Przeczytałeś - proszę skomentuj!
Korzystając z chwili samotności, usiadł
przy stole jadalnianym i włączył laptopa. Musiał zająć się czymś pożytecznym,
bo inaczej zwariowałby od nadmiaru myśli. Minęło kilkanaście sekund, zanim
komputer załadował wszystkie aplikacje. Od razu załączył Internet, chcąc
znaleźć jak najwięcej informacji, które mogą mu się przydać.
Zaczął od poszukiwania artykułów
na temat śmierci młodego chłopaka w Flagstaff*, które były najbardziej aktualne.
Wydawałoby się, że tamtejsza policja nie miała zielonego pojęcia o tym
morderstwie. W umyśle dwudziestopięciolatka zapaliło się czerwone światełko.
Miał już sto procent pewności, że to nie zwykła zbrodnia, a coś bardziej
skomplikowanego.
Formował miliony zdań, zawierając
w nich ten sam sens. Wszystko na nic. Oparł głowę na łokciach i zaczął
rozmasowywać obolałe skronie. Ledwo patrzył już na oczy. Literki zlewały się w
niewyraźne kształty, dlatego na chwilę przymknął powieki. Ogarnęła go błoga
nicość i miał przeogromną ochotę się poddać, lecz w tym samym momencie coś
sobie przypomniał. Poderwał się tak szybko, że krzesło niemal przewróciło się
na podłogę. Oprzytomniał w ułamku sekundy. To było lepsze niż litry kawy.
Jeśli nie mógł znaleźć nic na
temat śmierci Wesleya, musiał poszperać znacznie głębiej. Wes nigdy nie mówił
dokładnie, kto od jakiegoś czasu na niego poluje, jednak zdradził kilka
szczegółów. Justin bez zastanowienia wpisał te informacje do wyszukiwarki.
„Trzydziestolatka
trafia do szpitala psychiatrycznego o zaostrzonym rygorze na obrzeżach Seattle.
Nastoletni syn szuka rodziny zastępczej”.
BINGO!
Zaczął pochłaniać tekst, niczym
ulubioną książkę. Analizował każde słowo, by czasem nie przeoczyć ważnej
kwestii. Artykuł był sprzed kilku lat i opowiadał o załamaniu psychicznym
kobiety na skutek porzucenia. Takie historie oczywiście zdarzały się
codziennie, jednak pewna wiadomość szczególnie zwróciła uwagę chłopaka.
Nieznajoma pochodziła z Seattle i mieszkała w okolicy państwa Queen. Wszystko
zaczęło układać się w jego głowie tak prędko, że niemal dosłownie usłyszał
trzask pasujących do siebie elementów.
Potraktował to, jako pierwszą
wskazówkę. Miał już jakąś teorię. Potrzebował tylko nazwisk. Dopiero na końcu
wspomniano o niepełnoletnim synu, który z powodu niedyspozycji matki, był zmuszony
do zamieszkania z obcymi ludźmi.
Jack
Fisher.
Nigdy wcześniej nie słyszał tego
nazwiska, więc nie mógł dopasować go do jakiejkolwiek twarzy. Nie przeszkadzało
mu to. Od razu wpisał w wyszukiwarkę dane, lecz zanim zdążył cokolwiek znaleźć,
usłyszał nasilające się kroki.
- Co robisz? - spytała Shailene,
kiedy stanęła w progu, po czym skrzyżowała ręce na piersi.
- Nic ciekawego - wzruszył
ramionami, momentalnie zamykając klapę laptopa. Resztą zajmie się później.
Przecież miał czas. Cieszył się, że udało mu się znaleźć, chociaż jeden element
układanki.
- Czyli coś podejrzanego? -
zachichotała pod nosem. Justin uznał, że miło byłby jeszcze kiedyś usłyszeć ten
przyjemny dla uszu dźwięk. Pokręcił głową i uniósł spojrzenie, od razu badawczo
przyglądając się szatynce. Samoistnie zagryzł wargę, ponieważ miała na sobie błyszczącą
sukienkę na długi rękaw, która ledwo zakrywała jej zgrabne uda. Przyłapał się
na tym, że przez parę dłuższych chwil wpatrywał się w nią. Zachowywał się jak
nastolatek. Co było z nim nie tak? Zamrugał gwałtownie, ogarniając w myślach
samego siebie.
- Gdzie wybierasz się w takim
stroju? - spytał, automatycznie oblizując dolną wargę, ponieważ poczuł nagłą suchość
w gardle.
- Nie podoba ci się? - zmarszczyła
uroczo brwi, próbując wyczytać cokolwiek z jego tęczówek. Shailene okręciła się
wokół własnej osi, powodując, że włosy gwałtownie opadły na jej twarz. Prychnęła
pod nosem, bo kilka kosmyków wpadło do ust dziewczyny. Podobało mu się. Cholernie.
Dobrze, że nie czytała mu w myślach, bo właśnie myślał o nieprzyzwoitych
rzeczach. Mentalnie zdzielił się w twarz. Jeśli Shail wciąż będzie go
prowokować, nie powstrzyma się. A przecież była młodszą siostrą Wesleya!
Kiwnął głową z uznaniem, przez co
na usta Shailene wkradł się lekki uśmiech. Chyba po raz pierwszy zrobiła to
szczerze w obecności chłopaka. Oparła rękę na udzie i przeniosła ciężar ciała
na jedną nogę. Justin siedział, całym ciałem zwrócony ku niej: szerokimi ramionami,
klatką piersiową i twarzą. Rozmarzone, czekoladowe tęczówki ślizgały się po
całej sylwetce szatynki. Pożądanie lśniące w nich było tak oczywiste jak śnieg
zimą.
- Justin, czy ty właśnie
rozbierasz mnie wzrokiem? – powiedziała stanowczym tonem. Najwyraźniej
podziałało, bowiem chłopak wreszcie oprzytomniał i tym razem spojrzał na nią
tym samym, obojętnym wzrokiem, co zawsze. Wstał i zanim zdążył ją ominąć,
szepnął tuż obok ucha Shail:
- Rozbierałem. Aktualnie nie mam
już nic do ściągania - głos szatyna był niski, przez co na skórze panny Queen
pojawiła się gęsia skórka. Przekręciła głową, by spojrzeć na niego w szoku.
Znajdował się zdecydowanie za blisko. Jego usta niemal stykały się z jej
policzkiem. Czuła jak twarz zaczyna ją piec od nadmiaru emocji. Wzięła głęboki
wdech, a on widząc to zachichotał pod nosem, równocześnie puszczając do niej
oczko.
Stała jak sparaliżowana. Z transu
obudził ją głośny, długi klakson, uświadamiając jej, że Tyler czeka na podjeździe.
Alkohol rozchodził się po ciele
nastolatki, z każdym kolejnym łykiem kolorowego drinka. W głowie Shailene
powoli zaczynało się kręcić, przez co obraz stawał się niewyraźny. Piła, bo dzięki
temu na chwilę mogła zapomnieć o irytującym i zarazem seksownym Justinie. Opierała
się pośladkami o stół bilardowy, podczas gdy grę między sobą toczyli Tyler i
Connor. Stephanie krzątała się gdzieś obok, w poszukiwaniu idealnego faceta dla
siebie. Od tak, zwykły piątkowy wieczór w towarzystwie jej przyjaciół.
Znajdowali się w ulubionym barze
na obrzeżach miasta. Spędzali tutaj większość wolnego czasu, z dala od podłych
ludzi ze szkoły. Pomieszczenie urządzone było w starodawnym stylu, przez co
miało swój urok. Na prawo od wejścia, na szerokości całej ściany rozciągał się
bar z najróżniejszymi trunkami. Obok niego w równym rządku stały wysokie
krzesła, a w głębi lokalu swoje miejsca znalazły czerwone kanapy. Całość
spowijał pół mrok, nadający temu miejscu odpowiedni klimat.
Odwróciła się twarzą do stołu
bilardowego, chcąc przyjrzeć się rozgrywanej grze. Niestety, kiedy patrzyła na
kolorowe bile, nic nie rozumiała. Jakoś nigdy nie ciągnęło jej do takiej
rozrywki. Kompletnie nie interesowało ją uderzanie kijem w kuleczki. Obserwowała
jak Tyler okrąża mebel, by sekundę później stanąć za nią i stanowczo objąć ją w
talii.
- Przyniesiesz mi szczęście? –
szepnął w kasztanowe włosy dziewczyny, po czym cmoknął ją w policzek. Skinęła
głową z szerokim uśmiechem na twarzy. Jak się domyśliła, od wygranej dzieliło
go wbicie jednej kuli. Momentalnie wypuścił Shail z uścisku i nachylił się,
stabilnie trzymając w dłoniach kij. Przymknął powieki, policzył do trzech i
uderzył. Biała bila przeturlała się kilkanaście centymetrów, by wreszcie uderzyć
w zieloną i wpaść do jednej z dziur. Zadowolony brunet klasnął energicznie w dłonie.
Podbiegł do Shailene i złożył pocałunek na jej ustach.
- Przegrany stawia drinki -
mruknął, ukazując rządek białych zębów.
Connor westchnął poirytowany,
odgarnąwszy z czoła niesforne kosmyki czarnych włosów. Ze spuszczoną głową ruszył
w kierunku baru. W tym samym momencie drzwi otworzyły się na oścież, a do
pomieszczenia wszedł nowy klient. Connor zatrzymał się w pół kroku, lustrując
postać z bezpiecznej odległości. Od razu rozpoznał w nim chłopaka, który
wprowadził się do państwa Queen. Justin, albo jakoś tak. Na czubek głowy
nasunął pomarańczową czapkę, jednocześnie ukrywając pod nią włosy. Miał na
sobie zwykłą, czarną koszulkę oraz bluzę i spodnie w tym samym odcieniu. Na
nogi wsunął buty za kostki, kolorystycznie dobrane do czapki. Natomiast z szyi
zwisało mu kilka złotych wisiorków i nieśmiertelnik.
Momentalnie przekręcił głowę i
spojrzał na Connora. Wzrok ten był tak palący, że brunet poczuł suchość w
gardle. Zrobiło mu się głupio, że tak długo mu się przyglądał. Czym prędzej odwrócił
się do znajomych i zawołał:
- Shailene, twoja niania tu jest! -
zaśmiał się głośno i zanim otrzymał odpowiedź, ponownie ruszył do baru, wymijając
przy tym Justina.
Zdezorientowana dziewczyna zaczęła
wodzić spojrzeniem po całym lokalu, aż wreszcie ulokowała go na wspomnianym chłopaku.
Dopóki go nie zobaczyła, miała nadzieję, że Connor tylko się zgrywa. Myliła się.
Justin rzeczywiście tam był. Siedział przy barze, skierowany do niej plecami.
Przepływająca w jej żyłach krew zagotowała się, a nerwy puściły. Oddychała
coraz głośniej, chociaż naprawdę chciała się uspokoić. Musiała z nim porozmawiać
i powiedzieć, co o nim myśli. Nikt wcześniej nie wkurzał szatynki do tego
stopnia, że miała ochotę go uderzyć. Alkohol dodał jej odwagi. Bez zahamowania
szła przed siebie, a gdy znalazła się wystarczająco blisko, z premedytacją szarpnęła go za ramię. Leniwie przekręcił się
w kierunku Queen i zerknął na nią jakby od niechcenia, spod przymrużonych
powiek.
- Co tu robisz do cholery? -
nawet nie próbowała ukrywać zdenerwowania. Czuła jak Tyler i cała reszta przygląda
im się z daleka. Connor szeptał koledze coś na ucho, a Stephanie nawet nie
drgnęła.
Barman akurat postawił przed
szatynem cztery kolejki czystej wódki. Wziął w ręce jeden kieliszek i
przechylił go do ust. Poczuł pieczenie w gardle i od razu otrząsnął się, bowiem
smakowało okropnie.
- Ziemia do Justina. Mówię do
ciebie, ogłuchłeś? - warknęła i zmrużyła groźnie oczy. W jej tęczówkach
widoczna była żądza mordu. Ta sytuacja tak rozbawiła Justina, że aż zachichotał
cicho, a potem odchrząknął, znów przybierając poważny wyraz twarzy. Wzruszył ramionami
w odpowiedzi.
- Raczej co ty robisz w lokalu,
gdzie sprzedają alkohol nieletnim? – dodał po chwili, po czym podniósł kolejny
kieliszek i kiwnąwszy głową, wypił go.
- Nie możesz dać mi spokoju nawet
na pieprzoną sekundę – potrząsnęła głową. Niespodziewanie dla niego chwyciła za
jeden kieliszek i wypiła go jednym haustem. Skrzywiła się, ale zaraz po tym
uśmiechnęła, dostrzegłszy, że Justin patrzy na nie w kompletnym zdumieniu. Osiągnęła
swój cel – zrobiła mu na złość. - Duszę się przy tobie. Udawaj, chociaż, że cię
tu nie ma! - wyznała szczerze. Zastanawiała się czy jej głos brzmiał tak samo niepewnie,
jak się czuła. Pokręciła głową i wróciła do znajomych.
- Masz teraz prywatnego
ochroniarza? - zażartował Connor.
- Daj spokój - Shailene uderzyła
go łokciem w żebra, przez co jęknął przeciągle. - Nie mam ochoty na żarty.
Rozejrzała się po najbliższym
terenie. Stephanie rozmawiała z obcym mężczyzną i wyglądała na naprawdę szczęśliwą.
Tyler natomiast siedział w kącie, z głową pochyloną nad kieliszkiem wódki. To zdecydowanie
do niego nie pasowało. Zważywszy na to, że chwilę temu wydawał się nie mieć
żadnych problemów. Właściwie zawsze się tak zachowywał. Udawał, że kłopoty go
nie dotyczą i żył pełnią życia, nie przejmując się niczym. To właśnie w nim
lubiła.
Cichutko jak myszka usiadła obok
niego. Nie podniósł głowy, nawet nie raczył na nią spojrzeć. Silne, umięśnione
ramiona opierał na blacie stołu. Kiwał się delikatnie to w tył, to w przód. Pod
nosem nucił piosenkę, która wydobywała się z głośników.
- Ty, wszystko w porządku? -
spytała zaniepokojona, lokując dłoń na jego barku. Od razu ją strzepnął.
Zachowywał się nadzwyczaj dziwnie, a ona pragnęła dowiedzie się o, co może mu
chodzić. Żałowała, że nie potrafi czytać w myślach, wtedy byłoby zdecydowanie łatwiej.
- Jak się bawisz z nowym chłopakiem?
- prychnął pod nosem, a później zaśmiał się głupkowato. Wreszcie uniósł wzrok i
spojrzał na nią lekceważąco. W brązowych tęczówkach Tylera niemal płonęła
złość. Zamurowało ją. Nie miała pomysłu, co powiedzieć i czuła się z tym
okropnie. Otwierała usta, ale zaraz je zamykała. - No co się tak głupio
patrzysz? - warknął. Był pijany. Język mu się plątał i na kilometr czuć było od
niego wódkę. Zdecydowanie przesadził z alkoholem, a to tłumaczyło jego dziwne
zachowanie. - Brakuje ci czegoś, że bierzesz się za pierwszego lepszego?
Tego było za wiele. Poczuła ukłucie
smutku w okolicy serca. Zrobiło jej się przykro, że Tyler myślał o niej w taki
sposób. Miała ochotę zdzielić go w twarz, ale jakimś cudem się powstrzymała.
Oczy zaszły jej łzami i robiła wszystko, aby nie dać im ujścia. Zagryzła wargę,
patrząc na niego mglistym wzrokiem.
- Przestań - wychlipała. Naprawdę
nie miała ochoty się z nim kłócić. Nie, gdy był pijany, bo wtedy stawał się sto
razy gorszy. - Jesteś pijany.
- A kiedy wytrzeźwieję, ty wciąż
będziesz się z nim puszczać.
Z wrażenia otworzyła buzię. Nie
wytrzymała. Kilka łez spłynęło po rozgrzanych policzkach Shailene. Patrzyła w
ciszy na mocno zaciśniętą szczękę Tylera. Wydawał się niewzruszony faktem, że
właśnie doprowadził ją do płaczu. Pociągnęła nosem i niedbale starła wierzchem
dłoni ciecz. Wstała i bez pożegnania odeszła.
Justin automatycznie poderwał się
na nogi, widząc, w jakim stanie jest Shailene. Szła do niego chwiejnym krokiem,
a jej oczy były zaczerwienione. Zagotowało się w nim. Ze złości zacisnął pięści,
wbijając paznokcie w skórę.
- Płakałaś? - spytał z troską w
głosie, łapiąc twarz dziewczyny w duże, kościste dłonie. Przyjrzał się jej
dokładnie, jakby chciał zapamiętać każdy detal tej ślicznej buźki. Energicznie
pokręciła głową. Zrozumiał, że nie powinien zadawać więcej pytań. Jednak
zamierzał załatwić to po swojemu.
Pierwszy raz cieszyła się, że był
w pobliżu.
- Po prostu zabierz mnie do domu.
*Flagstaff- miasto w północnej części Arizony
~*~
BUM!
Zaskoczyłam was choć troszkę? Macie trochę więcej informacji. Domyślacie się kto może być bratem Shail? Spodziewaliście się takiego wybuchu ze strony Tylera? Piszcie swoje opinie w komentarzach i z hasztagiem #OpiekunPL.
Uwielbiam z wami pisać więc możecie śmiało tweetować do mnie @OpiekunPL
Będę wdzięczna za wszelką pomoc w promowaniu Opiekuna i komentarze, które naprawdę bardzo motywują! KOCHAM WAS xx
Cudowny rozdział :)
OdpowiedzUsuńAww wspaniały rozdział, i biedna Shai :( Jak Tyler mógł tak postąpić? Przecież ona nic nie zrobiła! Ale Justin się nią zaopiekuje, i to jak :D
OdpowiedzUsuńwww.collision-fanfiction.blogspot.com
Awww boski *_*
OdpowiedzUsuńUwielbiam po prostu,
nie moge sie doczekac kolejnego juz
:*** @nxd69
Oj... Czemu Tyler się tak zachował :c Rozdział cudowny *-*
OdpowiedzUsuńJejku nie wiem co mam Ci napisać, cudowny rozdział jak zawsze z resztą haha <3 Ta scena w domu jak Justin na nią się zapatrzył najlepsza a no i końcówka >>> | @LLWTBBE
OdpowiedzUsuńCudowny !♥ czekam na nn
OdpowiedzUsuńjejku, genialny rozdział!
OdpowiedzUsuńta scena w domu >>>>
Tyler nie powinien tak reagować, przecież nic się nie stało.. straszny zazdrośnik z niego haha
ale Justin taki kochany <3 na pewno zaopiekuje się Shai <3
czekam już na następny! :*
@saaalvame
O woow!! Genialny!
OdpowiedzUsuńŚwietny xx
OdpowiedzUsuńShail i Justin to życie ✌️
OdpowiedzUsuńTyle w tym temacie.
A rozdział to cudo ;) jesteś świetna, dziękuje ze piszesz.
@perfbieberxx
"Ledwo patrzył już na oczy" - nie powinno być, ledwo widział na oczy?
OdpowiedzUsuńA i świetne <3
Ciesze sie z tego rozdziału i już nie moge doczekać sie kolejnego :) Czekam i życze duuuużo weny do pisania Skarbie
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Świetny. Juz nie moge doczekać sie następnego ♥
OdpowiedzUsuńlol jaki ten Tyler głupi....przecież nawet nie zrobiła nic co mogłoby dać mu powód do zachowania się tak...
OdpowiedzUsuńrozdział suuuper iprzy okazji wreszcie mogłam nadrobić te 2 wcześniejsze i yeah na bierząco już jestem ;D czekam już na nowy,pozdrawiam
Rozdział świetny :) Czekam na następny
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział @Little1Lies
OdpowiedzUsuńWspaniały rozdział :D czekam na kolejny :P @Mika69_1D x
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, ze komentuje dopiero teraz, ale nie mialam laptopa i dopiero teraz nadrobilam :) Opowiadanie jest genialne. Piszesz naprawde swietnie i cholernie mi sie podoba :) No coz... na pewno bede czytac dalej. Idk co mam napisac wiecej. Czekam na nn xx
OdpowiedzUsuńineedangelinmylife.blogspot.com
Jeju, rozdział cuuudowny! Chce już kolejny :c Ale z Tylera dupek, no niewierze. A Justin jak zwykle troskliwy awh.
OdpowiedzUsuńJustin jej chłopakiem ahahhah dobre ;)
OdpowiedzUsuńAle ta serio, świnia z tego Tylera od początku go nie lubiłam..on ma chyba coś współnego z Justinem i tymi wsytskimi dziwnymi sprawami. Życzę wny mis
@overagainxx
od poczatku nie lubialam tego calego Tylera, ale teraz mnie wkurwil:))
OdpowiedzUsuńszmaciarz jeden kurwa...
a Justin jest tu taki >>>>>>>
kocham
ta koncowka jest genialna, naprawde uwielbiam ją
OdpowiedzUsuńSwietna końcówka!
OdpowiedzUsuńMam nadzieje, ze w koncu cos sie miedzy nimi stanie.
jakas intymniejsza rozmowa, albo nawet byziak na dobranoc :p
jestem strasznje ciekawa, co dalej wymyśliłas, nie moge sie doczekac nn! Tak sie ciesze, ze LEXIE LEX polecila tego bloga i go znalazlam :3 jest bardzo orginalny i zakochalam sie odpierwszego rozdzialu!
X.O.X.O
PS. Your forever
jaki słodki i kochany <3
OdpowiedzUsuńmyślałam że będą się bic albo cuś:D
OdpowiedzUsuńSuper ! :)
OdpowiedzUsuńdobrze by było jakby się zbliżyli do siebie
OdpowiedzUsuńjest super!
@magda_nivanne
boski :**
OdpowiedzUsuńWoah, ale się porobiło! Mam nadzieję, że Justin jakoś z Taylerem się dogada, haha! Kocham to opowiadanie, naprawdę. Jest moim ulubionym. Czekam na szósty rozdział! Podobno akcja ma się rozwinąć.
OdpowiedzUsuńMillyMelRed.
woow ,świetny rozdział ! <3
OdpowiedzUsuńMega ,a Justn jaki był seksowny i słodki kiedy na nią patrzył !
Czekam na kolejne cudowne chwile z nimi !
Kocham twoje opowiadanie i Ciebie też ,życzę weny !
świetne opowiadanie! będe czytać i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńCuuuudo ;)
OdpowiedzUsuńCzekam nn
wow swietny rozdzial! Z niecierpliwością czekam za następnym :)
OdpowiedzUsuńŚwietne 😘
Usuńja pierdole cudowny <333
OdpowiedzUsuńHuh świetny nie moge sie doeczkac nastepnego, po prostu zajebisty
OdpowiedzUsuńGenialny!!!
OdpowiedzUsuń