piątek, 13 lutego 2015

Rozdział czwarty



Czas zdawał się zwolnić. Justin beznamiętnie wpatrywał się we wskazówki, które leniwie przemieszczały się po tarczy zegara. Minuta, dwie, pięć, dziesięć. Shailene zdecydowanie zbyt dużo czasu spędzała w łazience. W normalnych okolicznościach pewnie przejąłby się faktem, że zniknęła na tak długo, ale przecież była dziewczyną. A one uważały toaletę za święte pomieszczenie.
Wyprostował się na krześle, bo do tej pory tyłek wciąż mu zjeżdżał. Dzwoneczki zawieszone nad drzwiami zadźwięczały, więc Justin mechanicznie powlókł tam spojrzenie. Z ust nowo przybyłej osoby wymsknęło się kilka przekleństw. Ta postać momentalnie zaintrygowała szatyna. Musiał zmrużyć oczy, chcąc dojrzeć więcej szczegółów. Chociaż na zewnątrz panował upał, tajemniczy klient postawił na czarne odcienie. Justin nie mógł ujrzeć jego twarzy, bowiem jej część skryta była pod kapturem. Na widoku pozostała jedynie silnie zarysowana szczęka i usta wygięte w grymasie. Na podstawie budowy ciała, wywnioskował, że to chłopak. Rękawy bluzy opinały mięśnie, a włosy były na tyle krótkie, że w ogóle nie było ich widać.
Nieznajomy pośpiesznie ruszył przed siebie, przy okazji trącając ramieniem Biebera. Nawet nie przeprosił. Po prostu pognał w kierunku ubikacji. I wtedy wszystko stało się jasne.
Justin poderwał się na równe nogi w ułamku sekundy i równie szybko popędził wzdłuż korytarza. Zakapturzona postać zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Zaczął siłować się z klamką, ale jak na złość ani drgnęła. Wściekły uderzył dłonią w drewno. Ze zdartych kostek poleciał delikatny strumyk krwi, ale w jego żyłach płynęło zbyt dużo adrenaliny, aby odczuł jakikolwiek ból. Ustawił się prawym barkiem do drzwi, postanawiając je wyważyć. Kiedy jednak nabierał rozpędu, nieoczekiwanie otworzyły się szeroko, a on z impetem wpadł do środka. Poślizgnął się na płytkach i o mały włos nie runął na podłogę.
Rozejrzał się po pomieszczeniu, ale nikogo tam nie było. Zauważył otwarte na oścież okno, co tylko upewniło go w tym, jak uciekł tajemniczy chłopak. Przeklął na głos i jeszcze raz rzucił spojrzeniem wokół. Musiał znaleźć jakieś dowody. Odwrócił się twarzą do lustra i zamarł. Zamrugał gwałtownie, ponieważ musiał upewnić się, czy to wszystko dzieję się naprawdę. Gdy ponownie uniósł wzrok, wciąż rozciągał się przed nim ten sam widok. Kilkanaście niezgrabnie zapisanych liter układało się w słowa, a te z kolegi w pełne zdanie.
Obserwuję cię.
Tak bardzo pogrążył się w rozszyfrowywaniu tej informacji, że nawet nie usłyszał ciągłego nawoływania Shail z kabiny. Stał jak słup soli, wpatrując się w napis. Jego umysł okazał się niezdolny do stworzenia logicznego wytłumaczenia, tego, co właśnie zaobserwował. Zacisnął wargę tak mocno, że poczuł w ustach metaliczny smak krwi. Ogarnęła go złość. Był wściekły na siebie, że pozwolił mu uciec. Rozumiał, że miał do czynienia z jakimś profesjonalistą i zamierzał go znaleźć. Za wszelką cenę. Justin nie pozwoli, aby w jego obecności, coś złego stało się Shailene. Przyjechał tu z wyznaczonym celem. Chronić ją. I dotrzyma tej obietnicy.
- Justin, jesteś tam do cholery? - warknęła, wytrącając go tym samym z refleksji. Oprzytomniał i pośpiesznie starł ręką napis. Shailene nie mogła się o niczym dowiedzieć. To zmieniłoby ją bezpowrotnie. Czasem kłamstwo wydaje się lepsze, niż najszczersza prawda. Była za młoda, aby wkroczyć do tego mrocznego świata. Po jakimś czasie spędzonym po ciemnej stronie, każdy człowiek traci odrobinę duszy i człowieczeństwa. Nie wyobrażał sobie, żeby z tą niewinną dziewczyną stało się to samo, co z nim i Wesleyem.
Chwycił za klamkę od kabiny, ale ona również nie drgnęła. Westchnął poirytowany całą tą sytuacją. Ten gnojek już nieźle zaszedł mu za skórę. Powinien się strzec, bo miał na ogonie Justina Biebera.
- Odsuń się od drzwi - polecił stanowczym tonem. Cóż, tym razem naprawdę będzie musiał uporać się z drzwiami siłą. Wycofał się, zamachnął i kopnął w drewno, jak najmocniej potrafił. Wyobraził sobie, że to worek treningowy, a potem zabójca Wesleya. Ze zdziwienia otworzył szeroko oczy. Wystarczył jeden porządny kopniak, a drzwi wyłamały się z zawiasów.
Shailene stała w kącie z rozchylonymi ustami. Nie za bardzo rozumiała, co właśnie się stało. Drzwi runęły przed nią z hukiem i gdyby w porę się nie wycofała, pewnie by ją przygniotły. Patrzyła na Justina, jakby właśnie zobaczyła ducha, bez mrugnięcia okiem. Próbowała pokonać przeszkodę, ale z trudem jej to szło, więc Justin podał dziewczynie rękę. Ścisnęła ją po krótkim namyśle. Odetchnęła z ulgą, kiedy wreszcie wydostała się z tej małej komórki. Nadal nie wiedziała, co tak naprawdę się wydarzyło. Zaczęła wmawiać sobie, że kroki, które słyszała, to tylko wymysł wyobraźni.
- Wiesz, że wystarczyło iść po kogoś z obsługi zamiast wywarzać od razu drzwi? - zaśmiała się pod nosem, kręcąc głową z nie do wierzenia. Serce Shail wypełniło się przyjemnym ciepłem, ponieważ Justin naprawdę się poświęcił, by jej pomóc. Poza tym była pod wrażeniem jego siły.
Nie odpowiedział. Oczywiście, że wiedział, ale wciąż wolał trzymać się swoich niecodziennych metod.

Gdyby nie fakt, że zdążył przywyknąć do ciągłych nietypowych wizyt, pewnie wkurzyłby się, widząc w swoim pokoju Shailene. Oparł się barkiem o framugę drzwi i podziwiał dziewczynę z bezpiecznej odległości, w pełnym skupieniu i ciszy. Zwrócona była do niego plecami. Ostatnie promienie słońca, wpadały przez okno, oświetlając jej sylwetkę. Kosmyki prostych włosów swobodnie opadały do przodu, prawdopodobnie zakrywając twarz szatynki i przepiękne oczy. Były błękitno-szare i to o wiele bardziej, niż tęczówki jakiejkolwiek osoby, którą wcześniej widział. Próbował wyobrazić sobie je w tamtym momencie, gdy spoglądał na kontury Shail.
Nogi same wyrwały się do przodu. Szedł na palcach, ponieważ ostatnią rzeczą, jaką chciał zrobić, to zwrócenie na siebie uwagi. Zamiast tego wolał ją zaskoczyć. Sprawić, że drgnie na samą myśl o tej bliskości. Zdążył zauważyć, że w jego towarzystwie krępowała się, a to sprawiało mu przeogromną satysfakcję. Lubił dominować i uwielbiał, kiedy Shailene z przebojowej kobiety, zamieniała się w potulną i posłuszną dziewczynę. Tak czy siak, podobały mu się obie wersje. Przez moment żałował, że obok nie ma Wesleya, który postawiłby go do pionu. Ostatecznie stwierdził, że czego oczy nie widzą, temu sercu nie żal.
Zaszedł ją od tyłu. Zatrzymał się tak, blisko, że między tą dwójką, nie zmieściłaby się nawet kartka papieru. Ich ciała ocierały się, a Shail o mały włos nie wrzasnęła z przerażenia. Kątem oka zobaczyła silnie zarysowaną linię szczęki chłopaka. Poczuła woń jego perfum i aż zakręciło jej się w głowie. Jej ciało zesztywniało momentalnie. Serce szatynki podskoczyło do gardła i pulsowało tak bardzo, że nie mogła wydusić z siebie słowa. Wstyd zdzielił ją prosto w twarz. Justin złapał ją na gorącym uczynku, a ona nie potrafiła wymyślić sensownej wymówki. Poczuła jak chłopak muska jej talię swoimi dużymi dłońmi, by sekundę później wskazać palcem na fotografię, którą wciąż kurczowo ściskała w drżących rękach. Przedstawiała dwóch uśmiechniętych chłopaków, wyglądali na szczęśliwych. Bez problemu rozpoznała ich twarze.
- To ja, jeśli zmylił cię ten mundur - ciepły oddech chłopaka przeciął powietrze tuż obok ucha szatynki. Podziwiał z fascynacją jak na skórze towarzyszki pojawia się gęsia skórka. Uśmiechnął się triumfalnie tak, aby tego nie zarejestrowała. Wciąż nie odstępując jej na krok i jeszcze bardziej napierając na ciało Shailene, oparł podbródek na barku koleżanki.
Dawno nie przeglądał tych fotografii, chociaż wciąż leżały na wierzchu. Najprawdopodobniej po prostu bał się na nie spojrzeć. Zdawał sobie, bowiem sprawę, że wywołają u niego masę sprzecznych uczuć. Tak jak wtedy. Najpierw zrobiło mu się ciepło na sercu, kiedy zobaczył uwieczniony na zdjęciu, szczery uśmiech przyjaciela. Grzywka jak zawsze opadała mu na czoło, przysłaniając brązowe tęczówki, a strzelba w ręku dodawała męskości. Z sekundy na sekundę jednak zaczął odczuwać smutek i tęsknotę. Uzmysłowił sobie, że te chwile nigdy więcej się nie powtórzą. Tak bardzo brakowało mu obecności Wesa. Zrozumiał to dopiero, gdy ponownie go ujrzał. Do tego czasu usilnie starał się wymazać z pamięci każde wspomnienie związane z nim. Chociaż zawsze, kiedy zamykał oczy, widział twarz Wesleya, robił wszystko, aby o niej zapomnieć. Był idiotą, skoro myślał, że to podziała. Przecież nikomu jak dotąd nie udało się wyrzucić z serca ważnej osoby. Lecz musiał zrobić cokolwiek, bo inaczej wylądowałby w wariatkowie. Zacisnął usta, powodując, że stworzyły cienką linię.
- Jak się poznaliście? - spytała Shail tak cicho, że Justin ledwo to usłyszał przez natłok przykrych myśli. Nawet nie zauważył, kiedy wyślizgnęła mu się i zajęła miejsce na pościelonym od rana łóżku. Przełknął gulę, która diametralnie szybko urosła w jego gardle. Naprawdę nie chciał do tego wracać, ale zbyt długo tłumił w sobie emocje. Możliwe, że wygadanie się w jakimś stopniu pozwoli mu ulżyć. Dołączył do dziewczyny, siadając obok.
- Rok 2010. Dowódca poinformował nas o jakimś nowym gościu, co wzbudziło oburzenie wśród wszystkich. Przez tak krótki czas zdążyliśmy się zgrać, a tu nagle miał pojawić się ktoś obcy - mówił na jednym tchu, wciąż tępo wpatrując się w szarą ścianę. - Co gorsza, to ja miałem wprowadzić go w to gówno. Byłem wściekły, bo odebrali mi starego partnera. Na początku nie mogłem patrzeć na Wesleya, tak bardzo mnie irytował - zaśmiał się pod nosem, cofając się w czasie. - Zawsze, kiedy chociaż coś powiedział, po prostu go olewałem. Był przecież świeżuchem, a ich nikt nie słucha - wzruszył ramionami i wydął usta, dłużej się nad czymś zastanawiając. - Wyruszyliśmy na akcję. Sam dobrze nie pamiętam, z kim mieliśmy walczyć. Skurwiele zaatakowali nas z każdej strony – machinalnie zacisnął dłonie na materiale poszewki. Shailene wpatrywała się w niego jak zaczarowana, pochłaniając każde słowo towarzysza. - Połowa mojego oddziału po prostu uciekła. Reszta nie przeżyła, albo zarobiła kulkę. W tym ja.
Po tych słowa Shail odchrząknęła i otworzyła szerzej oczy. Nie mogła uwierzyć, że tak młody chłopak przeszedł tyle w swoim życiu. Walczył o to, co słuszne, podczas gdy ona w tamtym okresie jeszcze bawiła się lalkami z koleżankami na podwórku. Zrobiło jej się głupio, że tak szybko go osądziła.
- Wesley jako jedyny pokazał, że ma jaja. Cholera byłem pod wrażeniem, kiedy złapał za karabin i powystrzelał tych gnoi. Uratował mi życie. Gdyby nie on, pewnie leżałbym kilka metrów pod ziemią.
Nagle nastała cisza. Justin wypuścił powietrze, uświadamiając sobie, że ciągle je wstrzymywał. Skrawki wspomnień wirowały po jego umyśle. Mimo, że czuł żal, uśmiechnął się. Przekręcił głowę i zerknął na szatynkę. Parę razy otwierała usta, ale po chwili zamykała je, jakby nagle uciekła jej ważna myśl. W rzeczywistości nie miała zielonego pojęcia, co powinna mu powiedzieć. Współczuła mu i zarazem Wesleyowi. Nigdy tak naprawdę nie zastanawiała się nad tym, co dokładnie robi. Zazwyczaj była wściekła na brata, za zostawienie ich i oddanie się służbie. Ale po wysłuchaniu historii Justina, wszystko zrozumiała. Chyba nigdy nie czuła się tak zażenowana i zawstydzona zarazem. Pragnęła przeprosić Wesa za każdą obelgę, jaką kierowała w jego stronę zawsze, kiedy wyjeżdżał. Niestety nie miała takiej możliwości i to sprawiło, że na twarz Shail wkradł się grymas.
- Dość tych sentymentalnych historyjek - machnął ręką chłopak i wyszczerzył się, niczym rekin. - Twoja kolej. Zdradź mi coś o sobie, Shailene - jego głos, gdy zwrócił się do niej pełnym imieniem był głęboki, chrapliwy… pełen pożądania.
Momentalnie wróciła na ziemię. Bezwiednie zagryzła wargę, a zauważywszy, że wzrok szatyna zjeżdża na jej usta, wyprostowała się i wstała. Między nimi zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie, niż było dotychczas. O ile taka możliwość w ogóle istniała. Nadal nie umiała wytłumaczyć, dlaczego jej organizm tak reagował na obecność Justina. Postanowiła, że dopóki tego nie zrozumie, będzie utrzymywać między nimi dystans. Najlepiej kilometrowy, choć to nie wchodziło w grę, zważywszy na to, że mieszkali pod jednym dachem.
- Koniec tych zwierzeń na dziś - mruknęła. Odwróciła się gotowa, aby odejść. Justin szybkim jak błyskawica ruchem wyciągnął rękę i złapał lewy nadgarstek Shail. Zmusiła się i spojrzała na niego. Nastroszył brwi, aż zaczęła się zastanawiać, co chodzi mu po głowie. Znów był na tyle, blisko, że włosy na jej karku stanęły dęba.
- Powiesz mi, chociaż dlaczego tak bardzo mnie nie lubisz? - spytał przejętym tonem. Zmarszczył brwi, a jego brązowe tęczówki zalśniły, przez co przypominał małego szczeniaka, domagającego się przekąski.
- Tylko, jeśli zdradzisz mi prawdziwe motywy twojego przyjazdu tutaj - odpowiedziała, a sekundę potem chłopak poluzował uścisk i pozwolił jej odejść.
1:0, dla Shailene! I kto jest teraz górą?

~*~
 Hej kochani!
Zostawiam was z kolejnym rozdziałem. Poznaliście trochę przeszłości Justina. Jak wrażenia? 
Od dzisiaj zaczynam ferie, a co za tym idzie planuje duuuuuużo pisania, pomiędzy jazdami, nauką znaków i przepisów drogowych oraz spotkaniami ze znajomymi!
Chciałabym wam podziękować, ponieważ pod ostatnim rozdziałem pojawiło się ponad 30 komentarzy. Jednak potraficie, nawet nie wiecie jak to motywuje (osoby, które również piszą pewnie przekonały się o tym na własnej skórze! haha) Liczba obserwatorów, informowanych i wyświetleń stale rośnie, co bardzo mnie cieszy! Ponad to coraz więcej osób reklamuje to ff, za co jestem mega wdzięczna. Przyda się każda pomoc! 

Ładnie proszę o wasze opinie pod rozdziałem oraz o tweetowanie #OpiekunPL

30 komentarzy:

  1. czekam na kolejny, naprawde super
    shippuje ich!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jezu kocham to opowiadanie *.* Normalnie już zaczynam shippować Shailene i Justina <3 ta akcja z tą kabiną albo w pokoju Justina >>>>> Chcę już następny *o* | @LLWTBBE

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielkie woow !! Nie spodziewałam sie tej akcji w łazience. I ten tajemniczy w kapturze i ten napis na lustrze !? Aż gęsią skórkę dostałam. Biedna Shailene. Robi sie ciraz ciekawiej a ja coraz bardziej nie moge sie doczekać nn. No teraz Ci zazdroszczę tb ferie sie zaczynają a ja już muszę do sql iść. Rozdział fajny i ciekawy. Czekam nn ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze to rozegrała :)
    Rozdział meeega :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietny :*** jeju nie moge sie doczekac kolejnego :33 @nxd69

    OdpowiedzUsuń
  6. ale akcja w łazience *,*

    jestem głupia, a rozdział jest boski *__*

    OdpowiedzUsuń
  7. hahah ta ale go zaskoczyła :D super !

    OdpowiedzUsuń
  8. Myślałam już, że ktoś porwie Shai! Mogłam się spodziewać wszystkiego, ale nie tego, że ktoś narazie tylko da ostrzeżenie Justinowi. Jednak potrafisz trzymać człowieka w napięciu. Pogratulować. Rozdział jest naprawdę cudny! I do tego to, jak Justin próbuje zbliżyć się do Shai, to takie urocze *.* Jestem tylko niecierpliwa co do ich zbliżenia. No cholera jasna! Chcę chociaż by się przytulili, już! <3

    www.collision-fanfiction.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. WOW to nieźle ciekawe co to za typek, dobrze, że Jus się zorientował bo możliwe że by ja porwał ;o a ta historia Justina była kochana, już się nie mogę doczekać kiedy zaczną coś ze sobą *-* super rozdział, z niecierpliwością czekam na next i do zobaczenia przy nn xoxo

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja już po prostu czekam na kolejny rozdział, bo robi sie coraz lepiej haha. Twoje ferie sie zaczynają, a moje kończą ;( Życzę duuuużo weny do pisania
    @_KidrauhlsBack_ ❤

    OdpowiedzUsuń
  11. akcja się rozkręca i jestem coraz bardziej zaciekawiona :) Też zaczynam teraz ferie... Co do rozdziału to bardzo mi się podoba, pozdrawiam oraz życzę weny @Mika69_1D x

    OdpowiedzUsuń
  12. Boże, już myślałam, że dojdzie między nimi do pocałunku, czy coś.. to by było piękne! ♥ ale na to jeszcze przyjdzie pora!
    ta opowieść Justina >>>>
    w ogóle cały rozdział >>>>
    to opowiadanie to życie!
    czekam na więcej! ♥
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  13. NIECH TO FF ZOSTANIE MOJA WALENTYNKA JEZU

    OdpowiedzUsuń
  14. jeju świetny niech oni już będą razem dnkmncbvmhejbe tak strasznie tego chce poinformuj mnie o kolejnym @overagainxx

    OdpowiedzUsuń
  15. ten rozdzial jest naprawde swietny. najlepszy jak do tej pory moim zdaniem

    OdpowiedzUsuń
  16. Niesamowite jest to opowiadanie i to jak cudownie dobierasz słowa opisując poszczególne rzeczy. Ciekawi mnie przeszłość Justina i dalsze sytuacje które będą miały miejsc pomiędzy głównymi bohaterami ! Ogromnie się ciesze ,że masz teraz wolne i będziesz dużo pisać wobec tego życzę Ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział pełen wrażeń (:
    Molly

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowny ,niesamowity ,zaskakujący !
    Jest mnóstwo słów ,aby opisać jak dobry jest ten rozdział.
    Przyjemnie się czyta twoje opowiadanie i sposób jaki piszesz zachęca mnie do nieustannego gapienia się w komputer czekając na następne wydarzenia.
    Jestem pewna ,że będę miała ciarki na rękach kiedy coś się między nimi wydarzy ! Matko proszę Cie nie torturuj nas i jak najszybciej dodaj kolejny wspaniały rozdział ! (:

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja również zaczełam teraz ferie :) Świetny rozdział .Życzę weny :) @LIttle1Lies

    OdpowiedzUsuń
  19. Świetny ,czekam z niecierpliwością na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Dzisiaj dopiero znalazłam tego bloga i jak dla mnie jest świetny !!! Czeam na next.

    OdpowiedzUsuń
  21. Świetny! Kocham to opowiadanie<3 chociaż to dopiero 4 rozdział, ale jak czytam to aż mnie ciarki przechodzą,! Czekam na nn<3

    OdpowiedzUsuń
  22. woow, jest świetnie! woow!
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  23. Jeej... Naprawde w cudowny, ale kurcze w jednym momencie łezki mi pociekły (w ostatniej scenie, gdy rozmawiali o jej bracie :c) cuudowny *-* KOcham to opowiadanie ;3 i nie mogę się doczekać więcej ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Cuuudoooo ,tak to jest dobre słowo ,aby podsumować ten rozdział !
    Aż to zołza z tej Shailene ,Justin tak słodziutko się spytał :3
    Matko ,czytając to opowiadanie czuje się jak podniecona 13 latka :D
    Czekam na kolejne cuuuudooooo :*

    OdpowiedzUsuń
  25. Świetny x /@biebssupply

    OdpowiedzUsuń