Z
początku miała ochotę się roześmiać, ale zaraz po tym przybrała kamienny wyraz
twarzy. Przez głowę Shailene przebiegło milion teorii, kim mógł być ten
tajemniczy chłopak. Oszust? Żartowniś? A może rzeczywiście przyjaciel jej
brata? Nigdy wcześniej nie miała z nim styczności, więc nie mogła od razu założyć,
że Wesley znał go, w dodatku bardzo dobrze.
Niechętnie
obiegła go wzrokiem, milimetr po milimetrze. Zaczęła od czubka głowy. Brązowa
grzywka postawiona była do góry, ale niemal każdy kosmyk włosów odstawał na inną
stronę. Tęczówki w tym samym kolorze błyszczały niczym świeżo wypolerowane
drewno pod wpływem promieni słonecznych, co dawało im efekt seksownego
spojrzenia. Pełne usta w kształcie serca drgały lekko. Dostrzegła parę pieprzyków
na jego mocno zarysowanej szczęce. Niewątpliwie należał do przystojnych
facetów. Całkiem wysoki, o opalonej skórze. Pomyślała, że pewnie nie raz złamał
serce jakiejś zapatrzonej w niego dziewczynie. Zjechała wzrokiem nieco niżej,
lustrując jego ubiór. Zwykła, biała bluzka, skórzana kurtka oraz zdarte dżinsy.
Całość dopełniały dwa nieśmiertelniki, zwisające z jego szyi oraz para
srebrnych kolczyków w uszach. Dzięki podwiniętym rękawom, prezentował swoje
liczne tatuaże.
Pragnęła
coś powiedzieć, ale nagle wszystkie myśli ulotniły się z jej czaszki. Nawet nie
wiedziała, kiedy zagryzła wargę. Chłopak najwyraźniej zauważył to, bowiem
posłał dziewczynie pawie oko, a następnie znowu przemówił.
-
Rozmawiamy tutaj czy zaprosisz mnie do środka? - jeszcze nigdy wcześniej nie słyszała
takiego głosu. Miał rzadką, wyszukaną barwę i przebijało z niego chłodne
opanowanie. Kiedy jednak bardziej się wsłuchała, doszukała się ledwo dostrzegalnej
nutki ciepła oraz uroczej chrypki.
W
oszołomieniu skinęła głową i zrobiła mu miejsce. Przemknął obok niej, zwinnie,
niczym kot. Ruszyła za nieznajomym, wlepiając palące spojrzenie w jego szerokie
ramiona. Poruszał się z taką gracją, zupełnie jak model na wybiegu. Próbowała
skleić myśli w kupę, bo rozbiegały się na wszystkie strony. Co ona tak naprawdę
wyprawiała? Właśnie wpuściła do mieszkania obcego mężczyznę, który równie
dobrze mógł być seryjnym mordercą, albo gwałcicielem.
Szatyn
zatrzymał się tak niespodziewanie, że rozpędzona Shailene o mało na niego nie
wpadła. Zastanawiała się, co tak bardzo przyciągnęło uwag nowo przybyłego, że
zaprzestał marszu. Okazało się że po schodach właśnie schodziła jej matka.
Moira Queen jak zawsze nienagannie ubrana i w idealnej fryzurze. Przystanęła w
pół kroku, zerkając to na córkę, to na gościa. Na ustach Shail momentalnie
namalował się chytry uśmieszek, kiedy wyobraziła sobie, jak na to wszystko
zareaguje rodzicielka.
-
Mamo, poznaj przyjaciela Wesleya, o którym nigdy nie wspominał - mruknęła niechętnie,
z wyczuwalną kpiną i teatralnym gestem ręki wskazała na szatyna. Skinął głową w
odpowiedzi, po czym podszedł do kobiety i ucałował jej dłoń. Shailene
zmarszczyła brwi. Z nią nie przywitał się w ten sposób. Właściwie w ogóle tego
nie zrobił. Zrozumiała, że nie wiedziała nawet jak się nazywał.
-
Justin? - spytała Moira z nutką ciekawości w głosie.
Oczy
Shail niemal wyskoczyły z orbity, kiedy rzekomy Justin ponownie kiwnął głową,
potwierdzając tą informację. Złapała ręką brodę, by upewni się, czy czasem nie
opadła, aż do ziemi.
-
Znasz go? - wybuchła niespodziewanie, patrząc z wyrzutem na matkę. Była
wściekła. Czy w tym domu nikt już o niej nie pamiętał? O wszystkim dowiadywała
się na szarym końcu, jakby nic nie znaczyła.
-
Wesley wspominał, że jego przyjaciel wpadnie nas odwiedzić.
Zacisnęła
usta w wąską linię, powstrzymując się przed powiedzeniem czegoś, czego potem
mogłaby żałować. Usilnie starała się, aby jej myśli pozostały tylko w umyśle, a
nie wypełzły na zewnątrz.
-
Dlaczego nie przyjechał z tobą? - niespodziewanie zwróciła się do Justina.
Skrzyżowała ręce na torsie, patrząc na niego wyczekująco. Wyglądała całkiem słodko,
kiedy się złościła. Najwyraźniej nie miała pojęcia, że jej policzki pokryły się
purpurą.
- W
ostatniej chwili został przydzielony do nowego zadania i przeniesiony -
wyjaśnił, używając, wcześniej wymyślonej regułki. Miał nadzieję, że mu uwierzy
i najwyraźniej wszystko na to wskazywało. Zapadła cisza, co uznał, jako
przyzwolenie do kontynuowania. - Wes prosił, abym sprawdził, co u was. Tylko ze
mną może się kontaktować - dodał. Chciałby, żeby tak było. A w rzeczywistości
nigdy już nie porozmawiają. Chyba, że Justin wpadnie na beznadziejny pomysł
zapijania smutków w towarzystwie starej, fotografii przyjaciela.
- W
takim razie przekaż mu, że jest okropnym bratem - syknęła. Nie zastanawiała się
wtedy nad znaczeniem tych słów. Była zła na siebie, na matkę, a przede
wszystkim na Wesleya. Znowu kompletnie ich olał i próbował wynagrodzić to
przyjazdem jakiegoś obcego faceta. Szala się przelała. Jeśli myślał, że będzie
mieszkać pod jednym dachem z tym idiotą, to grubo się mylił. Zamierzała uprzykrzyć
mu życie, jak tylko się dało. Dzięki temu szybko wyjedzie i będzie miała go z
głowy. Poza tym według niej, coś tutaj nie grało.
I
zamierzała dowiedzie się co.
I m gonna take it slow,
I m not gonna rush to stroll, so
she can get a sensual seduction.*
Znajoma
melodia przebiła się przez mocny sen szatynki. Przez moment usilnie próbowała
zagłuszyć dźwięk, jednak na marne. Wreszcie poddała się, odszukała na oślep
telefon i wyłączyła irytujący budzik. Przejechała dłonią po zmęczonej twarzy,
zanim otworzyła oczy. Minęła dłuższa chwila, nim przyzwyczaiła się do rażącego
światła. Pogoda za oknem wydawała się wyśmienita. Problem tkwił w tym, że przez
najbliższe kilka godzin miała gnić w szkole.
Ziewnęła
przeciągle i usiadła na skraju łóżka, rozprostowując zesztywniałe od spania kości.
Przelotnie spojrzała na wyświetlacz komórki, który poinformował ją, że dochodzi
ósma. Gdyby tylko znalazła tego głupca, który wymyślił, że lekcje powinny
zaczynać się o dziewiątej rano, powiedziałaby mu, co o nim myśli. Tak wcześnie
mózg przeciętnego nastolatka z pewnością nie funkcjonuje prawidłowo.
Szczególnie jeśli na dworze grzeje słońce, a uczeń mieszka w przepięknym
Seattle.
Westchnęła.
Postanowiła, że ubierze się później, bo przecież miała jeszcze mnóstwo czasu. Wyszorowała
jedynie zęby i rozczesała włosy. Zamknęła za sobą drzwi od pokoju, a ponieważ
od zawsze była ciekawska, zerknęła kątem oka w kierunku pokoju Wesleya. Drzwi
zostały otwarte, a w środku nie znajdowała się żadna, żywa dusza.
Uśmiechnęła
się pod nosem, na samą myśl, że Justin może postanowił wyjechać. Dzień Shailene
od razu zrobił się lepszy. Zeszła po schodach w świetnym humorze, podśpiewując
nuty przypadkowej piosenki, która górowała na szczytach list przebojów. Mina
szybko jej zrzedła, kiedy ujrzała przed sobą nielubianego chłopaka. Momentalnie
zacisnęła dłonie w pięści. Nawet nie wiedziała, skąd wziął się u niej nagły przypływ
złości. Nie mogła również rozstrzygnąć dlaczego tak bardzo Justin wkurzał ją
swoją osobą. Może dlatego, że przyjechał tutaj ze swoimi brudnymi buciorami i
próbuje zastąpić Wesleya. A przecież nikt nie mógł się z nim równać.
Przystanęła
w pół kroku, bacznie obserwując towarzysza. Siedział przy stole jadalnianym,
trzymając w dłoniach najświeższą prasę. Był tak pochłonięty czytaniem, że nie
zauważył obecności Shail. Po jego prawej stronie leżał pusty talerz, a po lewej
stał kubek. W pomieszczeniu unosił się zapach świeżo zaparzonej, aromatycznej kawy.
-
Dzień dobry, Shailene - powiedział, czym wyrwał dziewczynę z zamyśleń. Zadrżała,
zdziwiona tak nagłą reakcją ze strony szatyna. Odłożył gazetę na stół i
spojrzał na nią spod przymrużonych powiek. Wyglądał niemal identycznie, jak
wczoraj, z wyjątkiem tego, że zmienił fryzurę. Tym razem brązowa grzywka
chłopaka opadała na czoło. Może było zbyt wcześnie, aby zajmował się układaniem
włosów. – Zrobiłem grzanki, częstuj się jeśli masz ochotę - wyszczerzył białe zęby
w lekkim uśmiechu.
Znowu coś w niej zawrzało. Dlaczego ten gnojek
rządził się, jakby był u siebie? I kto w ogóle pozwolił mu się tak rozgościć?
Zamieniła z nim kilka słów, a już szczerze go nienawidziła. Kiedy patrzyła na
jego młodą, aczkolwiek strasznie irytującą twarz, miała ochotę go uderzyć. Tak
po prostu, bez większego powodu.
Skrzyżowała
ręce na klatce piersiowej i potrząsnęła głową. Nie zamierzała udawać, że go
lubi. Musiała dać mu to do zrozumienia, może wtedy się odczepi.
- W
porządku - skinął głową. Podparł silne dłonie, z których wystawało kilka żył,
na krawędziach stołu, po czym wstał, zabrawszy ze sobą brudne naczynia.
Zmrużyła groźnie oczy i próbowała na niego nie patrzeć, ale ta potrzeba okazała
się silniejsza od niej.
Tego
dnia postawił na t-shirt w azteckie wzory oraz spodenki sięgające kolan. Miała
okazję lepiej przyjrzeć się tatuażom na ramionach chłopaka i dostrzegła też
jeden na jego łydce.
-
Ubieraj się, zawiozę cię do szkoły.
Jeszcze
czego?
-
Poradzę sobie. Mam własne auto - prychnęła pod nosem. Nie zamierzała wsiadać do
jednego pojazdu z tym chłopakiem. Im mniejsza przestrzeń, tym większe
prawdopodobieństwo, że wcześniej rzuci się na niego z pięściami.
Nie
przejął się słowami dziewczyny. Wyminął ją i odstawił naczynia do zmywarki.
Czekała na reakcję Justina, która nastąpiła dopiero, kiedy znalazł się tuż za
nią. Zdecydowanie za blisko. Czuła na sobie ciepły oddech szatyna, a w dodatku
odurzył ją zapach mocnych perfum chłopaka.
- Odmowa
nie w chodzi w grę - mruknął. I nagle cały gorąc bijący od Justina zniknął.
Odważyła się odwrócić, w samą porę by zobaczyć jak kieruje się do wyjścia.
Każda komórka ciała Shailene drgała przyjemnie, lecz zignorowała to kompletnie.
Nie chciała dopuścić do siebie myśli, że może w jakimś stopniu żywi pozytywne
uczucia do nowego lokatora.
Pozostało
jej jedynie wrócić na górę i doprowadzić się do porządku. Niech tylko Justin nie
myśli sobie, że skoro raz uległa, zawsze tak będzie. Bo na pewno nie będzie.
Droga
minęła im w kompletnej ciszy. Choć od mieszkania do szkoły dzieliło ich
zaledwie pięć kilometrów, tym razem, trasa dłużyła się w nieskończoność. Shail
siedziała jak na szpilkach, z rękoma ulokowanymi na kolanach. Nie miała pojęcia
jak się zachować. Obecność szatyna bardzo ją krępowała i chyba pierwszy raz
czuła się tak dziwnie w towarzystwie chłopaka. Jak nigdy pragnęła znaleźć się
na szkolnym dziedzińcu, jak najszybciej.
Samochód
zatrzymał się gwałtownie, powodując, że drobne ciało szatynki z impetem
poleciało do przodu, uderzając o maskę rozdzielczą. Na szczęście nie poniosła
większych szkód. Czuła jedynie pulsujący ból w okolicy łokcia. Spojrzała groźnie
na Justina, a później wyjrzała przez szybę. Nawet nie zorientowała się, kiedy
znaleźli się na parkingu przy szkole. Miała ochotę czym prędzej wyskoczyć na zewnątrz,
równocześnie uwalniając się od męczącej obecności chłopaka. Tak też zamierzała
zrobić. Szybko chwyciła za klamkę i szarpnęła nią.
Ciepłe
powietrze od razu uderzyło w jej twarz. Uśmiechnęła się, z wyrazem ulgi na
twarzy. Czas męki dobiegł końca. Planowała rozkoszować się każdą sekundą spędzoną
z dala od Justina. Wysiadła bez pożegnania, zatrzaskując za sobą drzwi. Nawet
nie raczyła obdarować go choćby jednym spojrzeniem.
Pewnym
siebie krokiem zmierzała przed siebie, w kierunku wejścia. I nagle poczuła, jak
ktoś uwiesza się na jej szyi. Zdezorientowana zaczęła rozglądać się na boki. Kątem
oka ujrzała burzę blond loków i nie miała już wątpliwości. Stephanie Bertram -
jej najlepsza przyjaciółka - dorwała ją w najmniej oczekiwanym momencie.
Shailene machinalnie zwolniła, przyglądając się koleżance. Kocie oczy lśniły
pod wpływem promieni słonecznych, a różane usta były lekko rozchylone. Jak
zwykle wyglądała pięknie. Shail zawsze zazdrościła jej takiej urody. Steph
prezentowała się idealnie, chociaż nakładała na siebie tylko znikome ilości
makijażu. Miała luźny styl, dlatego też założyła zwykłą bluzkę na ramiączka,
luźne, przedarte dżinsy i przewiązała je w pasie koszulą w kratę.
-
Shail, zapomniałaś wspomnieć o nowym adoratorze? - spytała, chichocząc pod nosem.
Krew szatynki znów zawrzała. Na samą myśl, że mogłoby ją coś łączyć z Justinem,
chciało jej się wymiotować. Pokręciła głową.
-
Przyjaciel Wesleya. Nawet nie pytaj.
Ostatnią
rzeczą na jaką miała ochotę, to rozmowa o nowo poznanym chłopaku. Znowu przyśpieszyła
w obawie, że Bertram zacznie wypytywać o więcej. Stephanie taka już była.
Zawsze wciskała nos w nieswoje sprawy, uzasadniając takie zachowanie tym, że
chce pomóc. Oczywiście była przy tym przesympatyczną, rozgadaną osoba, której
nie dało się nie kochać.
Shailene
uniosła wzrok, w samą porę, aby zobaczyć jak zza zakrętu wyłania się znajoma
sylwetka. Wysoki, wysportowany i umięśniony chłopak zmierzał w jej stronę.
Również ją zauważył, posyłając przy tym szeroki uśmiech. Zmierzwił dłonią
kruczoczarne włosy, a ciemne oczy lustrowały sylwetkę dziewczyny wzrokiem.
Oblizał usta koniuszkiem języka, gdy dzieliło ich zaledwie kilka metrów.
Dopiero wtedy zauważyła, że kroku dotrzymuje mu drugi chłopak. Wyglądali całkiem
podobnie, jednak twarz nieznajomego zdobił parudniowy zarost.
-
Cześć dziewczyny. Znacie już Connora? Przystojny, wolny i wolny! - powiedział
Tyler zachrypłym głosem. Shailene pokręciła głową z rozbawienia i uśmiechnęła
się, bowiem brunet objął ją w pasie i cmoknął przelotnie w kasztanowe włosy. - Mam
nadzieję, że ty jednak nie jesteś zainteresowana – szepnął towarzyszce na ucho,
przygryzając jego płatek.
Oczywiście,
że nie interesował jej jakiś tam Connor. Przecież miała Tylera Harrisa.
Najprzystojniejszego chłopaka w szkole, na widok którego pierwszoklasistki
mdlały, a pierwszoklasiści zazdrościli takiego wyglądu. Zdecydowanie była
szczęściarą.
Odwróciła
się przez ramię i aż się przeraziła. Justin wciąż siedział w czerwonym Audi,
przyglądając im się tak intensywnie, że poczuła, jak nieprzyjemny dreszcz
przebiegł wzdłuż jej kręgosłupa, a włosy stanęły dęba.
*Snoop Dogg - Sensual Seduction
~*~
Cześć kochani!
Wracam do was z kolejnym rozdziałem! Wiem, że jest jeszcze trochę nudno, musicie mi wybaczyć, ale nie chcę od razu wrzucać was w środek akcji. Mimo wszystko jakie wrażenia? Spodziewaliście się, że Shail się z kimś spotyka? Jakiś z poznanych już bohaterów szczególnie przypadł wam do gustu? Piszcie do mnie, chcę znać wasze opinie hahahah!
Druga sprawa, DZIĘKUJĘ ZA PONAD 5 TYSIĘCY WEJŚĆ I PONAD 40 KOMENTARZY POD PIERWSZYM ROZDZIAŁEM! WOW, SUKCES! Jestem wdzięczna każdej osobie, która postanowiła tutaj chociaż zajrzeć lub co lepsze, zostać na dłużej. Mam nadzieję, że tych osób będzie tylko przybywać i przybywać.
Rozsyłam link do Opiekuna, gdzie popadnie (trochę spamuję, ale jakoś trzeba się zareklamować). Byłabym wdzięczna, gdybyście trochę mi pomogli. Wystarczy rozesłać link do znajomych, udostępnić go w tweecie, lub tweetować #OpiekunPL. Zachęcam do obserwowania bloga, a jeśli macie twittera, możecie zaobserwować specjalne konto, poświęcone temu opowiadaniowi -> @OpiekunPL.
Na razie na tyle, do następnego!
ZAJRZYJCIE TEŻ NA DWA WSPANIAŁE FF O JUSTINIE, NA PRAWDĘ POLECAM:
Jej idelanie! Dopiero sie rozkręca i liczę na więcej więcej :* informuj ;)) @yeeahme
OdpowiedzUsuńONA MA BYĆ Z JUSTINEM
OdpowiedzUsuńJejku wspaniałe *,* to nie jest normalne ale ja JUŻ chce, żeby Justin był z Shail hahah SHIPPUJEEEE ;) Jestem strasznie ciekawe dlaczego Justin nie powiedział im że Wesley nie żyje... I w ogóle w co oni są wmieszani? Nie wiem czy wytrzymam do kolejnego rozdziału! Prędzej umre z ciekawości. Nie ma w ogóle szans że dodasz rozdział wcześniej? ;( Bo wiesz, jestem twoją fanką i kocham to jak piszesz! Serio! Kocham cię i no cóż... Czekam na następny ;)
OdpowiedzUsuń@perfbieberxx
zapowiada się ciekawie i nie spodziewałam się chłopaka u boku shail, ale to naprawdę miłe zaskoczenie, bez sarkazmu. jak na razie tyler wywarł na mnie pozytywne wrażenie, przyszło tylko czekać co zrobisz z jego postacią. wszystko jest naprawdę fajnie;)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział, ale czekam na dalszą część wydarzeń. W każdym bądź razie zaczyna się ciekawie xx
OdpowiedzUsuńŚwietny. Już zaczyna się robić ciekawiej! Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńCiekawe kiedy Shail i jej rodzina dowiedzą się o śmierci Weasley'a. Trochę dziwne, że Justin im o tym nie powiedział :o i to słodkie jak Shail się krępuje w obecności Justina i trochę zaskoczyło mnie, że ona ma chłopaka haha, już chcę żeby Shail i Justin byli razem <3 Już nie mogę doczekać się rozwoju akcji i w ogóle. Na początku na prawdę byłam sceptyczna co do tego ff, a teraz jest w takim moim Top ff <3 do następnego, nie mogę się doczekać xx | @LLWTBBE
OdpowiedzUsuńkońcówka mnie zabiła. tak podejrzewałam, że justin jeszcze nie odjechał i ją obserwuje....ach dopiero 2 rozdział a ja już to uwielbiam✋ @szarymalik
OdpowiedzUsuńAwww to jest genialne <3 już to uwielbiam ;*** czekam na kolejne ;3@nxd69
OdpowiedzUsuńnajbardziej oprócz Jusa i Shailene podoba mi się Connor *-* super rozdział! już nie mogę się doczekać rozkwitu akcji! trzymam kciuki xoxo
OdpowiedzUsuńCiekawe opowiadanie:)
OdpowiedzUsuńWidać, że masz talent do pisania<3
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny<3
Czekam na next<3
@NiallisMy19
świetny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział i zachęca do kontynuowania czytania :) Ja na pewno tu zostane i czekam na kolejny rozdział niecierpliwie x
OdpowiedzUsuń@_KidrauhlsBack_ ❤
Świetny rozdział, nie spodziewałam się, że Shailene ma chłopaka, myślałam ze juz będzie a Jussem za niedługo a tu takie bum! Super, mysle ze go rzuci i bedzie z Justinem na pewno :)
OdpowiedzUsuńCzekam na 3 rozdzial!
@overagainxx
Rozdział cudowny ! Czekam na next ! ;)
OdpowiedzUsuń@Beliebers3107
hahah czekam na akcje ! wydaje mi sie że będzie się dużo działo bo Shailene ma zadziorny charakter :D
OdpowiedzUsuńHmm.. Nie wiem jak to skomentować. Kolejny fajny rozdział, chociaż nie działo się nic nadzywczajnego, ale taki jest urok pierwszych rozdziałów. Nie mam się do czego przyczepić. Czekam na kolejny post. Buziaki, @NSN_Bitch_xx
OdpowiedzUsuńCudowne *.* Tak tajemniczo,ale mi się podoba.Już nie mogę się doczekać,bo już się zakochałam w twoim opowiadaniu <3 Do następnego :*
OdpowiedzUsuńsuper ;) i czekam aż zacznie się coś dziać haha niech ona lepiej polubi Justina w koncu on zjawił się by ją chronić i reszte jej rodziny
OdpowiedzUsuńRozdział świetny:) czekam na następny
OdpowiedzUsuńw sumie to niczego się nie spodziewałam w tym rozdziale, jest świetnie
OdpowiedzUsuń@magda_nivanne
może nic szczególnie ciekawego się nie dzieje, ale to nic! i tak już jest genialnie! ♥ nie mogę się doczekać następnego rozdziału! :*
OdpowiedzUsuń@saaalvame
Może i nic szczególnego się nie dzieje, ale zaczyna się budować dość ciekawa atmosfera. Jest tajemniczo, bardzo interesująco... I nie powiem, że nie, ale nie spodziewałam się, że Shai ma kogoś! Tym mnie tutaj zaskoczyłaś. Zazwyczaj każdy robi głównych bohaterów wolnych a tu taka niespodzianka. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział :*
OdpowiedzUsuńPoleciłam Twojego bloga na www.collision-fanfiction.blogspot.com gdzie również pojawił się nowy rozdział.
o WOW!!!! Zapowiada się mega ciekawie<3
OdpowiedzUsuńWidać, że masz talent<3
Już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału<3
Pozdrawiam i życzę mnóstwa weny<3
@NiallisMy19
Jak na początek zapowiada się ciekawie:) Powyższe komentarze zawarły wszystkie moje myśli, więc nie będę znowu pisać tego samego. Życzę weny :* @Mika69_1D xoxo
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz. Tylko wydaje mi sie ze lepiej by było gdybys pisala to w sposób ze ona, bohaterka to opowiada. Zdecydowanie lepiej by sie czytało. Ale ff zapowiada sie bardzo fajnie. ����
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego rozdziału.
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie na prolog
http://dicey-jb.blogspot.com/2015/02/prolog.html?m=1
Myślałam,że Shail jest wolna.
OdpowiedzUsuńDo gustu już przypadła mi Stephanie. Wydaje się być miła i wesoła.
Super!!!!!!!!!!!!!