Czas zdawał się zwolnić. Justin
beznamiętnie wpatrywał się we wskazówki, które leniwie przemieszczały się po
tarczy zegara. Minuta, dwie, pięć, dziesięć. Shailene zdecydowanie zbyt dużo czasu
spędzała w łazience. W normalnych okolicznościach pewnie przejąłby się faktem,
że zniknęła na tak długo, ale przecież była dziewczyną. A one uważały toaletę
za święte pomieszczenie.
Wyprostował się na krześle, bo do
tej pory tyłek wciąż mu zjeżdżał. Dzwoneczki zawieszone nad drzwiami zadźwięczały,
więc Justin mechanicznie powlókł tam spojrzenie. Z ust nowo przybyłej osoby
wymsknęło się kilka przekleństw. Ta postać momentalnie zaintrygowała szatyna.
Musiał zmrużyć oczy, chcąc dojrzeć więcej szczegółów. Chociaż na zewnątrz
panował upał, tajemniczy klient postawił na czarne odcienie. Justin nie mógł
ujrzeć jego twarzy, bowiem jej część skryta była pod kapturem. Na widoku
pozostała jedynie silnie zarysowana szczęka i usta wygięte w grymasie. Na
podstawie budowy ciała, wywnioskował, że to chłopak. Rękawy bluzy opinały
mięśnie, a włosy były na tyle krótkie, że w ogóle nie było ich widać.
Nieznajomy pośpiesznie ruszył
przed siebie, przy okazji trącając ramieniem Biebera. Nawet nie przeprosił. Po
prostu pognał w kierunku ubikacji. I wtedy wszystko stało się jasne.
Justin poderwał się na równe nogi
w ułamku sekundy i równie szybko popędził wzdłuż korytarza. Zakapturzona postać
zatrzasnęła mu drzwi przed nosem. Zaczął siłować się z klamką, ale jak na złość
ani drgnęła. Wściekły uderzył dłonią w drewno. Ze zdartych kostek poleciał delikatny
strumyk krwi, ale w jego żyłach płynęło zbyt dużo adrenaliny, aby odczuł
jakikolwiek ból. Ustawił się prawym barkiem do drzwi, postanawiając je wyważyć.
Kiedy jednak nabierał rozpędu, nieoczekiwanie otworzyły się szeroko, a on z
impetem wpadł do środka. Poślizgnął się na płytkach i o mały włos nie runął na
podłogę.
Rozejrzał się po pomieszczeniu,
ale nikogo tam nie było. Zauważył otwarte na oścież okno, co tylko upewniło go w
tym, jak uciekł tajemniczy chłopak. Przeklął na głos i jeszcze raz rzucił
spojrzeniem wokół. Musiał znaleźć jakieś dowody. Odwrócił się twarzą do lustra
i zamarł. Zamrugał gwałtownie, ponieważ musiał upewnić się, czy to wszystko
dzieję się naprawdę. Gdy ponownie uniósł wzrok, wciąż rozciągał się przed nim
ten sam widok. Kilkanaście niezgrabnie zapisanych liter układało się w słowa, a
te z kolegi w pełne zdanie.
Obserwuję
cię.
Tak bardzo pogrążył się w rozszyfrowywaniu
tej informacji, że nawet nie usłyszał ciągłego nawoływania Shail z kabiny. Stał
jak słup soli, wpatrując się w napis. Jego umysł okazał się niezdolny do
stworzenia logicznego wytłumaczenia, tego, co właśnie zaobserwował. Zacisnął wargę
tak mocno, że poczuł w ustach metaliczny smak krwi. Ogarnęła go złość. Był
wściekły na siebie, że pozwolił mu uciec. Rozumiał, że miał do czynienia z
jakimś profesjonalistą i zamierzał go znaleźć. Za wszelką cenę. Justin nie
pozwoli, aby w jego obecności, coś złego stało się Shailene. Przyjechał tu z
wyznaczonym celem. Chronić ją. I dotrzyma tej obietnicy.
- Justin, jesteś tam do cholery? -
warknęła, wytrącając go tym samym z refleksji. Oprzytomniał i pośpiesznie starł
ręką napis. Shailene nie mogła się o niczym dowiedzieć. To zmieniłoby ją
bezpowrotnie. Czasem kłamstwo wydaje się lepsze, niż najszczersza prawda. Była
za młoda, aby wkroczyć do tego mrocznego świata. Po jakimś czasie spędzonym po
ciemnej stronie, każdy człowiek traci odrobinę duszy i człowieczeństwa. Nie
wyobrażał sobie, żeby z tą niewinną dziewczyną stało się to samo, co z nim i
Wesleyem.
Chwycił za klamkę od kabiny, ale
ona również nie drgnęła. Westchnął poirytowany całą tą sytuacją. Ten gnojek już
nieźle zaszedł mu za skórę. Powinien się strzec, bo miał na ogonie Justina
Biebera.
- Odsuń się od drzwi - polecił
stanowczym tonem. Cóż, tym razem naprawdę będzie musiał uporać się z drzwiami
siłą. Wycofał się, zamachnął i kopnął w drewno, jak najmocniej potrafił.
Wyobraził sobie, że to worek treningowy, a potem zabójca Wesleya. Ze zdziwienia
otworzył szeroko oczy. Wystarczył jeden porządny kopniak, a drzwi wyłamały się
z zawiasów.
Shailene stała w kącie z
rozchylonymi ustami. Nie za bardzo rozumiała, co właśnie się stało. Drzwi
runęły przed nią z hukiem i gdyby w porę się nie wycofała, pewnie by ją
przygniotły. Patrzyła na Justina, jakby właśnie zobaczyła ducha, bez mrugnięcia
okiem. Próbowała pokonać przeszkodę, ale z trudem jej to szło, więc Justin
podał dziewczynie rękę. Ścisnęła ją po krótkim namyśle. Odetchnęła z ulgą,
kiedy wreszcie wydostała się z tej małej komórki. Nadal nie wiedziała, co tak
naprawdę się wydarzyło. Zaczęła wmawiać sobie, że kroki, które słyszała, to
tylko wymysł wyobraźni.
- Wiesz, że wystarczyło iść po
kogoś z obsługi zamiast wywarzać od razu drzwi? - zaśmiała się pod nosem, kręcąc
głową z nie do wierzenia. Serce Shail wypełniło się przyjemnym ciepłem, ponieważ
Justin naprawdę się poświęcił, by jej pomóc. Poza tym była pod wrażeniem jego
siły.
Nie odpowiedział. Oczywiście, że
wiedział, ale wciąż wolał trzymać się swoich niecodziennych metod.
Gdyby nie fakt, że zdążył
przywyknąć do ciągłych nietypowych wizyt, pewnie wkurzyłby się, widząc w swoim
pokoju Shailene. Oparł się barkiem o framugę drzwi i podziwiał dziewczynę z
bezpiecznej odległości, w pełnym skupieniu i ciszy. Zwrócona była do niego
plecami. Ostatnie promienie słońca, wpadały przez okno, oświetlając jej sylwetkę.
Kosmyki prostych włosów swobodnie opadały do przodu, prawdopodobnie zakrywając
twarz szatynki i przepiękne oczy. Były błękitno-szare i to o wiele bardziej,
niż tęczówki jakiejkolwiek osoby, którą wcześniej widział. Próbował wyobrazić sobie
je w tamtym momencie, gdy spoglądał na kontury Shail.
Nogi same wyrwały się do przodu.
Szedł na palcach, ponieważ ostatnią rzeczą, jaką chciał zrobić, to zwrócenie na
siebie uwagi. Zamiast tego wolał ją zaskoczyć. Sprawić, że drgnie na samą myśl o
tej bliskości. Zdążył zauważyć, że w jego towarzystwie krępowała się, a to
sprawiało mu przeogromną satysfakcję. Lubił dominować i uwielbiał, kiedy
Shailene z przebojowej kobiety, zamieniała się w potulną i posłuszną dziewczynę.
Tak czy siak, podobały mu się obie wersje. Przez moment żałował, że obok nie ma
Wesleya, który postawiłby go do pionu. Ostatecznie stwierdził, że czego oczy
nie widzą, temu sercu nie żal.
Zaszedł ją od tyłu. Zatrzymał się
tak, blisko, że między tą dwójką, nie zmieściłaby się nawet kartka papieru. Ich
ciała ocierały się, a Shail o mały włos nie wrzasnęła z przerażenia. Kątem oka zobaczyła
silnie zarysowaną linię szczęki chłopaka. Poczuła woń jego perfum i aż zakręciło
jej się w głowie. Jej ciało zesztywniało momentalnie. Serce szatynki
podskoczyło do gardła i pulsowało tak bardzo, że nie mogła wydusić z siebie
słowa. Wstyd zdzielił ją prosto w twarz. Justin złapał ją na gorącym uczynku, a
ona nie potrafiła wymyślić sensownej wymówki. Poczuła jak chłopak muska jej
talię swoimi dużymi dłońmi, by sekundę później wskazać palcem na fotografię,
którą wciąż kurczowo ściskała w drżących rękach. Przedstawiała dwóch uśmiechniętych
chłopaków, wyglądali na szczęśliwych. Bez problemu rozpoznała ich twarze.
- To ja, jeśli zmylił cię ten
mundur - ciepły oddech chłopaka przeciął powietrze tuż obok ucha szatynki.
Podziwiał z fascynacją jak na skórze towarzyszki pojawia się gęsia skórka.
Uśmiechnął się triumfalnie tak, aby tego nie zarejestrowała. Wciąż nie odstępując
jej na krok i jeszcze bardziej napierając na ciało Shailene, oparł podbródek na
barku koleżanki.
Dawno nie przeglądał tych
fotografii, chociaż wciąż leżały na wierzchu. Najprawdopodobniej po prostu bał
się na nie spojrzeć. Zdawał sobie, bowiem sprawę, że wywołają u niego masę
sprzecznych uczuć. Tak jak wtedy. Najpierw zrobiło mu się ciepło na sercu,
kiedy zobaczył uwieczniony na zdjęciu, szczery uśmiech przyjaciela. Grzywka jak
zawsze opadała mu na czoło, przysłaniając brązowe tęczówki, a strzelba w ręku
dodawała męskości. Z sekundy na sekundę jednak zaczął odczuwać smutek i tęsknotę.
Uzmysłowił sobie, że te chwile nigdy więcej się nie powtórzą. Tak bardzo
brakowało mu obecności Wesa. Zrozumiał to dopiero, gdy ponownie go ujrzał. Do
tego czasu usilnie starał się wymazać z pamięci każde wspomnienie związane z
nim. Chociaż zawsze, kiedy zamykał oczy, widział twarz Wesleya, robił wszystko,
aby o niej zapomnieć. Był idiotą, skoro myślał, że to podziała. Przecież nikomu
jak dotąd nie udało się wyrzucić z serca ważnej osoby. Lecz musiał zrobić
cokolwiek, bo inaczej wylądowałby w wariatkowie. Zacisnął usta, powodując, że
stworzyły cienką linię.
- Jak się poznaliście? - spytała
Shail tak cicho, że Justin ledwo to usłyszał przez natłok przykrych myśli.
Nawet nie zauważył, kiedy wyślizgnęła mu się i zajęła miejsce na pościelonym od
rana łóżku. Przełknął gulę, która diametralnie szybko urosła w jego gardle. Naprawdę
nie chciał do tego wracać, ale zbyt długo tłumił w sobie emocje. Możliwe, że
wygadanie się w jakimś stopniu pozwoli mu ulżyć. Dołączył do dziewczyny, siadając
obok.
- Rok 2010. Dowódca poinformował
nas o jakimś nowym gościu, co wzbudziło oburzenie wśród wszystkich. Przez tak
krótki czas zdążyliśmy się zgrać, a tu nagle miał pojawić się ktoś obcy - mówił
na jednym tchu, wciąż tępo wpatrując się w szarą ścianę. - Co gorsza, to ja
miałem wprowadzić go w to gówno. Byłem wściekły, bo odebrali mi starego
partnera. Na początku nie mogłem patrzeć na Wesleya, tak bardzo mnie irytował -
zaśmiał się pod nosem, cofając się w czasie. - Zawsze, kiedy chociaż coś powiedział,
po prostu go olewałem. Był przecież świeżuchem, a ich nikt nie słucha -
wzruszył ramionami i wydął usta, dłużej się nad czymś zastanawiając. -
Wyruszyliśmy na akcję. Sam dobrze nie pamiętam, z kim mieliśmy walczyć.
Skurwiele zaatakowali nas z każdej strony – machinalnie zacisnął dłonie na
materiale poszewki. Shailene wpatrywała się w niego jak zaczarowana, pochłaniając
każde słowo towarzysza. - Połowa mojego oddziału po prostu uciekła. Reszta nie
przeżyła, albo zarobiła kulkę. W tym ja.
Po tych słowa Shail odchrząknęła
i otworzyła szerzej oczy. Nie mogła uwierzyć, że tak młody chłopak przeszedł
tyle w swoim życiu. Walczył o to, co słuszne, podczas gdy ona w tamtym okresie
jeszcze bawiła się lalkami z koleżankami na podwórku. Zrobiło jej się głupio,
że tak szybko go osądziła.
- Wesley jako jedyny pokazał, że
ma jaja. Cholera byłem pod wrażeniem, kiedy złapał za karabin i powystrzelał
tych gnoi. Uratował mi życie. Gdyby nie on, pewnie leżałbym kilka metrów pod
ziemią.
Nagle nastała cisza. Justin
wypuścił powietrze, uświadamiając sobie, że ciągle je wstrzymywał. Skrawki
wspomnień wirowały po jego umyśle. Mimo, że czuł żal, uśmiechnął się. Przekręcił
głowę i zerknął na szatynkę. Parę razy otwierała usta, ale po chwili zamykała
je, jakby nagle uciekła jej ważna myśl. W rzeczywistości nie miała zielonego pojęcia,
co powinna mu powiedzieć. Współczuła mu i zarazem Wesleyowi. Nigdy tak naprawdę
nie zastanawiała się nad tym, co dokładnie robi. Zazwyczaj była wściekła na
brata, za zostawienie ich i oddanie się służbie. Ale po wysłuchaniu historii
Justina, wszystko zrozumiała. Chyba nigdy nie czuła się tak zażenowana i zawstydzona
zarazem. Pragnęła przeprosić Wesa za każdą obelgę, jaką kierowała w jego stronę
zawsze, kiedy wyjeżdżał. Niestety nie miała takiej możliwości i to sprawiło, że
na twarz Shail wkradł się grymas.
- Dość tych sentymentalnych
historyjek - machnął ręką chłopak i wyszczerzył się, niczym rekin. - Twoja
kolej. Zdradź mi coś o sobie, Shailene - jego głos, gdy zwrócił się do niej pełnym
imieniem był głęboki, chrapliwy… pełen pożądania.
Momentalnie wróciła na ziemię.
Bezwiednie zagryzła wargę, a zauważywszy, że wzrok szatyna zjeżdża na jej usta,
wyprostowała się i wstała. Między nimi zrobiło się jeszcze bardziej niezręcznie,
niż było dotychczas. O ile taka możliwość w ogóle istniała. Nadal nie umiała
wytłumaczyć, dlaczego jej organizm tak reagował na obecność Justina. Postanowiła,
że dopóki tego nie zrozumie, będzie utrzymywać między nimi dystans. Najlepiej
kilometrowy, choć to nie wchodziło w grę, zważywszy na to, że mieszkali pod jednym
dachem.
- Koniec tych zwierzeń na dziś -
mruknęła. Odwróciła się gotowa, aby odejść. Justin szybkim jak błyskawica
ruchem wyciągnął rękę i złapał lewy nadgarstek Shail. Zmusiła się i spojrzała
na niego. Nastroszył brwi, aż zaczęła się zastanawiać, co chodzi mu po głowie.
Znów był na tyle, blisko, że włosy na jej karku stanęły dęba.
- Powiesz mi, chociaż dlaczego
tak bardzo mnie nie lubisz? - spytał przejętym tonem. Zmarszczył brwi, a jego
brązowe tęczówki zalśniły, przez co przypominał małego szczeniaka, domagającego
się przekąski.
- Tylko, jeśli zdradzisz mi
prawdziwe motywy twojego przyjazdu tutaj - odpowiedziała, a sekundę potem chłopak
poluzował uścisk i pozwolił jej odejść.
1:0, dla Shailene!
I kto jest teraz górą?
~*~
Hej kochani!
Zostawiam was z kolejnym rozdziałem. Poznaliście trochę przeszłości Justina. Jak wrażenia?
Od dzisiaj zaczynam ferie, a co za tym idzie planuje duuuuuużo pisania, pomiędzy jazdami, nauką znaków i przepisów drogowych oraz spotkaniami ze znajomymi!
Chciałabym wam podziękować, ponieważ pod ostatnim rozdziałem pojawiło się ponad 30 komentarzy. Jednak potraficie, nawet nie wiecie jak to motywuje (osoby, które również piszą pewnie przekonały się o tym na własnej skórze! haha) Liczba obserwatorów, informowanych i wyświetleń stale rośnie, co bardzo mnie cieszy! Ponad to coraz więcej osób reklamuje to ff, za co jestem mega wdzięczna. Przyda się każda pomoc!
Ładnie proszę o wasze opinie pod rozdziałem oraz o tweetowanie #OpiekunPL
ŚWIETNY ! :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny, naprawde super
OdpowiedzUsuńshippuje ich!
Jezu kocham to opowiadanie *.* Normalnie już zaczynam shippować Shailene i Justina <3 ta akcja z tą kabiną albo w pokoju Justina >>>>> Chcę już następny *o* | @LLWTBBE
OdpowiedzUsuńWielkie woow !! Nie spodziewałam sie tej akcji w łazience. I ten tajemniczy w kapturze i ten napis na lustrze !? Aż gęsią skórkę dostałam. Biedna Shailene. Robi sie ciraz ciekawiej a ja coraz bardziej nie moge sie doczekać nn. No teraz Ci zazdroszczę tb ferie sie zaczynają a ja już muszę do sql iść. Rozdział fajny i ciekawy. Czekam nn ��
OdpowiedzUsuńDobrze to rozegrała :)
OdpowiedzUsuńRozdział meeega :D
Swietny :*** jeju nie moge sie doczekac kolejnego :33 @nxd69
OdpowiedzUsuńale akcja w łazience *,*
OdpowiedzUsuńjestem głupia, a rozdział jest boski *__*
hahah ta ale go zaskoczyła :D super !
OdpowiedzUsuńMyślałam już, że ktoś porwie Shai! Mogłam się spodziewać wszystkiego, ale nie tego, że ktoś narazie tylko da ostrzeżenie Justinowi. Jednak potrafisz trzymać człowieka w napięciu. Pogratulować. Rozdział jest naprawdę cudny! I do tego to, jak Justin próbuje zbliżyć się do Shai, to takie urocze *.* Jestem tylko niecierpliwa co do ich zbliżenia. No cholera jasna! Chcę chociaż by się przytulili, już! <3
OdpowiedzUsuńwww.collision-fanfiction.blogspot.com
genialny rozdział :*
OdpowiedzUsuńWOW to nieźle ciekawe co to za typek, dobrze, że Jus się zorientował bo możliwe że by ja porwał ;o a ta historia Justina była kochana, już się nie mogę doczekać kiedy zaczną coś ze sobą *-* super rozdział, z niecierpliwością czekam na next i do zobaczenia przy nn xoxo
OdpowiedzUsuńJa już po prostu czekam na kolejny rozdział, bo robi sie coraz lepiej haha. Twoje ferie sie zaczynają, a moje kończą ;( Życzę duuuużo weny do pisania
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
akcja się rozkręca i jestem coraz bardziej zaciekawiona :) Też zaczynam teraz ferie... Co do rozdziału to bardzo mi się podoba, pozdrawiam oraz życzę weny @Mika69_1D x
OdpowiedzUsuńBoże, już myślałam, że dojdzie między nimi do pocałunku, czy coś.. to by było piękne! ♥ ale na to jeszcze przyjdzie pora!
OdpowiedzUsuńta opowieść Justina >>>>
w ogóle cały rozdział >>>>
to opowiadanie to życie!
czekam na więcej! ♥
@saaalvame
boze kcham
OdpowiedzUsuńNIECH TO FF ZOSTANIE MOJA WALENTYNKA JEZU
OdpowiedzUsuńPOZWALAM NA TO HAHAHAH
Usuńjeju świetny niech oni już będą razem dnkmncbvmhejbe tak strasznie tego chce poinformuj mnie o kolejnym @overagainxx
OdpowiedzUsuńten rozdzial jest naprawde swietny. najlepszy jak do tej pory moim zdaniem
OdpowiedzUsuńNiesamowite jest to opowiadanie i to jak cudownie dobierasz słowa opisując poszczególne rzeczy. Ciekawi mnie przeszłość Justina i dalsze sytuacje które będą miały miejsc pomiędzy głównymi bohaterami ! Ogromnie się ciesze ,że masz teraz wolne i będziesz dużo pisać wobec tego życzę Ci dużo weny i z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział pełen wrażeń (:
OdpowiedzUsuńMolly
Cudowny ,niesamowity ,zaskakujący !
OdpowiedzUsuńJest mnóstwo słów ,aby opisać jak dobry jest ten rozdział.
Przyjemnie się czyta twoje opowiadanie i sposób jaki piszesz zachęca mnie do nieustannego gapienia się w komputer czekając na następne wydarzenia.
Jestem pewna ,że będę miała ciarki na rękach kiedy coś się między nimi wydarzy ! Matko proszę Cie nie torturuj nas i jak najszybciej dodaj kolejny wspaniały rozdział ! (:
Ja również zaczełam teraz ferie :) Świetny rozdział .Życzę weny :) @LIttle1Lies
OdpowiedzUsuńŚwietny ,czekam z niecierpliwością na następny ! :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj dopiero znalazłam tego bloga i jak dla mnie jest świetny !!! Czeam na next.
OdpowiedzUsuńŚwietny! Kocham to opowiadanie<3 chociaż to dopiero 4 rozdział, ale jak czytam to aż mnie ciarki przechodzą,! Czekam na nn<3
OdpowiedzUsuńwoow, jest świetnie! woow!
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
Jeej... Naprawde w cudowny, ale kurcze w jednym momencie łezki mi pociekły (w ostatniej scenie, gdy rozmawiali o jej bracie :c) cuudowny *-* KOcham to opowiadanie ;3 i nie mogę się doczekać więcej ;)
OdpowiedzUsuńCuuudoooo ,tak to jest dobre słowo ,aby podsumować ten rozdział !
OdpowiedzUsuńAż to zołza z tej Shailene ,Justin tak słodziutko się spytał :3
Matko ,czytając to opowiadanie czuje się jak podniecona 13 latka :D
Czekam na kolejne cuuuudooooo :*
Super!
OdpowiedzUsuńŚwietny x /@biebssupply
OdpowiedzUsuń