piątek, 20 lutego 2015

Rozdział piąty

Przeczytałeś - proszę skomentuj! 



Korzystając z chwili samotności, usiadł przy stole jadalnianym i włączył laptopa. Musiał zająć się czymś pożytecznym, bo inaczej zwariowałby od nadmiaru myśli. Minęło kilkanaście sekund, zanim komputer załadował wszystkie aplikacje. Od razu załączył Internet, chcąc znaleźć jak najwięcej informacji, które mogą mu się przydać.
Zaczął od poszukiwania artykułów na temat śmierci młodego chłopaka w Flagstaff*, które były najbardziej aktualne. Wydawałoby się, że tamtejsza policja nie miała zielonego pojęcia o tym morderstwie. W umyśle dwudziestopięciolatka zapaliło się czerwone światełko. Miał już sto procent pewności, że to nie zwykła zbrodnia, a coś bardziej skomplikowanego.
Formował miliony zdań, zawierając w nich ten sam sens. Wszystko na nic. Oparł głowę na łokciach i zaczął rozmasowywać obolałe skronie. Ledwo patrzył już na oczy. Literki zlewały się w niewyraźne kształty, dlatego na chwilę przymknął powieki. Ogarnęła go błoga nicość i miał przeogromną ochotę się poddać, lecz w tym samym momencie coś sobie przypomniał. Poderwał się tak szybko, że krzesło niemal przewróciło się na podłogę. Oprzytomniał w ułamku sekundy. To było lepsze niż litry kawy.
Jeśli nie mógł znaleźć nic na temat śmierci Wesleya, musiał poszperać znacznie głębiej. Wes nigdy nie mówił dokładnie, kto od jakiegoś czasu na niego poluje, jednak zdradził kilka szczegółów. Justin bez zastanowienia wpisał te informacje do wyszukiwarki.
„Trzydziestolatka trafia do szpitala psychiatrycznego o zaostrzonym rygorze na obrzeżach Seattle. Nastoletni syn szuka rodziny zastępczej”.
BINGO!
Zaczął pochłaniać tekst, niczym ulubioną książkę. Analizował każde słowo, by czasem nie przeoczyć ważnej kwestii. Artykuł był sprzed kilku lat i opowiadał o załamaniu psychicznym kobiety na skutek porzucenia. Takie historie oczywiście zdarzały się codziennie, jednak pewna wiadomość szczególnie zwróciła uwagę chłopaka. Nieznajoma pochodziła z Seattle i mieszkała w okolicy państwa Queen. Wszystko zaczęło układać się w jego głowie tak prędko, że niemal dosłownie usłyszał trzask pasujących do siebie elementów.
Potraktował to, jako pierwszą wskazówkę. Miał już jakąś teorię. Potrzebował tylko nazwisk. Dopiero na końcu wspomniano o niepełnoletnim synu, który z powodu niedyspozycji matki, był zmuszony do zamieszkania z obcymi ludźmi.
Jack Fisher.
Nigdy wcześniej nie słyszał tego nazwiska, więc nie mógł dopasować go do jakiejkolwiek twarzy. Nie przeszkadzało mu to. Od razu wpisał w wyszukiwarkę dane, lecz zanim zdążył cokolwiek znaleźć, usłyszał nasilające się kroki.
- Co robisz? - spytała Shailene, kiedy stanęła w progu, po czym skrzyżowała ręce na piersi.
- Nic ciekawego - wzruszył ramionami, momentalnie zamykając klapę laptopa. Resztą zajmie się później. Przecież miał czas. Cieszył się, że udało mu się znaleźć, chociaż jeden element układanki.
- Czyli coś podejrzanego? - zachichotała pod nosem. Justin uznał, że miło byłby jeszcze kiedyś usłyszeć ten przyjemny dla uszu dźwięk. Pokręcił głową i uniósł spojrzenie, od razu badawczo przyglądając się szatynce. Samoistnie zagryzł wargę, ponieważ miała na sobie błyszczącą sukienkę na długi rękaw, która ledwo zakrywała jej zgrabne uda. Przyłapał się na tym, że przez parę dłuższych chwil wpatrywał się w nią. Zachowywał się jak nastolatek. Co było z nim nie tak? Zamrugał gwałtownie, ogarniając w myślach samego siebie.
- Gdzie wybierasz się w takim stroju? - spytał, automatycznie oblizując dolną wargę, ponieważ poczuł nagłą suchość w gardle.
- Nie podoba ci się? - zmarszczyła uroczo brwi, próbując wyczytać cokolwiek z jego tęczówek. Shailene okręciła się wokół własnej osi, powodując, że włosy gwałtownie opadły na jej twarz. Prychnęła pod nosem, bo kilka kosmyków wpadło do ust dziewczyny. Podobało mu się. Cholernie. Dobrze, że nie czytała mu w myślach, bo właśnie myślał o nieprzyzwoitych rzeczach. Mentalnie zdzielił się w twarz. Jeśli Shail wciąż będzie go prowokować, nie powstrzyma się. A przecież była młodszą siostrą Wesleya!
Kiwnął głową z uznaniem, przez co na usta Shailene wkradł się lekki uśmiech. Chyba po raz pierwszy zrobiła to szczerze w obecności chłopaka. Oparła rękę na udzie i przeniosła ciężar ciała na jedną nogę. Justin siedział, całym ciałem zwrócony ku niej: szerokimi ramionami, klatką piersiową i twarzą. Rozmarzone, czekoladowe tęczówki ślizgały się po całej sylwetce szatynki. Pożądanie lśniące w nich było tak oczywiste jak śnieg zimą.
- Justin, czy ty właśnie rozbierasz mnie wzrokiem? – powiedziała stanowczym tonem. Najwyraźniej podziałało, bowiem chłopak wreszcie oprzytomniał i tym razem spojrzał na nią tym samym, obojętnym wzrokiem, co zawsze. Wstał i zanim zdążył ją ominąć, szepnął tuż obok ucha Shail:
- Rozbierałem. Aktualnie nie mam już nic do ściągania - głos szatyna był niski, przez co na skórze panny Queen pojawiła się gęsia skórka. Przekręciła głową, by spojrzeć na niego w szoku. Znajdował się zdecydowanie za blisko. Jego usta niemal stykały się z jej policzkiem. Czuła jak twarz zaczyna ją piec od nadmiaru emocji. Wzięła głęboki wdech, a on widząc to zachichotał pod nosem, równocześnie puszczając do niej oczko.
Stała jak sparaliżowana. Z transu obudził ją głośny, długi klakson, uświadamiając jej, że Tyler czeka na podjeździe.

Alkohol rozchodził się po ciele nastolatki, z każdym kolejnym łykiem kolorowego drinka. W głowie Shailene powoli zaczynało się kręcić, przez co obraz stawał się niewyraźny. Piła, bo dzięki temu na chwilę mogła zapomnieć o irytującym i zarazem seksownym Justinie. Opierała się pośladkami o stół bilardowy, podczas gdy grę między sobą toczyli Tyler i Connor. Stephanie krzątała się gdzieś obok, w poszukiwaniu idealnego faceta dla siebie. Od tak, zwykły piątkowy wieczór w towarzystwie jej przyjaciół.
Znajdowali się w ulubionym barze na obrzeżach miasta. Spędzali tutaj większość wolnego czasu, z dala od podłych ludzi ze szkoły. Pomieszczenie urządzone było w starodawnym stylu, przez co miało swój urok. Na prawo od wejścia, na szerokości całej ściany rozciągał się bar z najróżniejszymi trunkami. Obok niego w równym rządku stały wysokie krzesła, a w głębi lokalu swoje miejsca znalazły czerwone kanapy. Całość spowijał pół mrok, nadający temu miejscu odpowiedni klimat.
Odwróciła się twarzą do stołu bilardowego, chcąc przyjrzeć się rozgrywanej grze. Niestety, kiedy patrzyła na kolorowe bile, nic nie rozumiała. Jakoś nigdy nie ciągnęło jej do takiej rozrywki. Kompletnie nie interesowało ją uderzanie kijem w kuleczki. Obserwowała jak Tyler okrąża mebel, by sekundę później stanąć za nią i stanowczo objąć ją w talii.
- Przyniesiesz mi szczęście? – szepnął w kasztanowe włosy dziewczyny, po czym cmoknął ją w policzek. Skinęła głową z szerokim uśmiechem na twarzy. Jak się domyśliła, od wygranej dzieliło go wbicie jednej kuli. Momentalnie wypuścił Shail z uścisku i nachylił się, stabilnie trzymając w dłoniach kij. Przymknął powieki, policzył do trzech i uderzył. Biała bila przeturlała się kilkanaście centymetrów, by wreszcie uderzyć w zieloną i wpaść do jednej z dziur. Zadowolony brunet klasnął energicznie w dłonie. Podbiegł do Shailene i złożył pocałunek na jej ustach.
- Przegrany stawia drinki - mruknął, ukazując rządek białych zębów.
Connor westchnął poirytowany, odgarnąwszy z czoła niesforne kosmyki czarnych włosów. Ze spuszczoną głową ruszył w kierunku baru. W tym samym momencie drzwi otworzyły się na oścież, a do pomieszczenia wszedł nowy klient. Connor zatrzymał się w pół kroku, lustrując postać z bezpiecznej odległości. Od razu rozpoznał w nim chłopaka, który wprowadził się do państwa Queen. Justin, albo jakoś tak. Na czubek głowy nasunął pomarańczową czapkę, jednocześnie ukrywając pod nią włosy. Miał na sobie zwykłą, czarną koszulkę oraz bluzę i spodnie w tym samym odcieniu. Na nogi wsunął buty za kostki, kolorystycznie dobrane do czapki. Natomiast z szyi zwisało mu kilka złotych wisiorków i nieśmiertelnik.
Momentalnie przekręcił głowę i spojrzał na Connora. Wzrok ten był tak palący, że brunet poczuł suchość w gardle. Zrobiło mu się głupio, że tak długo mu się przyglądał. Czym prędzej odwrócił się do znajomych i zawołał:
- Shailene, twoja niania tu jest! - zaśmiał się głośno i zanim otrzymał odpowiedź, ponownie ruszył do baru, wymijając przy tym Justina.
Zdezorientowana dziewczyna zaczęła wodzić spojrzeniem po całym lokalu, aż wreszcie ulokowała go na wspomnianym chłopaku. Dopóki go nie zobaczyła, miała nadzieję, że Connor tylko się zgrywa. Myliła się. Justin rzeczywiście tam był. Siedział przy barze, skierowany do niej plecami. Przepływająca w jej żyłach krew zagotowała się, a nerwy puściły. Oddychała coraz głośniej, chociaż naprawdę chciała się uspokoić. Musiała z nim porozmawiać i powiedzieć, co o nim myśli. Nikt wcześniej nie wkurzał szatynki do tego stopnia, że miała ochotę go uderzyć. Alkohol dodał jej odwagi. Bez zahamowania szła przed siebie, a gdy znalazła się wystarczająco blisko, z premedytacją  szarpnęła go za ramię. Leniwie przekręcił się w kierunku Queen i zerknął na nią jakby od niechcenia, spod przymrużonych powiek.
- Co tu robisz do cholery? - nawet nie próbowała ukrywać zdenerwowania. Czuła jak Tyler i cała reszta przygląda im się z daleka. Connor szeptał koledze coś na ucho, a Stephanie nawet nie drgnęła.
Barman akurat postawił przed szatynem cztery kolejki czystej wódki. Wziął w ręce jeden kieliszek i przechylił go do ust. Poczuł pieczenie w gardle i od razu otrząsnął się, bowiem smakowało okropnie.
- Ziemia do Justina. Mówię do ciebie, ogłuchłeś? - warknęła i zmrużyła groźnie oczy. W jej tęczówkach widoczna była żądza mordu. Ta sytuacja tak rozbawiła Justina, że aż zachichotał cicho, a potem odchrząknął, znów przybierając poważny wyraz twarzy. Wzruszył ramionami w odpowiedzi.
- Raczej co ty robisz w lokalu, gdzie sprzedają alkohol nieletnim? – dodał po chwili, po czym podniósł kolejny kieliszek i kiwnąwszy głową, wypił go.
- Nie możesz dać mi spokoju nawet na pieprzoną sekundę – potrząsnęła głową. Niespodziewanie dla niego chwyciła za jeden kieliszek i wypiła go jednym haustem. Skrzywiła się, ale zaraz po tym uśmiechnęła, dostrzegłszy, że Justin patrzy na nie w kompletnym zdumieniu. Osiągnęła swój cel – zrobiła mu na złość. - Duszę się przy tobie. Udawaj, chociaż, że cię tu nie ma! - wyznała szczerze. Zastanawiała się czy jej głos brzmiał tak samo niepewnie, jak się czuła. Pokręciła głową i wróciła do znajomych.
- Masz teraz prywatnego ochroniarza? - zażartował Connor.
- Daj spokój - Shailene uderzyła go łokciem w żebra, przez co jęknął przeciągle. - Nie mam ochoty na żarty.
Rozejrzała się po najbliższym terenie. Stephanie rozmawiała z obcym mężczyzną i wyglądała na naprawdę szczęśliwą. Tyler natomiast siedział w kącie, z głową pochyloną nad kieliszkiem wódki. To zdecydowanie do niego nie pasowało. Zważywszy na to, że chwilę temu wydawał się nie mieć żadnych problemów. Właściwie zawsze się tak zachowywał. Udawał, że kłopoty go nie dotyczą i żył pełnią życia, nie przejmując się niczym. To właśnie w nim lubiła.
Cichutko jak myszka usiadła obok niego. Nie podniósł głowy, nawet nie raczył na nią spojrzeć. Silne, umięśnione ramiona opierał na blacie stołu. Kiwał się delikatnie to w tył, to w przód. Pod nosem nucił piosenkę, która wydobywała się z głośników.
- Ty, wszystko w porządku? - spytała zaniepokojona, lokując dłoń na jego barku. Od razu ją strzepnął. Zachowywał się nadzwyczaj dziwnie, a ona pragnęła dowiedzie się o, co może mu chodzić. Żałowała, że nie potrafi czytać w myślach, wtedy byłoby zdecydowanie łatwiej.
- Jak się bawisz z nowym chłopakiem? - prychnął pod nosem, a później zaśmiał się głupkowato. Wreszcie uniósł wzrok i spojrzał na nią lekceważąco. W brązowych tęczówkach Tylera niemal płonęła złość. Zamurowało ją. Nie miała pomysłu, co powiedzieć i czuła się z tym okropnie. Otwierała usta, ale zaraz je zamykała. - No co się tak głupio patrzysz? - warknął. Był pijany. Język mu się plątał i na kilometr czuć było od niego wódkę. Zdecydowanie przesadził z alkoholem, a to tłumaczyło jego dziwne zachowanie. - Brakuje ci czegoś, że bierzesz się za pierwszego lepszego?
Tego było za wiele. Poczuła ukłucie smutku w okolicy serca. Zrobiło jej się przykro, że Tyler myślał o niej w taki sposób. Miała ochotę zdzielić go w twarz, ale jakimś cudem się powstrzymała. Oczy zaszły jej łzami i robiła wszystko, aby nie dać im ujścia. Zagryzła wargę, patrząc na niego mglistym wzrokiem.
- Przestań - wychlipała. Naprawdę nie miała ochoty się z nim kłócić. Nie, gdy był pijany, bo wtedy stawał się sto razy gorszy. - Jesteś pijany.
- A kiedy wytrzeźwieję, ty wciąż będziesz się z nim puszczać.
Z wrażenia otworzyła buzię. Nie wytrzymała. Kilka łez spłynęło po rozgrzanych policzkach Shailene. Patrzyła w ciszy na mocno zaciśniętą szczękę Tylera. Wydawał się niewzruszony faktem, że właśnie doprowadził ją do płaczu. Pociągnęła nosem i niedbale starła wierzchem dłoni ciecz. Wstała i bez pożegnania odeszła.
Justin automatycznie poderwał się na nogi, widząc, w jakim stanie jest Shailene. Szła do niego chwiejnym krokiem, a jej oczy były zaczerwienione. Zagotowało się w nim. Ze złości zacisnął pięści, wbijając paznokcie w skórę.
- Płakałaś? - spytał z troską w głosie, łapiąc twarz dziewczyny w duże, kościste dłonie. Przyjrzał się jej dokładnie, jakby chciał zapamiętać każdy detal tej ślicznej buźki. Energicznie pokręciła głową. Zrozumiał, że nie powinien zadawać więcej pytań. Jednak zamierzał załatwić to po swojemu.
Pierwszy raz cieszyła się, że był w pobliżu.
- Po prostu zabierz mnie do domu.

*Flagstaff- miasto w północnej części Arizony
~*~
 BUM! 
Zaskoczyłam was choć troszkę? Macie trochę więcej informacji. Domyślacie się kto może być bratem Shail? Spodziewaliście się takiego wybuchu ze strony Tylera? Piszcie swoje opinie w komentarzach i z hasztagiem #OpiekunPL
Uwielbiam z wami pisać więc możecie śmiało tweetować do mnie @OpiekunPL
Będę wdzięczna za wszelką pomoc w promowaniu Opiekuna i komentarze, które naprawdę bardzo motywują! KOCHAM WAS xx

37 komentarzy:

  1. Aww wspaniały rozdział, i biedna Shai :( Jak Tyler mógł tak postąpić? Przecież ona nic nie zrobiła! Ale Justin się nią zaopiekuje, i to jak :D

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Awww boski *_*
    Uwielbiam po prostu,
    nie moge sie doczekac kolejnego juz
    :*** @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj... Czemu Tyler się tak zachował :c Rozdział cudowny *-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku nie wiem co mam Ci napisać, cudowny rozdział jak zawsze z resztą haha <3 Ta scena w domu jak Justin na nią się zapatrzył najlepsza a no i końcówka >>> | @LLWTBBE

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowny !♥ czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku, genialny rozdział!
    ta scena w domu >>>>
    Tyler nie powinien tak reagować, przecież nic się nie stało.. straszny zazdrośnik z niego haha
    ale Justin taki kochany <3 na pewno zaopiekuje się Shai <3
    czekam już na następny! :*
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  7. O woow!! Genialny!

    OdpowiedzUsuń
  8. Shail i Justin to życie ✌️
    Tyle w tym temacie.
    A rozdział to cudo ;) jesteś świetna, dziękuje ze piszesz.
    @perfbieberxx

    OdpowiedzUsuń
  9. "Ledwo patrzył już na oczy" - nie powinno być, ledwo widział na oczy?
    A i świetne <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ciesze sie z tego rozdziału i już nie moge doczekać sie kolejnego :) Czekam i życze duuuużo weny do pisania Skarbie
    @_KidrauhlsBack_ ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny. Juz nie moge doczekać sie następnego ♥

    OdpowiedzUsuń
  12. lol jaki ten Tyler głupi....przecież nawet nie zrobiła nic co mogłoby dać mu powód do zachowania się tak...
    rozdział suuuper iprzy okazji wreszcie mogłam nadrobić te 2 wcześniejsze i yeah na bierząco już jestem ;D czekam już na nowy,pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. Rozdział świetny :) Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetny rozdział @Little1Lies

    OdpowiedzUsuń
  15. Wspaniały rozdział :D czekam na kolejny :P @Mika69_1D x

    OdpowiedzUsuń
  16. Przepraszam, ze komentuje dopiero teraz, ale nie mialam laptopa i dopiero teraz nadrobilam :) Opowiadanie jest genialne. Piszesz naprawde swietnie i cholernie mi sie podoba :) No coz... na pewno bede czytac dalej. Idk co mam napisac wiecej. Czekam na nn xx
    ineedangelinmylife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Jeju, rozdział cuuudowny! Chce już kolejny :c Ale z Tylera dupek, no niewierze. A Justin jak zwykle troskliwy awh.

    OdpowiedzUsuń
  18. Justin jej chłopakiem ahahhah dobre ;)
    Ale ta serio, świnia z tego Tylera od początku go nie lubiłam..on ma chyba coś współnego z Justinem i tymi wsytskimi dziwnymi sprawami. Życzę wny mis
    @overagainxx

    OdpowiedzUsuń
  19. od poczatku nie lubialam tego calego Tylera, ale teraz mnie wkurwil:))
    szmaciarz jeden kurwa...
    a Justin jest tu taki >>>>>>>
    kocham

    OdpowiedzUsuń
  20. ta koncowka jest genialna, naprawde uwielbiam ją

    OdpowiedzUsuń
  21. Swietna końcówka!
    Mam nadzieje, ze w koncu cos sie miedzy nimi stanie.
    jakas intymniejsza rozmowa, albo nawet byziak na dobranoc :p
    jestem strasznje ciekawa, co dalej wymyśliłas, nie moge sie doczekac nn! Tak sie ciesze, ze LEXIE LEX polecila tego bloga i go znalazlam :3 jest bardzo orginalny i zakochalam sie odpierwszego rozdzialu!

    X.O.X.O
    PS. Your forever

    OdpowiedzUsuń
  22. myślałam że będą się bic albo cuś:D

    OdpowiedzUsuń
  23. dobrze by było jakby się zbliżyli do siebie
    jest super!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  24. Woah, ale się porobiło! Mam nadzieję, że Justin jakoś z Taylerem się dogada, haha! Kocham to opowiadanie, naprawdę. Jest moim ulubionym. Czekam na szósty rozdział! Podobno akcja ma się rozwinąć.

    MillyMelRed.

    OdpowiedzUsuń
  25. woow ,świetny rozdział ! <3
    Mega ,a Justn jaki był seksowny i słodki kiedy na nią patrzył !
    Czekam na kolejne cudowne chwile z nimi !
    Kocham twoje opowiadanie i Ciebie też ,życzę weny !

    OdpowiedzUsuń
  26. świetne opowiadanie! będe czytać i czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  27. wow swietny rozdzial! Z niecierpliwością czekam za następnym :)

    OdpowiedzUsuń
  28. ja pierdole cudowny <333

    OdpowiedzUsuń
  29. Huh świetny nie moge sie doeczkac nastepnego, po prostu zajebisty

    OdpowiedzUsuń