - kontynuował, nieco spokojniejszym
tonem. Kątem oka zauważył jak ten drugi brunet, szykuje się do pomocy, w razie
czegoś. - Nie daje się kobietom powodu do płaczu.
- Kim jesteś, żeby mnie pouczać?
- zaśmiał się Tyler i ten tekst najwyraźniej rozbawił go do tego stopnia, że
zgiął się w pół i złapał za brzuch.
- Twoim najgorszym koszmarem -
wywrócił oczami szatyn. Cholernie irytowało go zachowanie bruneta, co dodatkowo
potęgowało jego złość. Tyler momentalnie wyprostował się jak sprężyna i
spojrzał na towarzysza pogardliwie, by sekundę później prychnąć pod nosem.
Justin nie wytrzymał. Dwa szybkie kroki w przód i znalazł się na tyle blisko,
aby złapać za skrawek koszulki Harrisa, i spojrzeć mu głęboko w oczy. Może i
był narwany, ale kiedy uderzał w niego gniew, nie umiał się pohamować. Nawet
nie próbował. Z chęcią da nauczkę temu gówniarzowi. Istniało małe prawdopodobieństwo,
że Tyler wreszcie się czegoś nauczy. Bo najlepszą lekcją jest życie.
- I co uderzysz mnie? - brunet
ponownie zaśmiał się gardłowo i lekceważąco. Już otwierał usta, w celu
powiedzenia czegoś, ale pięść Justina okazała się szybsza. Głowa Harrisa, aż
odskoczyła na bok. Był tak zdezorientowany, że o mało nie stracił równowagi.
Spojrzał na Justina z rządzą mordu w oczach. Otarł kciukiem wargę, z której
momentalnie pociekła mała strużka krwi. Przyszykował się do ataku. Próbował
ustać w miejscu, ale zamiast tego chwiał się na boki. Ponad to obraz troił mu
się przed oczami. Pierwszy raz pożałował, że wlał w siebie tyle alkoholu.
Ruszył do przodu niczym zwierze, lecz Justin w odpowiednim momencie złapał jego
rękę i wykręcił ją. Tyler jęknął z bólu.
- Jesteś winien przeprosiny
Shailene - szepnął mu na ucho, po czym poluzował uścisk. Nie mógł jednak
zostawić publiczności, bez wspaniałej sceny zakończenia. Najprawdopodobniej w
innych okolicznościach już dawno by wyszedł, ale tym razem miał ochotę poniżyć
bruneta jak tylko się dało. Ponownie zacisnął pięści na jego bluzce, tym razem unosząc
go do góry, a później tak po prostu go wypuścił. Kilkudziesięcio kilowe ciało z
impetem uderzyło o stół, łamiąc go na kawałki. W pomieszczeniu rozległ się
hałas tłuczonego szkła oraz drewna. Z ust Tylera wydostała się wiązanka
przekleństw, ale był zbyt obolały by wstać i dalej walczyć, jak na mężczyznę
przystało.
Szatyn zaśmiał się, wzruszywszy
ramionami. Teatralnie otrzepał ubranie z niewidzialnych pyłków. Dostrzegł, że
wokół nich zebrało się spore grono ludzi, w tym Connor. Wydawał się jednak zbyt
sparaliżowany, aby zareagować. Z zaplecza wybiegł jakiś mężczyzna, krzycząc, że
policja jest w drodze. Justin uśmiechnął się do niego przepraszająco i sięgnął
do kieszeni, z której wyciągnął portfel. Rzucił na blat parę banknotów o
wysokich nominałach i zanim wyszedł, oznajmił:
- To powinno pokryć szkody.
Pustym wzrokiem wpatrywała się w
krajobraz za szybą, nie mogąc poskładać myśli w kupę. Czuła się okropnie. Była
smutna, przygnębiona i jednocześnie zła. Ciało szatynki drgnęło, gdy drzwi od
strony kierowcy otworzyły się, przez co do środka wleciało chłodne powietrze.
Ocknęła się z amoku i spojrzała na wściekłego Justina. Jego klatka piersiowa
unosiła się i opadała gwałtownie, przypominając fale zderzające się z brzegiem.
Dodatkowo miał wypieki na twarzy, co w pewnym sensie dodawało mu uroku.
Pragnęła spytać, co wydarzyło się
w barze, po tym gdy wyszła. Widząc jednak, w jakim stanie jest chłopak,
postanowiła milczeć. Nie chciała wszczynać kolejnej awantury. Miała dość jak na
jeden dzień. Marzyła o tym, by jak najszybciej znaleźć się w domu i o wszystkim
zapomnieć.
Szatyn w milczeniu odpalił silnik
i wyjechał czerwonym Audi na opustoszałe ulice Seattle. Shailene zorientowała
się, że dochodzi północ. Księżyc w całej swojej okazałości zawisł na niebie w
towarzystwie żarzących się gwiazd. Zewsząd otaczały ich ciemne lasy, a jedyne
światło stanowiły lampy samochodu.
- Więc ty i Tyler to coś poważnego?
- spytał niespodziewanie chłopak, kompletnie zbijając szatynkę z tropu. Nawet
na nią nie spojrzał. Zmarszczyła brwi. Nie było szans na to, że zacznie mu się
zwierzać ze swojego życia miłosnego. Nie teraz i na pewno nie w przyszłości.
- Dlaczego cię to interesuje?
- Bo to palant - wzruszył
ramionami i potrząsnął głową z nie do wierzenia. Shail spojrzała na niego jak na
idiotę. Justin był ostatnią osobą, która powinna wypowiadać się na ten temat.
- A ty może nie? - prychnęła,
wlepiwszy wzrok w swoje idealnie spiłowane paznokcie.
- Nie zaprzeczam - mruknął
stanowczym tonem. Przez cały ten czas brązowe tęczówki skupiał na rozciągającej
się przed nim trasie. - Mimo wszystko, na pewno bym cię tak nie potraktował.
Wyczuła w jego głosie coś na wzór
troski. To było całkiem słodkie, że powiedział jej coś takiego. Nie mniej
jednak nie miała pojęcia, co mógł mieć na myśli.
- Przestańmy grać, w co by było
gdyby - poprosiła, opierając czoło o szybę. Justin uszanował to, znikomo kiwając
głową. Shailene zdawała sobie sprawę, że dojechanie do domu zajmie im przynajmniej
piętnaście minut. Nie zamierzała spędzać ich w tej męczącej ciszy. Musiała coś
wymyślić. Pomysł, na który wpadła, w tamtym momencie wydawał się idealny.
Postanowiła przetestować trochę przyjaciela swojego brata. Alkohol nadal krążył
w jej żyłach, przez co stała się odważniejsza. Niespodziewanie ulokowała dłoń
na udzie Justina. Ciało chłopaka momentalnie zesztywniało, gdy ręka dziewczyny
powoli przesuwała się do góry. Reakcja towarzysza wywołała na ustach Shail
szeroki, triumfalny uśmiech.
Samochód zahamował gwałtownie,
powodując, że drobne ciało Queen z impetem poleciało do przodu. Spojrzała
gniewnie na Justina, ale on również nie wydawał się zadowolony.
- Wysiadaj – rzucił krótko.
Shailene przełknęła ślinę, bowiem w jej gardle narosła ogromna gula. Nie wiedziała,
co robić. Przeraził ją, jego władczy ton. Nie chciała wykonywać polecenia
szatyna, ale to mogłoby pociągnąć za sobą gorsze konsekwencje. Bała się, bo
znajdowali się pośrodku pustkowia. Czego powinna się po nim spodziewać? Nie
umiała odpowiedzieć na to pytanie, bo tak naprawdę nie znała Justina. Zdążyła
zauważyć, że jest narwany, ale mimo to, potrafi ukazać dobre oblicze.
Wreszcie odważyła się i wyszła na
zewnątrz. Szatyn uczynił to samo, okrążył auto i stanął naprzeciwko. Przez
kilka minut wpatrywał się w partnerkę, bez mrugnięcia okiem. W blasku księżyca
jego brązowe tęczówki były jeszcze bardziej hipnotyzujące, niż kiedykolwiek.
Wodziła za nim wzrokiem, obserwując każdy, chociażby najmniejszy ruch chłopaka.
Nieoczekiwanie ruszył naprzód.
Dystans między nimi zmniejszał się niebezpiecznie szybko, a serce Shailene na
samą myśl o tej bliskości, podskoczyło do gardła. Zrobił ostatni krok, gdy
znalazł się na wyciągnięcie ręki. Pochylił się ku niej, bowiem wciąż
przewyższał ją o paręnaście centymetrów. Pachniała mocnymi, damskimi perfumami.
- Chcesz się bawić, w porządku -
mruknął wprost do ucha Shail, zawadzając wargami o jego płatek. Wyprostowała się
automatycznie i poczuła jak wzdłuż jej kręgosłupa galopuje stado dreszczy. – Ale
zrobimy to na moich zasadach - powoli przebiegł palcami po ramieniu dziewczyny,
kierując się w dół. W końcu złapał ją stanowczo za biodra i przycisnął do maski
samochodu. Następnie obie dłonie ulokował po obu stronach głowy Shailene.
Udawała niewzruszoną faktem, że ją uwięził. Zadarła podbródek do góry i tym
samym mogła podziwiać idealną linię szczęki chłopaka. Bezwiednie zagryzła wargę,
co widocznie zmotywowało go do działania. Ciepłe wargi Justina zaczęły wypalać
ścieżkę na skórze szyi Shail. Przez jej ciało przelała się przyjemna fala pożądania.
Nie była pewna czy to przez alkohol,
ale w tamtym momencie miała ochotę go pocałować. Cholera czy zawsze musiała mieć
takie zachcianki? Nie wiedząc czemu, złapała go za koszulkę, przyciągając jak
najbliżej się dało. Dzieliły ich zaledwie milimetry. Justin z góry patrzył na
wargi dziewczyny, rozchylając powoli swoje usta. Spokojnie czekała na to, co ma
się zdarzyć. Przechyliła głowę i zamknęła powieki, chcąc oddać się tej
rozkoszy. Pragnęła tego tak bardzo…
Gdzieś z ich prawej strony dobiegł
dźwięk łamanej gałązki. Shailene natychmiast odwróciła głowę w tamtym kierunku.
Wstrzymała nawet oddech, nasłuchując. Kolejny trzask, tym razem głośniejszy,
niczym dźwięk łamanej na kolanie gałęzi.
- Sprawdzę to - westchnął
poirytowany Justin. Ruszył w głąb ciemnego lasu. W sumie powinien się cieszyć,
że tak to się skończyło. Co on sobie w ogóle wyobrażał? Obiecał sobie, że
nigdy, przenigdy nie zbliży się w takim stopniu do Shailene. Był wściekły na
siebie, za okazanie słabości. Wystarczyło, że zaczęła z nim pogrywać i od razu
nie wytrzymał. Typowy facet.
- Justin jebany idiota Bieber -
mruknął sam do siebie. Odpychał ręką gałęzie, które z trzaskiem odskakiwały z
powrotem na swoje dawne miejsce. Zmrużył oczy, by móc cokolwiek zobaczyć w tych
ciemnościach, ale nawet to nie pomogło. Cóż, najwyraźniej po prostu im się
przesłyszało, a on był zbyt wyczulony pod tym względem.
Zawrócił. Chciał wsiąść do auta i
jak najszybciej dojechać do domu. Wokół rozległ się krzyk. Wiedział, że należał
do Shailene. Przeklął się w myślach za zostawienie jej samej. Przemieszczając się
tak szybko, jak tylko mógł, przedzierał się przez gęstwinę drzew. Cieniutkie
gałęzie łaskotały go po twarzy, pewnie pozostawiając po sobie ślady. W tamtym
momencie nie dbał o to. Uchylił się, niemal przewracając, w celu uniknięcia
zderzenia z nisko zwisającym konarem. Dziwne, że zapuścił się tak daleko.
Puszysta kołdra liści i połamanych gałęzi trzeszczała pod naporem jego ciężkich
butów.
Wybiegł z lasu cały zdyszany.
Musiał podeprzeć ręce na kolanach, by nabrać w płuca świeżego powietrza. Nie wiedział,
jaki dystans pokonał, ale zrobił to w zastraszająco szybkim tempie. Jego tęczówki
fruwały po okolicy, niczym ptak, który szuka miejsca na odpowiednim drzewie. Zatrzymał
spojrzenie na Shailene, która opierała się o maskę czerwonego Audi z obojętnym
wyrazem twarzy. Była cała i zdrowa.
- C-co co się stało? - wyrzucił z
siebie na jednym tchu. Dziewczyna wzruszyła ramionami. - Krzyczałaś bez powodu?
- Pełno tu robactwa - wykrzywiła
buzię w grymasie. Justin przewrócił oczami w dramatycznym geście, nie
pozostawiając wątpliwości, co sądził o jej zachowaniu.
- Możemy wracać do domu -
powiedział, kiedy jego ciało przestało drgać od nadmiernego wysiłku. Obszedł
pojazd dookoła i otworzył drzwi kierowcy. Shailene powiodła za nim wzrokiem z
rozczarowaną miną.
- Nie zamierzasz dokończy tego,
co zacząłeś? - spytała, nie zdając sobie sprawy, jak desperacko zabrzmiała.
Pokręcił głową i bez słowa wsiadł do samochodu. Z niewiadomego powodu zrobiło
jej się przykro. Naprawdę potrzebowała bliskości, po tym jak potraktował ją
Tyler. A Justin wydawał się wspaniałym kandydatem. Wysportowany, przystojny i
pociągający. Dlaczego jej odmówił?
Wsiadła z powrotem do auta, z
naburmuszoną miną. Na kilometr było widać, że nagle cały jej humor prysł, jak
bańka mydlana. Tępo wpatrywała się przed siebie, obiecując sobie, że przez całą
drogę nie odezwie się do Justina. Ba, nawet na niego nie spojrzy!
Uświadomi mu, co stracił.
Zaciskał dłonie na kierownicy tak
bardzo, że aż pobielały mu kłykcie. Starał się oddychać równomiernie, chociaż
rozsadzało go od środka. Zerknął przelotnie w lusterko, a jego odbicie wcale go
nie ucieszyło.
Kierowca innego samochodu
zmierzał prosto na nich.
~*~
TA DAM! Wreszcie jakiś moment między Shailene, a Justinem! Pewnie mnie zabijecie, że tak to urwałam, ale cóż... wszystko ma się dziać powoli! Tak jak obiecałam, wreszcie zbliżamy się do akcji! Jak myślicie to coś poważnego? A może Justinowi tylko się wydaje?Jejku dziękuję wam za 36 komentarzy pod ostatnim rozdziałem i ponad 14 tysięcy wejść. To wszystko świadczy o tym, że Opiekun powolutku zbiera większe grono najlepszych pod słońcem czytelników. Wiem, że już o tym wspominałam, ale JESTEŚCIE NAJLEPSI! I tak, będę to powtarzać zawsze i wszędzie!
Jak pewnie zauważyliście zmieniłam szablon, co o nim sądzicie? Ja jestem nim zachwycona, chociaż męczyłam się nad nim kilka godzin. Liczy się jednak efekt końcowy!
Dodatkowo Opiekun ma nowy ZWIASTUN, który moich zdaniem jest idealny, nie zdradza za wiele, ale można snuć domysły! Musicie go koniecznie obejrzeć!
Nie zapominajcie o tweetowaniu z hasztagiem #OpiekunPL, sprawdzam to na bieżąco. Jeśli jesteście zainteresowani wszelkimi nowościami i spojlerami, zaobserwujcie @OpiekunPL.
Czekam na wasze komentarze i do następnego! :*
Zapraszam na dwa fanfiki, które w szczególności przypadły mi do gustu SCHOOLTRIP & STARS (po prostu się w nich zakochałam). Zajrzyjcie też na HAUNTEDBIEBER, CLAIMEDPL, INCOMPREHENSIONN :)
P.S Dzisiaj Nick Jonas na głośnikach!
super,bomba, genialne, ale czemu w taki momencie zakończyłaś?! ugh! lecę jeszcze raz przeczytać rozdziały od początku hehe :) @Mika69_1D xoxo
OdpowiedzUsuńJeju wspaniały rozdział zamorduje cie, jak moglas tak uciac on mial ja pocalowac...:( no nic zycze weny mis xx @overagainxx
OdpowiedzUsuńNO KURCZĘ ! JAK MOGŁAŚ ! :( NIE MOGĘ SIE DOCZEKAĆ KOLEJNEGO :)
OdpowiedzUsuńAwww mega jeju *____*
OdpowiedzUsuńdlaczego w takim momencie :(
Nie moge sie doczekac na kolejny juz noo aww brak mi slow ciekawe co sie wydarzy :) @nxd69
Ja chcę więcej ich momentów! :o To jest świetne! Nie mogę wytrzymać tego wszystkiego, ciągle mi ich mało. Cieszę się, że Justin tak potraktował Tylera i, że nie dał się jej do końca sprowokować. Ale co to jest za auto?
OdpowiedzUsuńwww.collision-fanfiction.blogspot.com
Wspaniały :) Tylko szkoda, że w takim momencie.
OdpowiedzUsuńMmm Shailene powinna chyba częściej być pijana hahahhaha i kurde no.. Justin ją tak "olał" :c niech mu pokaże co stracił hahaha | @LLWTBBE
OdpowiedzUsuńo chuj
OdpowiedzUsuńdawaj
nadtepny
genialny ♥
OdpowiedzUsuńJprdl, ja to chce już następny rozdział! Strasznie sie ciesze że Justin i Shailene zbliżyli sie do siebie, ale tak, zgadłaś, to że zakończyłaś tą ich scene zbliżenia w taki sposób wkurzyło mnie! Nie moge sie już doczekać nn i życzę duuuużo weny do pisania
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Ojaojaojaoja nareszcie sie coś zaczeło dziać matko to jest świetne zaczynam coraz bardziej kochać to ff xx
OdpowiedzUsuńUwielbiam.W końcu coś się między nimi zaczęło dziać :)
OdpowiedzUsuńwięcej takich sytuacji między Shail i Justinem poproszę! :*
OdpowiedzUsuńrozdział genialny, zresztą oczywiście jak każdy! trochę się denerwuje przez to ostatnie zdanie.. mam nadzieję że to jednak nie będzie nic poważnego, chociaż.. kto wie?
czekam na kolejny! ♥
@saaalvame
cudowny rozdział *-* czekam na nn <3 i weny życzę :*
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńWreszcie nadrobilam wszystkie rozdzialy i omg, wiedzialam ze to ff bedzie cholerbie udane! Ogolnie fabula przypomina mi jeden film, tylko nie pamietam jak sie nazywal, ale wiem, ze mi sie podobal, wiec ogromny plusik dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńUwielbiam w Twoich ff to, ze akcja rozgrywa sie powoli, nie spieszysz sie, a to poteguje to, ze bardziej nie moge sie doczekac rozdzialow.
Tak jak teraz, czytam, czytam i spoko, skonczylam szosty rozdzial, chce przewinac na kolejny, a tu nie ma. Poczulam sie, jakby cos waznego mi zabrano, omg:( 😂
No ale nie wazne, ten rozdzial poki co wygrywa. Shail to ciekawa osobka, ktora staje sie tu coraz bardziej ciekawsza i zaczyna robic rzeczy, o ktorych nawet nie pomyslalam, ze bylaby do tego zdolna. A ten moment, kiedy wysiedli z samochodu i Justin i omg. Sie dzieje, sie dzieje! 😱
Ale w sumie dobrze, ze skonczylas ich moment tak nagle, bo nie chcialam zeby cos tam zaszlo juz tak szybko. Niech oboje sie troche pomecza, hihi.
Czekam z niecierpliwoscia (mowie powaznie) na kolejny rozdzial djcjdbdns
@biebznah
Jeejku, ale Jus go potraktowal.... i te pieniadze rrzucone na stol xd
OdpowiedzUsuńCzekam na nn
X.O.X.O
PS. Your forever.
Uwielbiam to :)) Nie mogę doczekać się następnego :D
OdpowiedzUsuńJejku :D KOcham twoje opowiadanie *-* Ciekawe co z tym samochodem ;3
OdpowiedzUsuńShail i Jus awwww<3 kocham twoje opowiadanie! Jestem ciekawa co z tym samochodem. Zwiastun super. Rozdział GENIALNY! Czekam na nn<3333 ~Jula:*
OdpowiedzUsuńkooocham to, już nie mogę doczekać się następnego! :*
OdpowiedzUsuńTo jest pierwsze od dosłownie wieków które czytam, i nie zapominam o nim. Uwielbiam takiego Justina, i tego jego teksty haha genialne po prostu
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie :) Cieszę się że piszesz je dla nas :)
OdpowiedzUsuńJaki kierowca? czy to pijany chłopak Shail chce się na nich zemścić czy co?
OdpowiedzUsuńŚwietny. Będzie akcja :D czekam na next'a xx
OdpowiedzUsuńaww, to opowiadanie jest cudowne ! *_* ♥ dodaj mnie do informowanych (@ThePaulinaaa)
OdpowiedzUsuń( http://measuremylove.blogspot.com )
o kurcze, ciekawe kto to za nimi jedzie...cudownie ! bardzo dobrze, że akcja powoli się rozkręca, przynajmniej trzymasz nas w niepewności
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
świetny rozdział @Little1Lies
OdpowiedzUsuńo, cholera! czemu taki moment? jestem taka ciekawa co dalej... a, może to dziwne, ale cieszę się, że się nie pocałowali. nie uważasz, że byłoby to zbyt szybko? (mały diabełek na moim ramieniu podpowiada, że nie, ale ja powtarzam mocne "zamknij cię"). piszesz tak... odpowiednio. naturalnie. poprawnie. kurczę, to coś.
OdpowiedzUsuń+ OMG poleciłaś moje ff, DZIĘKUJĘ!!!
też uważam, że byłoby zdecydowanie za szybko! chciałam ich trochę do siebie zbliżyć ale bez przesady!
UsuńPoleciłam stars bo kocham to ff, jest genialne! ♥
świetny :) /@Official_Domi
OdpowiedzUsuńPrzy okazji zapraszam do siebie na http://dearchloe-fanfiction.blogspot.com Liczę na jakiś komentarz :) Byłabyś chętna na jakąś współpracę z tym blogiem i z moim drugim (bieber's touch)?
OdpowiedzUsuńJeśli możesz odpowiedz u mnie x
UsuńOhh kiedy nn? Jus sie nie moge doczekac! :D
OdpowiedzUsuńjutro! :)
UsuńGe-nial-ne!!!! Kocham ten rozdział! ❤❤❤ Mogłabym czytać go w kółko. ❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤❤
OdpowiedzUsuń