piątek, 30 stycznia 2015

Rozdział drugi



Z początku miała ochotę się roześmiać, ale zaraz po tym przybrała kamienny wyraz twarzy. Przez głowę Shailene przebiegło milion teorii, kim mógł być ten tajemniczy chłopak. Oszust? Żartowniś? A może rzeczywiście przyjaciel jej brata? Nigdy wcześniej nie miała z nim styczności, więc nie mogła od razu założyć, że Wesley znał go, w dodatku bardzo dobrze.
Niechętnie obiegła go wzrokiem, milimetr po milimetrze. Zaczęła od czubka głowy. Brązowa grzywka postawiona była do góry, ale niemal każdy kosmyk włosów odstawał na inną stronę. Tęczówki w tym samym kolorze błyszczały niczym świeżo wypolerowane drewno pod wpływem promieni słonecznych, co dawało im efekt seksownego spojrzenia. Pełne usta w kształcie serca drgały lekko. Dostrzegła parę pieprzyków na jego mocno zarysowanej szczęce. Niewątpliwie należał do przystojnych facetów. Całkiem wysoki, o opalonej skórze. Pomyślała, że pewnie nie raz złamał serce jakiejś zapatrzonej w niego dziewczynie. Zjechała wzrokiem nieco niżej, lustrując jego ubiór. Zwykła, biała bluzka, skórzana kurtka oraz zdarte dżinsy. Całość dopełniały dwa nieśmiertelniki, zwisające z jego szyi oraz para srebrnych kolczyków w uszach. Dzięki podwiniętym rękawom, prezentował swoje liczne tatuaże.
Pragnęła coś powiedzieć, ale nagle wszystkie myśli ulotniły się z jej czaszki. Nawet nie wiedziała, kiedy zagryzła wargę. Chłopak najwyraźniej zauważył to, bowiem posłał dziewczynie pawie oko, a następnie znowu przemówił.
- Rozmawiamy tutaj czy zaprosisz mnie do środka? - jeszcze nigdy wcześniej nie słyszała takiego głosu. Miał rzadką, wyszukaną barwę i przebijało z niego chłodne opanowanie. Kiedy jednak bardziej się wsłuchała, doszukała się ledwo dostrzegalnej nutki ciepła oraz uroczej chrypki.
W oszołomieniu skinęła głową i zrobiła mu miejsce. Przemknął obok niej, zwinnie, niczym kot. Ruszyła za nieznajomym, wlepiając palące spojrzenie w jego szerokie ramiona. Poruszał się z taką gracją, zupełnie jak model na wybiegu. Próbowała skleić myśli w kupę, bo rozbiegały się na wszystkie strony. Co ona tak naprawdę wyprawiała? Właśnie wpuściła do mieszkania obcego mężczyznę, który równie dobrze mógł być seryjnym mordercą, albo gwałcicielem.
Szatyn zatrzymał się tak niespodziewanie, że rozpędzona Shailene o mało na niego nie wpadła. Zastanawiała się, co tak bardzo przyciągnęło uwag nowo przybyłego, że zaprzestał marszu. Okazało się że po schodach właśnie schodziła jej matka. Moira Queen jak zawsze nienagannie ubrana i w idealnej fryzurze. Przystanęła w pół kroku, zerkając to na córkę, to na gościa. Na ustach Shail momentalnie namalował się chytry uśmieszek, kiedy wyobraziła sobie, jak na to wszystko zareaguje rodzicielka.
- Mamo, poznaj przyjaciela Wesleya, o którym nigdy nie wspominał - mruknęła niechętnie, z wyczuwalną kpiną i teatralnym gestem ręki wskazała na szatyna. Skinął głową w odpowiedzi, po czym podszedł do kobiety i ucałował jej dłoń. Shailene zmarszczyła brwi. Z nią nie przywitał się w ten sposób. Właściwie w ogóle tego nie zrobił. Zrozumiała, że nie wiedziała nawet jak się nazywał.
- Justin? - spytała Moira z nutką ciekawości w głosie.
Oczy Shail niemal wyskoczyły z orbity, kiedy rzekomy Justin ponownie kiwnął głową, potwierdzając tą informację. Złapała ręką brodę, by upewni się, czy czasem nie opadła, aż do ziemi.
- Znasz go? - wybuchła niespodziewanie, patrząc z wyrzutem na matkę. Była wściekła. Czy w tym domu nikt już o niej nie pamiętał? O wszystkim dowiadywała się na szarym końcu, jakby nic nie znaczyła.
- Wesley wspominał, że jego przyjaciel wpadnie nas odwiedzić.
Zacisnęła usta w wąską linię, powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś, czego potem mogłaby żałować. Usilnie starała się, aby jej myśli pozostały tylko w umyśle, a nie wypełzły na zewnątrz.
- Dlaczego nie przyjechał z tobą? - niespodziewanie zwróciła się do Justina. Skrzyżowała ręce na torsie, patrząc na niego wyczekująco. Wyglądała całkiem słodko, kiedy się złościła. Najwyraźniej nie miała pojęcia, że jej policzki pokryły się purpurą.
- W ostatniej chwili został przydzielony do nowego zadania i przeniesiony - wyjaśnił, używając, wcześniej wymyślonej regułki. Miał nadzieję, że mu uwierzy i najwyraźniej wszystko na to wskazywało. Zapadła cisza, co uznał, jako przyzwolenie do kontynuowania. - Wes prosił, abym sprawdził, co u was. Tylko ze mną może się kontaktować - dodał. Chciałby, żeby tak było. A w rzeczywistości nigdy już nie porozmawiają. Chyba, że Justin wpadnie na beznadziejny pomysł zapijania smutków w towarzystwie starej, fotografii przyjaciela.
- W takim razie przekaż mu, że jest okropnym bratem - syknęła. Nie zastanawiała się wtedy nad znaczeniem tych słów. Była zła na siebie, na matkę, a przede wszystkim na Wesleya. Znowu kompletnie ich olał i próbował wynagrodzić to przyjazdem jakiegoś obcego faceta. Szala się przelała. Jeśli myślał, że będzie mieszkać pod jednym dachem z tym idiotą, to grubo się mylił. Zamierzała uprzykrzyć mu życie, jak tylko się dało. Dzięki temu szybko wyjedzie i będzie miała go z głowy. Poza tym według niej, coś tutaj nie grało.
I zamierzała dowiedzie się co.

I m gonna take it slow,
I m not gonna rush to stroll, so she can get a sensual seduction.*
Znajoma melodia przebiła się przez mocny sen szatynki. Przez moment usilnie próbowała zagłuszyć dźwięk, jednak na marne. Wreszcie poddała się, odszukała na oślep telefon i wyłączyła irytujący budzik. Przejechała dłonią po zmęczonej twarzy, zanim otworzyła oczy. Minęła dłuższa chwila, nim przyzwyczaiła się do rażącego światła. Pogoda za oknem wydawała się wyśmienita. Problem tkwił w tym, że przez najbliższe kilka godzin miała gnić w szkole.
Ziewnęła przeciągle i usiadła na skraju łóżka, rozprostowując zesztywniałe od spania kości. Przelotnie spojrzała na wyświetlacz komórki, który poinformował ją, że dochodzi ósma. Gdyby tylko znalazła tego głupca, który wymyślił, że lekcje powinny zaczynać się o dziewiątej rano, powiedziałaby mu, co o nim myśli. Tak wcześnie mózg przeciętnego nastolatka z pewnością nie funkcjonuje prawidłowo. Szczególnie jeśli na dworze grzeje słońce, a uczeń mieszka w przepięknym Seattle.
Westchnęła. Postanowiła, że ubierze się później, bo przecież miała jeszcze mnóstwo czasu. Wyszorowała jedynie zęby i rozczesała włosy. Zamknęła za sobą drzwi od pokoju, a ponieważ od zawsze była ciekawska, zerknęła kątem oka w kierunku pokoju Wesleya. Drzwi zostały otwarte, a w środku nie znajdowała się żadna, żywa dusza.
Uśmiechnęła się pod nosem, na samą myśl, że Justin może postanowił wyjechać. Dzień Shailene od razu zrobił się lepszy. Zeszła po schodach w świetnym humorze, podśpiewując nuty przypadkowej piosenki, która górowała na szczytach list przebojów. Mina szybko jej zrzedła, kiedy ujrzała przed sobą nielubianego chłopaka. Momentalnie zacisnęła dłonie w pięści. Nawet nie wiedziała, skąd wziął się u niej nagły przypływ złości. Nie mogła również rozstrzygnąć dlaczego tak bardzo Justin wkurzał ją swoją osobą. Może dlatego, że przyjechał tutaj ze swoimi brudnymi buciorami i próbuje zastąpić Wesleya. A przecież nikt nie mógł się z nim równać.
Przystanęła w pół kroku, bacznie obserwując towarzysza. Siedział przy stole jadalnianym, trzymając w dłoniach najświeższą prasę. Był tak pochłonięty czytaniem, że nie zauważył obecności Shail. Po jego prawej stronie leżał pusty talerz, a po lewej stał kubek. W pomieszczeniu unosił się zapach świeżo zaparzonej, aromatycznej kawy.
- Dzień dobry, Shailene - powiedział, czym wyrwał dziewczynę z zamyśleń. Zadrżała, zdziwiona tak nagłą reakcją ze strony szatyna. Odłożył gazetę na stół i spojrzał na nią spod przymrużonych powiek. Wyglądał niemal identycznie, jak wczoraj, z wyjątkiem tego, że zmienił fryzurę. Tym razem brązowa grzywka chłopaka opadała na czoło. Może było zbyt wcześnie, aby zajmował się układaniem włosów. – Zrobiłem grzanki, częstuj się jeśli masz ochotę - wyszczerzył białe zęby w lekkim uśmiechu.
 Znowu coś w niej zawrzało. Dlaczego ten gnojek rządził się, jakby był u siebie? I kto w ogóle pozwolił mu się tak rozgościć? Zamieniła z nim kilka słów, a już szczerze go nienawidziła. Kiedy patrzyła na jego młodą, aczkolwiek strasznie irytującą twarz, miała ochotę go uderzyć. Tak po prostu, bez większego powodu.
Skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i potrząsnęła głową. Nie zamierzała udawać, że go lubi. Musiała dać mu to do zrozumienia, może wtedy się odczepi.
- W porządku - skinął głową. Podparł silne dłonie, z których wystawało kilka żył, na krawędziach stołu, po czym wstał, zabrawszy ze sobą brudne naczynia. Zmrużyła groźnie oczy i próbowała na niego nie patrzeć, ale ta potrzeba okazała się silniejsza od niej.
Tego dnia postawił na t-shirt w azteckie wzory oraz spodenki sięgające kolan. Miała okazję lepiej przyjrzeć się tatuażom na ramionach chłopaka i dostrzegła też jeden na jego łydce.
- Ubieraj się, zawiozę cię do szkoły.
Jeszcze czego?
- Poradzę sobie. Mam własne auto - prychnęła pod nosem. Nie zamierzała wsiadać do jednego pojazdu z tym chłopakiem. Im mniejsza przestrzeń, tym większe prawdopodobieństwo, że wcześniej rzuci się na niego z pięściami.
Nie przejął się słowami dziewczyny. Wyminął ją i odstawił naczynia do zmywarki. Czekała na reakcję Justina, która nastąpiła dopiero, kiedy znalazł się tuż za nią. Zdecydowanie za blisko. Czuła na sobie ciepły oddech szatyna, a w dodatku odurzył ją zapach mocnych perfum chłopaka.
- Odmowa nie w chodzi w grę - mruknął. I nagle cały gorąc bijący od Justina zniknął. Odważyła się odwrócić, w samą porę by zobaczyć jak kieruje się do wyjścia. Każda komórka ciała Shailene drgała przyjemnie, lecz zignorowała to kompletnie. Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że może w jakimś stopniu żywi pozytywne uczucia do nowego lokatora.
Pozostało jej jedynie wrócić na górę i doprowadzić się do porządku. Niech tylko Justin nie myśli sobie, że skoro raz uległa, zawsze tak będzie. Bo na pewno nie będzie.

Droga minęła im w kompletnej ciszy. Choć od mieszkania do szkoły dzieliło ich zaledwie pięć kilometrów, tym razem, trasa dłużyła się w nieskończoność. Shail siedziała jak na szpilkach, z rękoma ulokowanymi na kolanach. Nie miała pojęcia jak się zachować. Obecność szatyna bardzo ją krępowała i chyba pierwszy raz czuła się tak dziwnie w towarzystwie chłopaka. Jak nigdy pragnęła znaleźć się na szkolnym dziedzińcu, jak najszybciej.
Samochód zatrzymał się gwałtownie, powodując, że drobne ciało szatynki z impetem poleciało do przodu, uderzając o maskę rozdzielczą. Na szczęście nie poniosła większych szkód. Czuła jedynie pulsujący ból w okolicy łokcia. Spojrzała groźnie na Justina, a później wyjrzała przez szybę. Nawet nie zorientowała się, kiedy znaleźli się na parkingu przy szkole. Miała ochotę czym prędzej wyskoczyć na zewnątrz, równocześnie uwalniając się od męczącej obecności chłopaka. Tak też zamierzała zrobić. Szybko chwyciła za klamkę i szarpnęła nią.
Ciepłe powietrze od razu uderzyło w jej twarz. Uśmiechnęła się, z wyrazem ulgi na twarzy. Czas męki dobiegł końca. Planowała rozkoszować się każdą sekundą spędzoną z dala od Justina. Wysiadła bez pożegnania, zatrzaskując za sobą drzwi. Nawet nie raczyła obdarować go choćby jednym spojrzeniem.
Pewnym siebie krokiem zmierzała przed siebie, w kierunku wejścia. I nagle poczuła, jak ktoś uwiesza się na jej szyi. Zdezorientowana zaczęła rozglądać się na boki. Kątem oka ujrzała burzę blond loków i nie miała już wątpliwości. Stephanie Bertram - jej najlepsza przyjaciółka - dorwała ją w najmniej oczekiwanym momencie. Shailene machinalnie zwolniła, przyglądając się koleżance. Kocie oczy lśniły pod wpływem promieni słonecznych, a różane usta były lekko rozchylone. Jak zwykle wyglądała pięknie. Shail zawsze zazdrościła jej takiej urody. Steph prezentowała się idealnie, chociaż nakładała na siebie tylko znikome ilości makijażu. Miała luźny styl, dlatego też założyła zwykłą bluzkę na ramiączka, luźne, przedarte dżinsy i przewiązała je w pasie koszulą w kratę.
- Shail, zapomniałaś wspomnieć o nowym adoratorze? - spytała, chichocząc pod nosem. Krew szatynki znów zawrzała. Na samą myśl, że mogłoby ją coś łączyć z Justinem, chciało jej się wymiotować. Pokręciła głową.
- Przyjaciel Wesleya. Nawet nie pytaj.
Ostatnią rzeczą na jaką miała ochotę, to rozmowa o nowo poznanym chłopaku. Znowu przyśpieszyła w obawie, że Bertram zacznie wypytywać o więcej. Stephanie taka już była. Zawsze wciskała nos w nieswoje sprawy, uzasadniając takie zachowanie tym, że chce pomóc. Oczywiście była przy tym przesympatyczną, rozgadaną osoba, której nie dało się nie kochać.
Shailene uniosła wzrok, w samą porę, aby zobaczyć jak zza zakrętu wyłania się znajoma sylwetka. Wysoki, wysportowany i umięśniony chłopak zmierzał w jej stronę. Również ją zauważył, posyłając przy tym szeroki uśmiech. Zmierzwił dłonią kruczoczarne włosy, a ciemne oczy lustrowały sylwetkę dziewczyny wzrokiem. Oblizał usta koniuszkiem języka, gdy dzieliło ich zaledwie kilka metrów. Dopiero wtedy zauważyła, że kroku dotrzymuje mu drugi chłopak. Wyglądali całkiem podobnie, jednak twarz nieznajomego zdobił parudniowy zarost.
- Cześć dziewczyny. Znacie już Connora? Przystojny, wolny i wolny! - powiedział Tyler zachrypłym głosem. Shailene pokręciła głową z rozbawienia i uśmiechnęła się, bowiem brunet objął ją w pasie i cmoknął przelotnie w kasztanowe włosy. - Mam nadzieję, że ty jednak nie jesteś zainteresowana – szepnął towarzyszce na ucho, przygryzając jego płatek.
Oczywiście, że nie interesował jej jakiś tam Connor. Przecież miała Tylera Harrisa. Najprzystojniejszego chłopaka w szkole, na widok którego pierwszoklasistki mdlały, a pierwszoklasiści zazdrościli takiego wyglądu. Zdecydowanie była szczęściarą.
Odwróciła się przez ramię i aż się przeraziła. Justin wciąż siedział w czerwonym Audi, przyglądając im się tak intensywnie, że poczuła, jak nieprzyjemny dreszcz przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa, a włosy stanęły dęba.

*Snoop Dogg - Sensual Seduction


~*~ 

 Cześć kochani! 
Wracam do was z kolejnym rozdziałem! Wiem, że jest jeszcze trochę nudno, musicie mi wybaczyć, ale nie chcę od razu wrzucać was w środek akcji. Mimo wszystko jakie wrażenia? Spodziewaliście się, że Shail się z kimś spotyka? Jakiś z poznanych już bohaterów szczególnie przypadł wam do gustu? Piszcie do mnie, chcę znać wasze opinie hahahah! 
Druga sprawa, DZIĘKUJĘ ZA PONAD 5 TYSIĘCY WEJŚĆ I PONAD 40 KOMENTARZY POD PIERWSZYM ROZDZIAŁEM! WOW, SUKCES! Jestem wdzięczna każdej osobie, która postanowiła tutaj chociaż zajrzeć lub co lepsze, zostać na dłużej. Mam nadzieję, że tych osób będzie tylko przybywać i przybywać. 
Rozsyłam link do Opiekuna, gdzie popadnie (trochę spamuję, ale jakoś trzeba się zareklamować). Byłabym wdzięczna, gdybyście trochę mi pomogli. Wystarczy rozesłać link do znajomych, udostępnić go w tweecie, lub tweetować #OpiekunPL. Zachęcam do obserwowania bloga, a jeśli macie twittera, możecie zaobserwować specjalne konto, poświęcone temu opowiadaniowi -> @OpiekunPL.
Na razie na tyle, do następnego! 

ZAJRZYJCIE TEŻ NA DWA WSPANIAŁE FF O JUSTINIE, NA PRAWDĘ POLECAM:

28 komentarzy:

  1. Jej idelanie! Dopiero sie rozkręca i liczę na więcej więcej :* informuj ;)) @yeeahme

    OdpowiedzUsuń
  2. ONA MA BYĆ Z JUSTINEM

    OdpowiedzUsuń
  3. Jejku wspaniałe *,* to nie jest normalne ale ja JUŻ chce, żeby Justin był z Shail hahah SHIPPUJEEEE ;) Jestem strasznie ciekawe dlaczego Justin nie powiedział im że Wesley nie żyje... I w ogóle w co oni są wmieszani? Nie wiem czy wytrzymam do kolejnego rozdziału! Prędzej umre z ciekawości. Nie ma w ogóle szans że dodasz rozdział wcześniej? ;( Bo wiesz, jestem twoją fanką i kocham to jak piszesz! Serio! Kocham cię i no cóż... Czekam na następny ;)
    @perfbieberxx

    OdpowiedzUsuń
  4. zapowiada się ciekawie i nie spodziewałam się chłopaka u boku shail, ale to naprawdę miłe zaskoczenie, bez sarkazmu. jak na razie tyler wywarł na mnie pozytywne wrażenie, przyszło tylko czekać co zrobisz z jego postacią. wszystko jest naprawdę fajnie;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział, ale czekam na dalszą część wydarzeń. W każdym bądź razie zaczyna się ciekawie xx

    OdpowiedzUsuń
  6. @biebspurplestar30 stycznia 2015 20:38

    Świetny. Już zaczyna się robić ciekawiej! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ciekawe kiedy Shail i jej rodzina dowiedzą się o śmierci Weasley'a. Trochę dziwne, że Justin im o tym nie powiedział :o i to słodkie jak Shail się krępuje w obecności Justina i trochę zaskoczyło mnie, że ona ma chłopaka haha, już chcę żeby Shail i Justin byli razem <3 Już nie mogę doczekać się rozwoju akcji i w ogóle. Na początku na prawdę byłam sceptyczna co do tego ff, a teraz jest w takim moim Top ff <3 do następnego, nie mogę się doczekać xx | @LLWTBBE

    OdpowiedzUsuń
  8. końcówka mnie zabiła. tak podejrzewałam, że justin jeszcze nie odjechał i ją obserwuje....ach dopiero 2 rozdział a ja już to uwielbiam✋ @szarymalik

    OdpowiedzUsuń
  9. Awww to jest genialne <3 już to uwielbiam ;*** czekam na kolejne ;3@nxd69

    OdpowiedzUsuń
  10. najbardziej oprócz Jusa i Shailene podoba mi się Connor *-* super rozdział! już nie mogę się doczekać rozkwitu akcji! trzymam kciuki xoxo

    OdpowiedzUsuń
  11. Ciekawe opowiadanie:)
    Widać, że masz talent do pisania<3
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny<3
    Czekam na next<3
    @NiallisMy19

    OdpowiedzUsuń
  12. Świetny rozdział i zachęca do kontynuowania czytania :) Ja na pewno tu zostane i czekam na kolejny rozdział niecierpliwie x
    @_KidrauhlsBack_ ❤

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetny rozdział, nie spodziewałam się, że Shailene ma chłopaka, myślałam ze juz będzie a Jussem za niedługo a tu takie bum! Super, mysle ze go rzuci i bedzie z Justinem na pewno :)
    Czekam na 3 rozdzial!
    @overagainxx

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział cudowny ! Czekam na next ! ;)


    @Beliebers3107

    OdpowiedzUsuń
  15. hahah czekam na akcje ! wydaje mi sie że będzie się dużo działo bo Shailene ma zadziorny charakter :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Hmm.. Nie wiem jak to skomentować. Kolejny fajny rozdział, chociaż nie działo się nic nadzywczajnego, ale taki jest urok pierwszych rozdziałów. Nie mam się do czego przyczepić. Czekam na kolejny post. Buziaki, @NSN_Bitch_xx

    OdpowiedzUsuń
  17. Cudowne *.* Tak tajemniczo,ale mi się podoba.Już nie mogę się doczekać,bo już się zakochałam w twoim opowiadaniu <3 Do następnego :*

    OdpowiedzUsuń
  18. super ;) i czekam aż zacznie się coś dziać haha niech ona lepiej polubi Justina w koncu on zjawił się by ją chronić i reszte jej rodziny

    OdpowiedzUsuń
  19. Rozdział świetny:) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  20. w sumie to niczego się nie spodziewałam w tym rozdziale, jest świetnie
    @magda_nivanne

    OdpowiedzUsuń
  21. może nic szczególnie ciekawego się nie dzieje, ale to nic! i tak już jest genialnie! ♥ nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :*
    @saaalvame

    OdpowiedzUsuń
  22. Może i nic szczególnego się nie dzieje, ale zaczyna się budować dość ciekawa atmosfera. Jest tajemniczo, bardzo interesująco... I nie powiem, że nie, ale nie spodziewałam się, że Shai ma kogoś! Tym mnie tutaj zaskoczyłaś. Zazwyczaj każdy robi głównych bohaterów wolnych a tu taka niespodzianka. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*


    Poleciłam Twojego bloga na www.collision-fanfiction.blogspot.com gdzie również pojawił się nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  23. o WOW!!!! Zapowiada się mega ciekawie<3
    Widać, że masz talent<3
    Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału<3
    Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny<3
    @NiallisMy19

    OdpowiedzUsuń
  24. Jak na początek zapowiada się ciekawie:) Powyższe komentarze zawarły wszystkie moje myśli, więc nie będę znowu pisać tego samego. Życzę weny :* @Mika69_1D xoxo

    OdpowiedzUsuń
  25. Fajnie piszesz. Tylko wydaje mi sie ze lepiej by było gdybys pisala to w sposób ze ona, bohaterka to opowiada. Zdecydowanie lepiej by sie czytało. Ale ff zapowiada sie bardzo fajnie. ����

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
    Zapraszam do siebie na prolog
    http://dicey-jb.blogspot.com/2015/02/prolog.html?m=1

    OdpowiedzUsuń
  27. Myślałam,że Shail jest wolna.
    Do gustu już przypadła mi Stephanie. Wydaje się być miła i wesoła.

    Super!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń